Jestem przekonany, że gdyby PO naraziła skarb państwa na jakiekolwiek kary, będąc u władzy, to bracia Karnowscy, Sakiewicz i pozostałe media tamtej strony codziennie epatowałyby opinię publiczną, przeliczając każdy milion euro na złote, wyliczając, co za to można by wybudować, ile drogich lekarstw kupić i codziennie podając aktualny stan zadłużenia.
Natomiast "Wyborcza" na ten temat milczy, jedynie od czasu do czasu w felietonach wspomina się o rosnącym długu i jego rozmiarach.
A przecież można i chyba należy codziennie przypominać czytelnikom i opinii publicznej, jak wielkie straty ponosimy dzień w dzień, jaki jest bieżący stan zadłużenia i co za te pieniądze można by wybudować, kupić czy komuś pomóc. Powiecie, że to populistyczne, ale tak właśnie należy docierać do ludzi atakowanych codziennie przez populistów z tamtej strony.
Poza tym, mówiąc o przyczynach, dla których płacimy te wielkie kary i tracimy olbrzymie fundusze, należy podkreślać, że to cena za to, żeby Kaczyński, Ziobro, Sasin, Morawiecki i pozostali mogli mieć swoich sędziów, na których wyroki mogliby wpływać tak jak Putin na swoich. To o wiele czytelniejszy i zrozumiały dla ludzi przekaz niż narracja o zamachu na praworządność.
Pozdrawiam
Kazimierz
Materiał promocyjny partnera
Materiał promocyjny partnera
Materiał promocyjny partnera
Wszystkie komentarze