Z zaniepokojeniem przeczytałem tekst Stanisława Łubieńskiego o tym, jak place budowy wpływają na znajdującą się na ich terenie zieleń - głównie drzewa.
Ponieważ mieszkam przy ul. Gagarina w Warszawie - widzę, jakie spustoszenie dokonywane jest na drzewach sąsiadujących z wykopami pod nowy kolektor ściekowy. Zdjęcia stosów korzeni obiegają grupy sąsiedzkie na Facebooku. Niewiele czasu będzie potrzeba, żeby przekonać się, czy te zniszczenia nie spowodują uschnięcia czy chorób "oszczędzonych" przed wycinką drzew.
Niedługo zaś rusza kolejny etap inwestycji tramwaju do Wilanowa - na ulicy Sobieskiego. Pod topór mają pójść kilkudziesięcioletnie drzewa, a w ich miejsce zostaną posadzone patyki o obwodzie 25 cm. Czy naprawdę masowa wycinka starodrzewia w Warszawie nie jest niepokojąca? Te, które nie mają być wycięte, są uszkadzane na placach budów.
Tzw. nasadzenia kompensacyjne to przecież swego rodzaju chwyt marketingowy. Zabieg mający na celu uspokojenie mieszkańców.
Warto więc przypomnieć, co można przeczytać w prawie każdym opracowaniu naukowym: młode drzewo (takie właśnie posadzone) filtruje nawet 1000-krotnie mniej powietrza. Nie daje cienia, tworzą się tzw. wyspy cieplne. A przecież klimat się ociepla.
Czy tak świadome medium jak "Wyborcza" nie powinno pisać o tym trochę więcej, wywierając naciski na władze miasta? Osobiście brałem udział w jednej z sesji rady dzielnicy Mokotów, staram się działać, ale pojedyncze osoby, bez umiejętności, zasięgów czy doświadczenia walą tylko głową w mur.
Mówi się, że średnia długość życia takiego nowo posadzonego drzewa w mieście wynosi ok. 10 lat. To przecież nie zrekompensuje nawet kilku procent tego. co zostanie utracone podczas wycinki starych drzew.
Pozdrawiam!
Michał
Materiał promocyjny partnera
Materiał promocyjny partnera
Materiał promocyjny partnera
Wszystkie komentarze
jak to, kto zatwierdza? 'wiedzonca wadza', żeby krewni i znajomi królika, nieznający się na takiej robocie nic a nic, mogli sobie przytulić ciepłe sumki; a drzewa? co sie tam drzewami przejmować, przeca to tylko szumi i wincyj nic nie umi - jak śpiewali w kabarecie. A drzew żal...
Łódź jest w ogóle antyprzykładem ochrony środowiska. W tzw "Ogrodach Karskiego" (które z ogrodami wspólną mają tylko nazwę, technicznie jest to wysypisko śmieci wprost pod słynną Manufakturą) stoi ogromne drzewo z korzeniami na wierzchu tuż za ogrodzeniem placu budowy tunelu srednicowego. W tym roku uschła połowa drzewa, na wiosnę będą same badyle.
No i można jeszcze się przejechać na plac budowy tzw "bulwarów północnych". Wykopali ogromny rów tuż przy szpalerze dorosłych, dorodnych drzew, budowa stoi.
Takich przykładów są w mieście dziesiątki.