Byłam ofiarą mobbingu w jednym z poznańskich liceów, w którym pracowałam pięć lat. Bardzo żałuję, że zarzut mobbingu przedawnia się po trzech latach. W szkole tej nie pracuję od dawna, ale wciąż czuję swoją krzywdę (choć staram się ją wymazać z pamięci).
Jestem magistrem sztuki, absolwentką ASP. Na początku było wręcz świetnie, ale po jednym incydencie nagle stałam się wrogiem głównym dyrektorki szkoły. Dlaczego? Gdy raz wezwała mnie do gabinetu i zaczęła na mnie krzyczeć, wstałam i powiedziałam, że przepraszam, ale w ten sposób nie będę rozmawiać, i wyszłam.
Od tego czasu byłam nieustannie nękana na wszelkie możliwe sposoby. Piękna pracownia, którą sama przygotowałam, została oddana innej osobie. Doszło nawet do tego, że nie miałam miejsca dla moich zajęć z uczniami, więc prowadziłam je w szkolnej bibliotece.
Na każdym kroku byłam oskarżana, również publicznie: "Dlaczego dała pani 5 uczniowi X, który jest jedynkowy". A uczeń ten na moich zajęciach był super, więc go broniłam.
Dochodziło też oczywiście do tego, że w kolejnym roku miałam coraz mniej lekcji, czyli mniej pieniędzy. Ostatecznie nie dostałam umowy o pracę na ostatni rok, wystąpiłam wtedy z pozwem do sądu pracy o przywrócenie do pracy.
W sądzie zrezygnowałam z przywrócenia do pracy w tej szkole, zadowoliłam się odszkodowaniem. Na myśl, że miałabym tam wrócić, robiło mi się niedobrze.
Mobbing niejedno ma imię.
Pozdrawiam
Czytelniczka
(nazwisko do wiadomości redakcji)
Materiał promocyjny partnera
Materiał promocyjny partnera
Wszystkie komentarze
A gdyby nie zwolnienie, to mobbing by jej nie przeszkadzał?
Jak było tak świetnie, to dlaczego zaczęła krzyczeć? Oczywiście krzyczenie na pracownika jest chamstwem, ale "wstałam i wyszłam" autorki najwyraźniej nie było początkiem i przyczyną całej afery.
No i zdumiewa to kurczowe trzymanie się pracy w takich warunkach. W końcu na sąd autorka zdecydowała się dopiero wtedy, kiedy pracę straciła. A gdyby umowę jej przedłużono, to co? Dalej chciałaby tam pracować? Wtedy nie "robiłoby się jej niedobrze"?
W toalecie?
Być może, kto wie. Policja znalazła 2 - te, które znalazła, były w projektorach. Gdzie była trzecia, wie tylko dyrektorka, która kazała je zamontować. Za szkolne pieniądze, oczywiście.