Jestem wolontariuszką fundacji Ratujmy Ptaki ze Szczecina i piszę ten list, ponieważ szukam pomocy. Pewny jest fakt, że gdy piszę te słowa, giną tysiące ptaków w Polsce.
Chciałabym zwrócić uwagę na ślepy proces termomodernizacji budynków. Pozyskujemy na te działania ogromne środki finansowe z Unii Europejskiej, mamy stworzone klarowne przepisy i prawo - wszystko po to, by dbać o środowisko naturalne - a z drugiej strony niszczymy ogromne siedliska dzikich ptaków (w szczególności jerzyków, wróbli, kopciuchów).
Jedna strona medalu to zapobieganie utracie ciepła z budynków, a druga to niszczenie siedlisk poprzez zaklejanie dziur w stropodachach i zaklejanie ŻYWCEM ptaków i ich młodych oraz brak rekompensat siedliskowych. W większości przypadków prace te wykonywane są niezgodnie z przepisami, czyli w okresie lęgowym ptaków.
Dodam, że najgorsze w tym wszystkim jest to, że dzieje się to za praktycznym przyzwoleniem Powiatowych Inspektorów Nadzoru Budowlanego.
Podeprę się dla zrozumienia skali powagi tego procederu przykładem z tego tygodnia ze Stargardu. Modernizowany jest budynek w Stargardzie przy ul. Jugosłowiańskiej 35, gdzie na żywo, na filmach i zdjęciach widać kolonię gniazdujących jerzyków, które teraz mają młode i je karmią w stropodachach.
Inwestor zgodnie z prawem zobowiązany jest do wykonania inwentaryzacji budynku przez ornitologa i sporządzenia opinii ornitologicznej- ta jest i wskazuje wysoką liczebność ptaków w budynku, a prace termomodernizacyjne dalej trwają. Jako fundacja zgłaszamy sprawę do Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska. Wysyła ona pismo do inwestora-spółdzielni mieszkaniowej, w której podaje możliwy, najwcześniejszy czas wykonywania prac termomodernizacyjnych od sierpnia.
Sprawa trafia równolegle do PINB-u i tu najpierw otrzymujemy odpowiedź: „proszę się jakoś dogadać z inwestorem", i NIKT NIC nie robi, by zatrzymać roboty, a na budowie są zamurowywane i płoszone kolejne ptaki i ich pisklęta. Proszę sobie tylko wyobrazić ich cierpienie i okrutną agonię.
PINB, który ma działać zgodnie z wytycznymi Dyrekcji Ochrony Środowiska (decyzja o robotach od sierpnia), działa samowolnie, jak w tym przypadku, podpiera się opinią ornitologa i przez niego ustalanymi datami prac, a nie respektuje nakazów Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska. Mało tego, ustala sobie sam (PINB) daty wykonywania i sposób prac ociepleniowych ciągle niezgodnie z wytycznymi Dyrekcji Ochrony Środowiska. Przedstawicielka spółdzielni (odpowiedzialna za termomodernizację) informuje mnie, że ona sama wraz z PINB-em i ornitologiem, który w tym momencie nie ma takiego prawa, ustaliła terminy robót.
Więc tu nasuwa się pytanie: kto ma egzekwować wydawane nakazy Dyrekcji Ochrony Środowiska? Po co te pisma i wytyczne są pisane? Kto dalej monitoruje przebieg tych postępowań i czy w ogóle?
Dyrekcje są świadome nagminności tego procederu (co fundacja Ratujmy Ptaki niejednokrotnie zgłaszała) i za wiele z tym faktem nie robią, a prawo o ochronie gatunkowej mówi, że prace termomodernizacyjne mogą być prowadzone poza okresem lęgowym - od października do marca.
Inwestor ze Stargardu ma taki zapis w opinii ornitologicznej, ale go nie przestrzega - stąd powiadomiona policja.
Dodam, że nie mam nic przeciwko termomodernizacjom, tylko chciałabym, aby odbywały się zgodnie z obowiązującym prawem i z poszanowaniem dla środowiska. Następstwem tych zdarzeń jest ginięcie kolonii jerzyków czy wróbli.
Nie może być tak, że prowadząc prace termomodernizacyjne, niszczymy siedliska zwierząt i skazujemy je przy tym na ogromne cierpienia.
Czytelniczka
(nazwisko do wiadomości redakcji)
Materiał promocyjny partnera
Materiał promocyjny partnera
Wszystkie komentarze