„ Bardzo mi żal papieża Franciszka "– napisał Jonasz. A mi bardzo żal... Jonasza.
Bo zarówno Jonasz, jak i wielu innych przeżywających i próbujących zrozumieć to papieskie „ szczekanie NATO u wrót Rosji " jakoś nie jest w stanie lub nie chce przyjąć, że Franciszek jest jednym ze światowych politycznych liderów i jego publiczne wypowiedzi też są – z zamierzenia – polityczne!
Piszę do Was z drugiego końca świata, z zachodniej Kanady. To tu właśnie rok temu grupka polskojęzycznych przyjaciół założyła radio i nazwała je Nasze Radio Canada. Nadajemy lokalnie raz w tygodniu (na falach 88,5 FM, ale można nas też słuchać – kiedykolwiek i gdziekolwiek na świecie – na Facebooku).
Jednym ze stałych segmentów naszego programu jest „Politykowanie o polityce", piętnastominutowa gawęda o aktualnych kanadyjskich lub światowych wydarzeniach. Rozmawiają ze sobą Thomas Lukaszuk, kanadyjski polityk, i ja, niżej podpisany.
Tydzień temu deliberowaliśmy z Tomkiem na temat: „Jak rosyjską agresję na Ukrainę postrzega świat – bardzo różne reakcje polityków i stojące za nimi ich motywacje".
Wspomnieliśmy o ostatniej wypowiedzi papieża Franciszka, próbując nadać jej sens. Naszą konkluzją była następująca: „Wypowiedź Franciszka nie jest lapsusem, nie jest też wynikiem jego starczej senilności czy 'zagubienia'. Jest celową, pragmatyczną kontynuacją politycznej linii Watykanu przyjętej już dziewięć lat temu – gdy w obliczu katastrofalnej laicyzacji w krajach Zachodu, konklawe postanowiło postawić na Trzeci Świat z jego setkami milionów katolików. Wybrało wtedy na szefa tej międzynarodowej megakorporacji z ponad miliardem wiernych kardynała Bergoglio, świetnie ucharakteryzowanego na świętego Franciszka z Asyżu, co miało przemówić – i pewnie przemówiło (!) – do miliarda ubogich w Ameryce Południowej, Azji Południowo-Wschodniej".
Warto zdawać sobie sprawę, że zarówno USA jak i NATO nie są zbyt popularne w tamtych częściach świata, więc publiczne demonstrowanie – jak uczynił to Franciszek – swych symetrystycznych ocen i poglądów zjednuje sympatię tłumów.
Wyraziłem również pogląd, że gdyby – hipotetycznie – to „supermocarstwo" było członkiem ONZ i brało udział w marcowym posiedzeniu Zgromadzenia Ogólnego, to wstrzymałoby się też od głosu za rezolucją potępiającą agresora, tak jak uczyniły to Chiny i Indie.
Staszek Smuga-Otto
Kanada, Brytyjska Kolumbia
Materiał promocyjny partnera
Materiał promocyjny partnera
Materiał promocyjny partnera
Wszystkie komentarze
Red. Żakowski, polecam lekturę.
Nie, nie potępił. W czasie rozbiorów Polski też ówczesny papież nie potępił zaborców,natomiast przeklął powstańców. Taka to organizacja.
Nie pomogło, że szli z napisami "Gott mit Uns" na pasach...
Bo Polska wskutek pontyfikatu Polaka należy mentalnie i światopoglądowo do Ameryki Łacińskiej.
z tekstu wynika, że nie tyle papież, co cała korporacja już w momencie wyboru tego papieża, nie jest wszak z Europy.