Autor jest holenderskim prawnikiem
Morawiecki chwali raport Macierewicza i obwinia Tuska, czytam w "Wyborczej" artykuł Rafała Wójcika. „Dziennikarze dopytywali, czy będzie jakaś konkretna reakcja polskiego rządu". Morawiecki: „Oczywiście, przede wszystkim liczę na to, że prokuratura doprowadzi do odpowiednich aktów oskarżenia. Ale również będziemy domagali się sprawiedliwości i odpowiedniego przedstawienia tej strasznej katastrofy na forum międzynarodowym przed odpowiednimi trybunałami".
Odpowiednie akty oskarżenia?
Tu chodzi oczywiście o oskarżenie Donalda Tuska. Zaś wina Tuska zależy od winy Putina. Ostatecznie decydujący dowód na winę Putina odkrył i ustalił raport Macierewicza. To znaczy: według Macierewicza.
Więc mamy solidną bazę do ustalenia współwiny naszego wroga Tuska, myślał Kaczyński. Entuzjazm dla raportu Macierewicza u Morawieckiego, Kaczyńskiego i u samego Macierewicza wypływa z przekonania, że Macierewiczowi udało się dowieść ponad wszelką wątpliwość, że przyczyną katastrofy w Smoleńsku był zamach Putina na prezydenta Lecha Kaczyńskiego i że premier Tusk był współwinny, bo zgodził się na czyn Putina albo mu nie zapobiegł. Zamiar Putina do tego czynu podobno Tusk już znał. Przecież zbyt przyjacielskie było ich spotkanie podczas rocznicy wybuchu II wojny światowej. Zdjęcie Putina i Tuska na spacerze po molo w Sopocie i inne zdjęcia obu panów wizualizują ich konspirację przeciw Kaczyńskiemu.
Raport Macierewicza w dużej mierze polega na takiej wizualizacji i wirtualnych obrazach sugerowanych katastrofalnych wydarzeń. Są nawet filmiki. Polacy mogą na ekranie telewizji własnymi oczami zobaczyć, jak to wszystko się odbyło w rzeczywistości tego feralnego 10 kwietnia 2010.
Długo dumało się w kręgach Jarosława Kaczyńskiego o osądzeniu Tuska jako zdrajcy stanu przed Trybunałem Stanu. Tusk „za kratkami" za sprawę Smoleńska już nie mógłby być rywalem w wyborach.
Problemem było, że jeżeli jednak nie było zamachu, to Tusk nie może być współodpowiedzialny za zamach. Bez winy Putina i eksplozji bomb w samolocie nie ma winy Tuska. Gorzej, wtedy winni wypadku są ludzie odpowiedzialni za wyprawę prezydenta, winna jest jego kancelaria, a może winien jest nawet sam prezydent. Oto zasadnicze zagadnienie dla PiS na politycznych polach bitew o swoje własne prawo i sprawiedliwość.
Więc zasadniczy dylemat niby rozwiązała komisja Macierewicza. Ustaliła, że przyczyną katastrofy był nie wypadek lotniczy, lecz zamach. Czy Morawiecki zapomniał, że ta opinia Macierewicza i jego ludzi nie jest ostatecznym i prawomocnym ustaleniem prawdy? Ani postawienie dodatkowej tezy, że te wszystkie inne badania - od rosyjskiej komisji Anodiny po komisję Millera i na końcu prokuratorów wojskowych, twierdzących, że powodem katastrofy były nieprawidłowe manewry lotnicze po ryzykownej decyzji, żeby lądować na prymitywnym lotnisku mimo złej pogody i fatalnej widoczności - to kłamstwo i manipulacja ukrywające zamach.
Ciekawe, że premier Morawiecki sugeruje, iż dzięki odkryciom Macierewicza można nareszcie przygotować karne postępowanie przeciw Tuskowi. A tu dylemat. Wszystkie badania wykonane przez prokuratorów wykluczają zamach i potwierdzają nieszczęsny wypadek.
Trudno, żeby prokurator teraz zaczął ścigać Tuska na podstawie zamachu wbrew swojemu przekonaniu o wypadku.
Prawda, że badania prokuratorskie nie były w guście Ziobry, który chyba wolał zamach. Zrobił coś bardzo brzydkiego. Gdy po wyborach PiS zdobył władzę, a Ziobro władzę ministra sprawiedliwości plus prokuratora generalnego, prokuratura wojskowa akurat skończyła obszerny raport z załącznikami opinii biegłych o Smoleńsku. Potwierdził on, że eksplozji bomb nie było i że przyczyną katastrofy był wypadek. A Ziobro natychmiast zlikwidował oddzielną prokuraturę wojskową i schował raport u siebie, aby nikt go nie widział. Nie było żadnej publikacji. Łatwo się domyślić, że Ziobro chciał trzymać drogę otwartą dla prezentacji Macierewicza z sensacyjną tezą o zamachu przez Putina z udziałem Tuska.
Rzecz jasna, że prokurator nie może ścigać Tuska na podstawie dekretu Morawieckiego czy rządu. Czy Macierewicz ma rację i inne wyniki badań to tylko manipulacja i kłamstwo? W praworządnej Polsce prokurator generalny powinien najpierw przyznać, że ukrył raport prokuratorów u siebie, aby nikt go nie widział. Następnie opublikować ten raport. Potem powinna powstać komisja sejmowa, która porówna raport o zamachu z raportami o wypadku, czyli z dawnym raportem Millera, ale szczególnie z najświeższym raportem, raportem prokuratury wojskowej. Jeżeli ocena przez samodzielną i możliwie obiektywną komisję zostawi jeszcze cokolwiek do dyskutowania, to można się zastanawiać, co dalej robić ze Smoleńskiem. Ale najpierw konfrontacja rewelacji Macierewicza z badaniami specjalistów. Wszystkie raporty na stole, publicznie! Nie mogą istnieć obie wersie wydarzeń, jedna musi odpaść.
Zastanawiam się, z jakiego powodu Lech Kaczyński aż tak mógłby Putinowi przeszkadzać, by ten uznał, że warto urządzić taki spektakularny zamach. Mamy tu pytanie o różnicę polityczną między Polską i Rosją Putina w tamtych dniach. Lech Kaczyński w Gruzji mówił, że Gruzja powinna być przyjęta do NATO. Mówił tam o Rosji jako „naszym wiecznym wrogu".
Tusk chciał zbliżenia Polski i Rosji, aby stare żale, jak na przykład o mordzie w Katyniu, nie przeszkadzały już przy rozwiązaniu współczesnych problemów i konfliktów. Umówił się ze stroną rosyjską na upamiętnienie w Katyniu wszystkich zamordowanych przez KGB i rzuconych do masowych grobów, czyli polskich oficerów i policjantów z Galicji, ale też Rosjan, Białorusinów, Litwinów i innych ofiar terroru reżimu stalinowskiego.
Lech Kaczyński był przeciw. Od lat Katyń był w Polsce miejscem mordu na polskich oficerach i tak ma zostać, uważał. Doszło do kompromisu. Putin i Tusk ustąpili Kaczyńskiemu dawno ustaloną datę 10 kwietnia na jego uroczystość dla polskich oficerów i sami urządzili uroczystość dla wszystkich ofiar 7 kwietnia, z księdzem i popem, z przemówieniem Putina, w którym się zdystansował od okrutnego, „autorytarnego" (tak to nazwał) reżimu Stalina.
To był inny czas. Obecnie o pokojowym przybliżeniu Rosji i Polski nie ma mowy. Dlatego, że 24 lutego 2022 r. Rosja napadła na Ukrainę. A to zmienia wszystko - dla Ukrainy, dla Polski, dla Europy, dla świata i oczywiście też dla Rosji. Putin teraz już nie dystansuje się od okrutnego reżimu Stalina, tak jak wtedy w Katyniu. Teraz chwali Związek Radziecki, chce go odtworzyć własną agresją wobec współczesnego świata.
W każdym razie niech najpierw niezależna komisja "Prawdy o Smoleńsku" merytorycznie oceni raport Macierewicza i raporty prokuratorów i poda swój raport do publikacji. Może to otrzeźwi ludzi z nowej egzaltacji o Smoleńsku. A potem? Potem rzetelne przedterminowe wybory: między stroną Kaczyńskiego z PiS a stroną Tuska z całą opozycją.
Materiał promocyjny partnera
Materiał promocyjny partnera
Materiał promocyjny partnera
Wszystkie komentarze
Przemożna chęć umoczenia Donalda Tuska w tragiczną katastrofę pod Smoleńskiem to główny zaśpiew smoleńskiej religii, która bezproblemowo rozprzestrzenia się w Polsce od 2010 roku, a właściwie od momentu, gdy chciano z Krakowskiego Przedmieścia w Warszawie usunąć krzyż przyniesiony wcześniej przez "harcerzy". Do dziś mam w pamięci sceny z udziałem takiej dziwnej blondynki w podeszłym wieku, która darła szary i rzucała się na ziemię, broniąc tego przedmiotu.
A tych hochsztaplerów, którzy przy każdej poważniejszej okazji, a taką są na pewno wybory, od nowa próbują rozpalać emocje i podsycać tym samym smoleńską "religię", należałoby sprawiedliwie oskarżyć i osądzić za szerzenie nienawiści i podżeganie do popełnienia przestępstw.
Swoją drogą, bardzo mnie ciekawi, co am do powiedzenia w tej sprawie główny organizator katyńskiej wycieczki, niejaki Andrzej Dera, o którym media zamilkły, a on się skutecznie schował gdzieś w cieniu, a był bodajże najważniejszym graczem organizacyjnym z ramienia kancelarii zmarłego brata bliźniaka.
idealnie w punkt!
Bardzo dziękuję za Twój komentarz.
I pozdrawiam.
Ten "raport" św. Antoniego od Oszołomów, trzeba wydrukować na papierze toaletowym.
To będzie jedyny pożytek z tego Antkowego dzieła.
"niejaki Andrzej Dera"
Do spółki z niejakim Sasinem i nijakim Dudą.
a co mogł zrobić nieszczęsny Duda, podrzędny urzędnik,
jeśli " dysponent lotu " pił z kolesiami całą noc
i przyjechał na lotnisko - godzinę po zaplanowanym terminie ???
tak mówią, podobno, na mieście, powtarzam zasłyszane plotki z magla ...
samolot był gotowy do startu o godzinie 3.00
clou
Szkoda toneru/tuszu.
A poza tym, mogłoby zaszkodzić higienie osobistej używających go.
Jasne, pojawiła się szczególna odmiana "choroby filipińskiej".
Jako glowni organizatorzy tego lotu, Sasin i Duda, nie mieli PRAWA zezwolic na start samolotu prezydenckiego z Warszawy bo juz bylo wiadomo ,ze w Smolensku nie bedzie warunkow do ladowania. Zwlaszcza ,ze instrukcja HEAD jako jeden z glownych elementow bezpieczenstwa bierze pod uwage warunki pogodowa w miejscu ladowania.
Gdyby prezydent sie nie spoznil godzine w momencie startu z Okecia ,samolot wg. instukcji HEAD powinien juz ladowac w Smolensku gdzie o tej godzinie panowala sloneczna pogoda i dobra widocznosc.Z powodu spoznienia prezydenta samolot prezydenta dolecial do Smolenska o godzine pizniej)j kiedy wystapila mgla ktora spowodowala ,ze piloci stracili panowanie nad lotem. Ich rzyk,przewlekle KUR....w....AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA jest dowodem na to ,ze nie wiedzieli na jakiej wysokosci leca. Zaloga ,ktora nie wie na jakiej wysokosci leci samolot popelnia kadrynalny blad co stwierdzila komisja Millera.
Instrukcja HEAD to zaostrzone przepisy bezpieczenstwa pdczas lotu z prezydentem.
Zapisy tej isntrukcji ZABRANIAJA lotu prezydenta na (NIECZYNNE) lotnisko na ktorym nie ma odpwiednich urzadzen naprowadzajacych.
Sasin i Duda jako organizatorzy wyprawy smolenskiej (lamiac prawo instrukcje HEAD) praktycznie narazili prezydenta Kaczynskiego i jego zaproszonych gosci na niebezpieczenstwo ,ktore niestety skonczylo sie smiercia wszystkich na pokladzie.
Prezydent Kaczynski ,(cala Polska slyszala to na nagraniach) sam jako zwierzchnik sil zbrojnych WYDAL ROZKAZ LADOWANIA.
To jest przestepstwo urzednicze i znowu zlamanie instrukcji HEAD, ktora nie pozwala PASAZERWOI samolotu ,nawet jesli jest zwierzchnikiem sil zbrojych podejmowac decyzji o ladowaniu.
To jest WYLACZNE prawo kapitana samolotu i calej zalogi ,ktora wczesniej ODMOWILA ladowania.
Nazwiska przewodniczacego PODkomisji i jej raportu w ogole nie powinno sie wymieniac w zadnym artykule dotyczacym katastrofy 10 kwietnia 2010 bo to jest propagowanie KLAMSTW.
Wystarczy ,ze PiS i oddane mu media klamia o tym juz 12 rok.
Wszystkie inne media powinne zupelnie pomijac klamstwa PODkomisji oraz nie wymieniac nazwiska glownego klamcy czyli jej przewodniczacego ( rosyjskiego agenta) ,ktory zdekonspirowal polski wywiad i kazal niezwlocznie przetlumaczyc swoj raport na j.rosyjski.
Trzeba przyznac ,ze to jest mistrzostwo swiata sluzb rosyjskich ,ktore zainstalowany swojego agenta jako wiceprzewodniczacego rzadzacej w Polsce partii PiS ,ktory byl tez ministrem obrony.
Macierewicz bierze udzial w programie Pilnujemy Polski...zeby czasem nie wymknela sie spod kontroli Rosji......
Trzeba przyznać, że ostatni akapit nie odzwierciedla tez zawartych w artykule. W artykule chodzi o to, że zwalanie winy na Putina i jego rzekomych agentów (nieważne, czy Tuska, czy Macierewicza) niczego nie załatwia. Wręcz przeciwnie, taka spychologia sprawia, że pisowcy będą twierdzić, że zostali zmanipulowani i nie ponoszą za nic odpowiedzialności.
a na Wawelu też go nie pochowamy i tego drugiego kartofla z Wawelu wykopiemy.
Antoni Maciarewicz
Jak to co było ważne dla Maciarenki? Kwity w kancelarii prezydenta!
I wiadomo dlaczego ciągle jest obecny w polityce.
Gdy pochylę się nad blatem
Jeb.nę czasem centropłatem.
Wtedy w głowie mi wybucha
i urywa kawał ucha.
Żona zna już te objawy ?
doszła w dziesięć lat do wprawy ?
zastrzyk wali prosto w du?
i układa mnie do snu.