Co dla nas oznaczają wyborcze decyzje Francuzów i Węgrów? Co zmieniają? Czego nas uczą przed kolejnymi wyborami w Polsce? Collegium Civitas. Rozmawiają:
Concilium Civitas to wspólnota polskich profesorów nauk społecznych pracujących na zagranicznych uniwersytetach.
Debatę prowadzi Jacek Żakowski („Polityka", Collegium Civitas).
Debata jest dostępna m.in. na stronie Wyborcza.pl. Po dyskusji panelistów przewidziana jest sesja pytań i komentarzy z udziałem wirtualnej publiczności - aby wziąć w niej udział, trzeba się zapisać pod adresem: kk2019@civitas.edu.pl (decyduje kolejność zgłoszeń). Pytania można też będzie zadawać na fanpage’u Concilium Civitas.
***
Jacek Żakowski, publicysta "Polityki", kierownik Katedry Dziennikarstwa w Collegium Civitas: Mocno wierzyłem w zwycięstwo Emmanuela Macrona, ale istniało poważne ryzyko wygranej Le Pen. Wyniki wyborów prezydenckich we Francji niosą ogromne skutki dla każdego z nas.
– Zważywszy na siłę prezydenta we Francji, można by to porównać do wyboru Trumpa w USA. W perspektywie sytuacja mogłaby się jeszcze bardziej skomplikować, bo w Stanach Zjednoczonych jesienią odbędą się wybory uzupełniające do Kongresu. Le Pen, plus trumpowska większość w Kongresie amerykańskim, plus chwiejne Niemcy to oznaczałoby poważne wyzwanie historyczne.
Siła oporu Zachodu wobec Putina mogłaby się radykalnie zmniejszyć i pojawić się realne ryzyko, że cały Zachód zacznie przechodzić do przeszłości – jako aktor na globalnej scenie, gwarant wolności i demokracji. Nie wiem, czy wtedy polskie poparcie dla Ukrainy nie zmieniłoby się radykalnie. Podobnie jak preferencje obecnych władz w Polsce.
– Pisizm wciąż może stać się nową twarzą Europy. Ale to tak dramatycznie dynamiczna sytuacja, że bardzo trudno ocenić, co nas czeka. Dlatego poprosiłem ekspertów, by pomogli nam tę sytuację zrozumieć.
Dla Putina to też kwestie, na których rozstrzygnięcie czekał z niecierpliwością. Przecież z Le Pen zachowanie reżimu sankcyjnego byłoby niemożliwe. Dla Polski oznaczałoby to, że może musielibyśmy się przygotować na dalszy napływ uchodźców, nie 2 mln, a 30 mln.
– Dziś Węgry udają, że nie przeszkadzają. Ale po wygranej Macrona, może będą bardziej pomagały, łatwiej będzie też organizować sankcje, a dostarczanie broni do Ukrainy stanie się bez porównania łatwiejsze. Dzięki temu Polska będzie dużo mniej eksponowana. Dziś, poza Ukrainą, jesteśmy głównym wrogiem Putina, ponieważ to przez nasz kraj idą dostawy broni.
– Nie trzeba kombinować, tylko twardo obstawać przy swoim. Dopóki opozycja węgierska otwarcie ujawniała różnice między sobą w okresie prawyborów, to zyskiwała. Gdy potem zaczęła budować jedność i niwelować różnice, w siłę zaczął rosnąć Orbán.
Gdyby Macron nie mówił swego, jak ostatniej debacie przed wyborami, nie byłyby wiarygodny. Ale gdyby Le Pen nie mówiła swego, też nie miałaby takiego poparcia.
Rzeczą niezwykle ważną jest prezentować w polityce stanowiska w sposób otwarty, bo wtedy zjednuje się ludzi, którzy je podzielają. Kiedy zaczyna się kombinować i zaciemniać obraz, to zniechęca się wyborców do udziału w głosowaniu i traci szansę na zwycięstwo.
– Macron jest profesjonalistą i, co więcej, wywodzi się z biznesu. Nie obraża się. Na pewno nie będzie życzliwy PiS-owi, ale tak czy inaczej, Polska z punktu widzenia polityki francuskiej jest ważnym aktorem w Europie. Macron będzie więc twardo obstawał przy kryteriach praworządnościowych, ale jednocześnie nie będzie robił fochów i marnował energii na kłócenie się z Pinokiem.
---
Piszcie: listy@wyborcza.pl
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze
Dajcie im porządzić też było. Nie ma to jak lewicowe zdziwienie co do rzeczywistości wraz z pytaniem i co dalej. Żakowski już zawodowo pyta, co dalej? w piątek rano. Chociaż do jakiegoś czasu nie słucham więc może nie pyta....
I czy pogratulował "udanej kampanii"?
Nie ma w nich cienia umysłowego spokoju.od ściany do sciany