Gdy putinowcy pragną nas zawstydzić, wysuwają argument o rusofobii. Mamy mieć skrupuły, że jakoby obiektywny ogląd sytuacji przysłania nam niechęć do Rosji i uprzedzenie.
To już drugi raz Europa i świat dały się uwieść zapewnieniom, że rosyjskie władze są ucieleśnieniem samego dobra. Pierwszy raz było po bolszewickiej rewolucji, a zwłaszcza parę dekad później, po pokonaniu Hitlera.
Sartre, Brecht, Picasso. Śmietanka intelektualna świata biła brawo rewolucjonistom i Stalinowi.
Potem nastała zimna wojna, lecz sentyment za matrioszką przetrwał. Francja była zakochana w tych bezkresnych pejzażach stepowych, a paryskie damy chętnie nosiły futrzane czapy.
Niemcy z kolei postanowili, że będą liderami i orędownikami pacyfizmu, by świat pozwolił im odkupić hekatombę wojny światowej i Holokaust.
Nastąpił rozkład sowieckiej Rosji i pieriestrojka. Rosiewicz wyśpiewywał "Michaił" na cześć sympatycznego przywódcy. Po Michaile przyszedł rubaszny Jelcyn i wszyscy byliśmy szczęśliwi. Rosja została ucywilizowana.
Europa skwapliwie wiązała się ekonomicznie z Rosją. Kiedy nastał Putin, przymykaliśmy oko na kolejne jego inwazje. Tłumaczyliśmy i usprawiedliwialiśmy. Własną ignorancją racjonalizowaliśmy jego krwawe podboje, gdyż były stosunkowo daleko od nas.
Wmawialiśmy sobie, że on tak widocznie musi, bo walczy z agresywnym islamizmem i rywalizuje z komunistycznymi Chinami. Że nic nam do geopolityki, na której się nie znamy i nie sposób się połapać. Że przecież Azja to nie Europa, a nasza chata z kraja.
Czas zweryfikować owe przychylne sądy. Homo sovieticus zagraża naszemu światu i właśnie pożera Ukrainę, naszego sąsiada. To nic, że przestał być ateistyczny i stał się cerkiewny. To nic nie oznacza i w niczym nie pomaga.
Europa popełniła mnóstwo błędów wobec wschodniego mocarstwa, do których zaliczyć trzeba brak przezorności, niepamięć, beztroskę i niefrasobliwość. Teraz płacimy za owe zaniedbania uzależnieniem, bezradnością, strachem.
Zadaję sobie pytanie, czy za jakiś czas znowu obdarzymy Rosję kredytem zaufania, czy też pozostaniemy z rezerwą? Czy damy się znowu usidlić pusto brzmiącym zapewnieniom o zasadniczej zmianie następcy Putina?
Będzie fatalnym błędem ochocze zlikwidowanie izolacji, która teraz budowana jest z pomocą sankcji i embarga. Sądzę, że nie warto dla naszego wspólnego dobra, dobra europejskiej wspólnoty, liczyć na mocne postanowienie poprawy Rosji i kierować się ryzykownym porzekadłem, że do trzech razy sztuka.
Czas postawić na Rosji bezwzględny krzyżyk. W przeciwnym razie zasłużymy na miano wysterylizowanych masochistów i pożytecznych idiotów. Z nałogowym mordercą się nie paktuje.
Przemysław Wiszniewski
listy@wyborcza.pl
Materiał promocyjny partnera
Materiał promocyjny partnera
Materiał promocyjny partnera
Wszystkie komentarze
Czy naprawdę trzeba do znudzenia wpajać, że religijny = dobry? Dlaczego "przestał być ateistyczny" miałoby cokolwiek zmienić na lepsze? Jeśli zmieni, to na gorsze. Religie to zakała ludzkości.
Rosja nigdy nie była ateistyczna. Religią był tam kult wodza.
A jeśli TAK, to wyłącznie w bardzo ograniczonym zakresie.
Rosja nigdy nie była, nie jest i nie będzie krajem demokratycznym, więc jeśli obdarzaliśmy Rosję jakimkolwiek zaufaniem, to mamy aktualnie dowód jak bardzo się myliliśmy, bo teraz zobaczyliśmy (znów) prawdziwą twarz Rosji.
Po co tak głupio gadać, że nigdy nie będzie? Odbiera to jakikolwiek sens twojej wypowiedzi, bo:
1. Nie możesz tego wiedzieć.
2. Nigdy nie będzie? Za 1000 lat też nie? Nie takie rzeczy się wydawały niemożliwe i jednak następowały.
Trochę czepiasz się.
No to niech będzie: "prawdopodobnie" lub "raczej nie w najbliższych kilku pokoleniach"
Dopóki rządzą putleryści, to nawet zakończenie wojny nie może oznaczać powrotu do normalności.
Rosja będzie musiała przejść długi proces demokratyzacji, tak by Europa i świat zobaczyły, że np. wybory są uczciwe, że władze są kadencyjne, że sądy są sądami, że gospodarka działa wg zasad rynkowych a nie wg układu między władzą a oligarchami i tak dalej i tak dalej.
Proces może zająć nawet 20 lat.
Niestety wątpliwe, by to się tak potoczyło. Ale pomarzyć zawsze można.
Natomiast to co trzeba zrobić u nas w Polsce to: ***** *** i przystawki też.
Bo teraz jesteśmy w takim miejscu, w jakim Rosja była 17-20 lat temu. Nie dopuśćmy do pełnej pisuaryzacji Polski. Do potem niedaleko do putinizacji na pełna skalę.
Deputinizacja Europy.
To byłoby dobrym początkiem
Koniec marzeń. Nie ma ropy, gazu, niklu ani nawet Czajkowskiego. Co najwyżej Szostakowicz.
Ziemia okazuje się być płaska, a za naszą wschodnią granicą jest przepaść, za którą nie ma nic.
"Proces może zająć nawet 20 lat."
Raczej 200.
Żeby przejść taki proces musieliby sromotnie przegrać wojnę. Raczej się "ułożą", więc żadnej ekspiacji nie będzie.
Autorem tego ?listu? jest niejaki pan Wiszniewski. Kumpel Michnika wiec zawsze go publikują. Kolo nigdy nie mówi nic odkrywczego zazwyczaj mówi ze jak inni czegoś nie zrobią to będzie jeszcze bardziej chuyowo niż jest.
Trzy wojny czeczeńskie.
2008 Gruzja.
2014 Krym.
Kiedy była Syria?
Kiedy był Nemcow?
Nawalny.
Politkowskaya
Wielu i wiele innych,o których nawet nie wiemy
Wszystko było cały czas takie jak jest. Widoczne, na dłoni.
Ten sąsiad zawsze już zajebem był.
Trzeba bardzo mocno zamykać oczy żeby tego nie (chcieć) widzieć. Tak zrobiły wszystkie rządy europejskie od 20 lat.
Ukraina płaci cenę.
Nic dodać nic ująć. Jak ktoś jest zapatrzonym w siebie egoistą, to budzi się dopiero teraz z wielkim zdziwieniem, co się dzieje na Ukrainie. A jak widzi dalej niż czubek własnego nosa i ma w sobie choć trochę wewnętrznej niezgody na sku...syństwo świata, to nie mógł spokojnie patrzeć, co Putin wyprawia od ponad 20 lat.
Gdyby tych drugich ludzi było więcej, nigdy by ta sytuacja tak nie wyeskalowała.
Podobnie było z Hitlerem, którego można było powstrzymać wielokrotnie, kiedy był dość łatwy do powstrzymania, ale tego nie zrobiono.
A troll-federusscy najgłośniej się biją w cudze piersi. Wiemy, wiemy...
Bezwzględnie. Ale za chwilę zaczną się pytania "czy ten krzyżyk ma być prosty, czy z jedną nóżką bardziej" oraz prognozy, że przecież nie da się wykluczyć mocarstwa, choćby było regionalne.
I tu jest pies pogrzebany. Zachód musi być konsekwentny, bo doraźna chciwość pozwoli Moskalom na kupienie sznurka, na którym będą chcieli nas wszystkich powiesić. Oczywiście żadne granice ani sankcje nie są w 100% szczelne, inaczej nie byłoby kokainy w USA ani komputerów w KRLD. Ale Rosja otoczona nieprzyjaciółmi w końcu zgnije jako imperium i może stanie się federacją z prawdziwego zdarzenia ze stolicą w Nowogrodzie.
Rosja nie jest imperium. Może była za cara, ale nigdy potem już nie. II WŚ nieco pomogła wygrać Zachodowi dzięki sprzętowi Ameryki i Wlk.Brytanii. Gospodarczo szoruje biedą po dnie od zawsze. Kulturalnie to też raczej za cara. A militarnie? Właśnie widać... Jak ktoś poważnie mógł kiedykolwiek uważać, że Rosja w której wszystko jest bylejakie może mieć skuteczną armię? Milion zdezorientowanych rekrutów i sprzęt z kartonu.
Nie ma nic gorszego niż niedocenianie przeciwnika.
Rosja jako agresor faktycznie zeszła na psy, Kijów to nie Budapeszt 1956 roku, a Ukraina to nie Czechosłowacja 1968. Ale mają kilka tysięcy nuklearnego syfu, z czego jeśli zadziała nawet 20% to mamy mocno niekomfortową sytuację.
I tylko dlatego Zachód obchodzi się z Rosją jak ze zgniłym jajem.