Dziś (31 stycznia) miało się odbyć posiedzenie Sądu Najwyższego w sprawie Waldemara Żurka. Jest to sprawa, w której Trybunał Sprawiedliwości UE w Luksemburgu odpowiadał na pytanie polskiego Sądu Najwyższego o to, czy osoby powołane przez tzw. neo-KRS mogą orzekać. Wskazówki Trybunału dla SN otworzyły drogę do uznania, że takie osoby nie mogą wydawać wiążących orzeczeń, ale rozstrzygnięcie o tym w sposób ostateczny należy do Sądu Najwyższego, który wystąpił z pytaniem.
„Odpowiedź Trybunału w Luksemburgu wywołała paniczne ruchy kierownictwa Sądu Najwyższego. Zarówno Pani Manowska (I Prezes SN), jak i Pani Misztal-Konecka (Prezes Izby Cywilnej) brały udział w politycznej procedurze przed neo-KRS. Dlatego robią wszystko, żeby mieć wpływ na dalszy bieg sprawy Waldemara Żurka i się zalegalizować" – wskazuje prezes Iustitii prof. Krystian Markiewicz.
Wedle zasad po udzieleniu odpowiedzi przez Trybunał sprawę w dalszym ciągu rozstrzyga ten skład, który wysłał pytanie. Nie powinny również sprawy rozstrzygać osoby, których dotyczą skutki orzeczenia. Trzy osoby z siedmioosobowego składu przeszły w stan spoczynku, pozostały cztery osoby - prawidłowo powołani sędziowie SN. Ta sytuacja musiała budzić niepokój tzw. neosędziów w SN, tj. tych powołanych przez upolitycznioną KRS.
„Doszło do sytuacji niedopuszczalnej, usunięto ze składu sędziego Dariusza Zawistowskiego, a do pozostałej trójki sędziów dodano czwórkę neosędziów, których statusu w całości przecież będzie dotyczyć orzeczenie. Pani Misztal-Konecka skorzystała więc z najgorszych wzorców Pani Przyłębskiej, która znana jest z żonglowania składami. To wygląda na próbę zapewnienia sobie bezpiecznej większości, żeby obronić swój stołek neosędziego" – mówi rzecznik Iustitii Bartłomiej Przymusiński.
„W sprawie działań pani Misztal-Koneckiej działania podjął rzecznik dyscyplinarny Sądu Najwyższego. To właściwe działanie, bo jej decyzje naruszają podstawowe reguły niezależności sądu. Jeśli nawet dziś wydaje się mało realne skuteczne pociągnięcie jej do odpowiedzialności, bo miałaby o tym decydować Izba Dyscyplinarna, to jednak według mnie tylko kwestia nieodległego czasu, kiedy już niezależny organ przyjrzy się tym działaniom i dokona ich oceny. Na pewno będziemy te działania skrupulatnie wyjaśniać. To przez takie akty bezprawia Polska traci ogromne pieniądze z budżetu UE czy w postaci kar" – mówi prof. Krystian Markiewicz.
Materiał promocyjny partnera
Materiał promocyjny partnera
Wszystkie komentarze
Może tę sytuację skomentują?
to inaczej.
Rewolucyjnie.
Dziad i jego pachołki będą uciekać,
tylko dokąd?