Gdzieś chyba pod koniec lat 60. zostałem, będąc w Krakowie, zaproszony do rodziców mojego przyjaciela prowadzących bardzo tradycyjny inteligencko-mieszczański dom. W pewnym momencie do salonu wszedł niezapowiedzianie dystyngowany starszy pan, który przyniósł jakąś przesyłkę, chyba nadaną typowym wówczas łańcuszkiem towarzyskim z zagranicy.
Byłby to epizodzik bez najmniejszego znaczenia, gdyby nie przedziwna atmosfera, która zapanowała po wejściu owego dżentelmena. Powstała krępująca cisza, pan domu odebrał pakiecik i niesłychanie krótko podziękował, sugerując wyraźnie, iż na dłuższą rozmowę czy pobyt owego jegomościa nikt nie ma ochoty. Po sztywnym ukłonie nagły gość opuścił salon, w którym zapanowała atmosfera oburzenia (jak śmiał tutaj przyjść!) i jednocześnie widocznego odprężenia.
Wnet wyjaśniła się zagadka: niespodziewany gość, którego nazwisko pamiętam do dziś, ale tu miłosiernie opuszczę, należał do grupy kilku krakowskich katolickich inteligentów, którzy skuszeni wysokimi apanażami dali się namówić na redagowanie przejętego przez PAX w kwietniu 1953 roku "Tygodnika Powszechnego". I tak przez ponad trzy lata egzystowała pod starym tytułem pseudokatolicka, popierająca rządy PZPR wydmuszka. Na jesieni 1956 roku tygodnik powrócił do prawowitych właścicieli, to jest do grupy Turowicza i nowo sformowanego Znaku, zaś grupka katolickich kolaborantów władz komunistycznych musiała długo zmagać się z ostracyzmem towarzyskim i moralną kondemnatą ze strony starego Krakowa.
Wszyscy zdajemy sobie sprawę z pewnego upadku starego inteligenckiego kanonu, wedle którego można było łatwo rozróżniać czyny przyzwoite od nieprzyzwoitych. Lata rządów PiS-u, z wszechobecnym panświnizmem, zdrowo się do tego przyczyniły. Ale tak jak "Tygodnik Powszechny" był nie do pomyślenia bez Turowicza, Stommy, Kisielewskiego i Woźniakowskiego, to tak samo, proszę zacnych pań i panów z zarządu Agory, "Gazeta Wyborcza" jest nie do pomyślenia bez Michnika, Kurskiego. I żadna wydmuszka, zachowująca stary tytuł, ale bez tych nazwisk, z nowymi piórami nie ma i nie będzie miała prawa bytu.
A jeśliby do tego jednak doszło, to sądzę, że spotka tych ludzi ostracyzm moralny w niczym nieustępujący zimnej wrogości owego salonu krakowskiego lat późnogomułkowskich.
Prof. dr hab. Sergiusz Michalski
Materiał promocyjny partnera
Materiał promocyjny partnera
Materiał promocyjny partnera
Wszystkie komentarze
Osobiście od dzisiaj, po felietonie Michała Mańkowskiego, przestaję zaglądać na "naTemat". Szkoda, bo kilku autorów zasługuje tam na uwagę. Mówi się trudno. Może będą cytowani szerzej w innych miejscach.
Do absolutnego minimum ograniczam przeglądanie "Gazeta.pl". Tak, przeglądanie, bo z miesiąca na miesiąc coraz mniej do czytania, coraz więcej internetowego szajsu. Usuwam stamtąd konto.
Przy czym chcę zaznaczyć, że połączenie obu bytów (GW.pl i G.pl) w jeden nie byłoby dla mnie jakimś problemem. Ale w żadnym wypadku, gdyby nowa jakość miała być tworzona na wzór Gazeta.pl!
Przekształcaniu się opiniotwórczych wydawnictw w zbliżone do tabloidów mówię nie. Dość ogłupiania.
Przepraszam, powinno być "kilkoro", a nie "kilku".
Z zaglądania na gazeta.pl zrezygnowałam dwa lata temu. Miałam dość głupkowatych tekstów pisanych przez stażystów i mieszania sensacyjnych doniesień o długości kiecki Dody i tego, co jej było spod tej kiecki widać z doniesieniami z posiedzeń sejmu. A już gwoździem do trumny stał się ewidentnie zmyślony pseudoreportaż o ludziach, którzy w czasie pandemii zmienili zawód (kosmetyczka, która "lubiała" czytać i została redaktorem oraz pan z korpo, który w pandemii zarabiał krocie, robiąc zdjęcia na weselach), nic tam się nie trzymało przysłowiowej "kupy", błąd gonił błąd, a po lawinie nieprzychylnych komentarzy tekst stał się... głównym tekstem na portalu. Wiadomo, klikalność... Na "Na temat" nie zaglądam od dawna, ponieważ ilość błędów, od gramatycznych, przez ortograficzne po interpunkcyjne, jest dla mnie nie do przejścia.
" Na "Na temat" nie zaglądam od dawna, ponieważ ilość błędów, od gramatycznych, przez ortograficzne po interpunkcyjne, jest dla mnie nie do przejścia."
To jest szerszy problem. I boli. Pokazuje wykształcenie młodych redaktorów i ich stosunek do języka ojczystego.
Najgorsze, że "Wyborczej" też dotyczy.
Kiedyś chociaż porządna korekta istniała. Obecnie oszczędzają na pensjach to raz, a i fachowców pewno brakuje.
A takie szczere pytanko. Macie alternatywę by czytać coś na temat polski? Bo od lat podarowałem sobie wszystko inne za senność i sensacyjność.
Wyborcza też ma swoje wady, ale nie znalazłem nic lepszego, ale wygląda na to że pora zacząć. Ewentualnie pozostaną mi materiały anglojęzyczne, ale tam jest za mało o Polsce.
(TVN24.pl odpada bo szlag trafia gdy muszę szukać artykułów dla potrafiących czytać, plus też sporo łapania na sensację przy czasami braku treści)
Istnieje POLITYKA. Tyle ze to tygodnik
Błędy ortograficzne i grama tyczne na tzw. paskach to juz norma. Ale błędy w książkach mnie przerażają. Ja uczyłem sie polskiego czytając ksiązki. Miałem szczęście, bo wtedy istniała korekta i błędy się nie zdarzały.
"Bo od lat podarowałem sobie wszystko inne za senność i sensacyjność."
Nooo! Nie powiem, masz wymagania - dwie skrajności nie pasują. :)
Jako tako trzyma się jeszcze "Polityka".
"Do czytania" to chyba niewiele. Może Newsweek i Rzeczpospolita (rp.pl).
Niestety, nic za darmo w pełnym zakresie. :)
Ale to tylko moja osobista opinia. No i zapewne znasz, lecz odrzuciłeś. Mnie swego czasu Newsweek też się znudził i zarzuciłem prenumeratę, zaglądam obecnie od czasu do czasu na ogólnodostępne materiały.
TVN24 i TVN24Bis to faktycznie przegięcie. Jak będę chciał oglądać filmiki, to sobie telewizor włączę. ;)
Z rozpędu zapomniałem o oko.press.
Pierwsi, a raczej pierwsze, zostali zwolnieni. ?Kiedy przyszli po naczelnych, to nie było już nikogo?.
Rzepa, także w wydaniu internetowym codziennym. Chyba że ją przejmie miłościwie nam media przejmujący były wójt Pcimia.
Polecam wiadomo.co i miesięcznik "Odra", ale to nie za darmo:-)
Może nie uwierzysz, ale ja gazety peel (można czytać w obu językach) nigdy nawet nie przeglądałem. Kiedyś nie rozumiałem po co te dwie , ale Wyborcza mi wystarczała i Polityka, a jak się książki dołoży i życie, to nie ma czasu na pomponiki i frędzelki.
Mamy przeje..ne. A będzie gorzej.
Bo maja kredyty...
Gdyby chociaż można było w profilu ustawić tryb "nie dla idiotów" gdzie eliminowało by materiały z nagłówkami godnymi tvpis, czy jakieś pudelki czy porady pseudozdrowotne o wartości podobnej do homeopatii.
Od której to gazeta.pl GW zaczęła się dystansować jakiegoś roku, może dwóch.
Ostatnio robi to niezmiernie wyraźnie i histerycznie, ponieważ poszło o wszystko dla Adama Michnika, nie o pieniądze i wpływy tylko dla Adama Michnika, a resztę, czyli nic, dla plebsu.
Wcześniej takie głosy jak twój rzęsiście olewano, argumentując, że ch... z tym, że klikalność się liczy, że liczy się to, jak czuje się Lewandowska w nowej sukience i "czy jutro jest niedziela handlowa?", dobranoc.
Wcześniej były tam linki do GW. Ja im się nie dziwię - są w sytuacji nie do pozazdroszczenia. Może i czasami wykonują desperackie ruchy, ale... jak już wielokrotnie pisano: to Agora była dla GW, nie odwrotnie. I znam te wszystkie argumenty o akcjonariuszach. Ale skoro odchodzimy w przypadku GW od ideałów, bo liczy się tylko kasa, to może ten covid przyszedł w najlepszym momencie dla ludzkości?
martwię się, że możesz mieć rację :(
Aż tak źle być nie może. Raczej chodzi o polsatyzacje, dla reklam
Nie sądzę, Wyborcza państwowa nie jest.
może, ale to nie byłby najgorszy wariant rozwoju sytuacji. Trójki przecież już nie ma, ale mamy 2 lub nawet 3 internetowe kontynuacje.
> Wyborcza państwowa nie jest.
Ale Agora ma liczących się akcjonariuszy należących do spółek skarbu państwa.
zacisnąć pasa, zrezygnować z tych wszystkich promocji podnieść cenę subskrypcji i modlić się o cud żeby te 250 tys czytelników zostało.
po to powstała agora by wspomagać GW. A teraz ogon chce machać psem.
Od kilku lat apeluję, żeby skończyć z tymi promocjami. Gdybym jeszcze miała wybór, czy wolę promocję, czy rzetelną cenę, ale nie mam.
Sądzę, że po to są promocje, aby ściągnąć ludzi. Niestety, may zakodowane oszczędności gdzie tylko się da - a najlepiej daje się na kulturze, bo nauczono nas, że ona jest za darmo.
ostatnie lata to coraz większe zdziwienie i rozczarowanie poziomem tekstów na gazeta.pl.
mam sporo znajomych którzy wiarygodnych i nie manipulowanych informacji szukają nie na gazeta, a na onet...
ja również, podobnie jak kilku z komentujących jeśli będę musiał z czegoś zrezygnować to żegnam się z gazeta.pl i koryguję priorytet korzystania z informacji na rzecz wyborcza.pl
To dziadersi.
Zabierający zdrowemu głąbowi sutenerskiej pampersjady lebensraum.