Teza: Nie istnieje coś takiego jak system szczepień
Uzasadnienie:
– mieszkam w Pile,
– zapisałem w „systemie” chęć szczepienia,
– w okresie przeznaczonym dla danej grupy wiekowej „system” poinformował mnie o możliwości szczepienia w Kaliszu (ok. 250 km), z czego zrezygnowałem i zacząłem szukać bliższej lokalizacji,
– nie znalazłem żadnej możliwości szczepienia w miejscu zamieszkania!
– dostępne terminy znalazłem w Gnieźnie (ok.100 km),
– w tym momencie pozwoliłem sobie na turystykę szczepionkową: znalazłem wolne terminy w Krynicy Górskiej i Kołobrzegu.
Chwila marzeń i otrzeźwienie, szukam bliżej: znalazłem w Zachodniopomorskiem, dokładnie w Kaliszu Pomorskim (ok. 80 km), zapisałem się i zaszczepiłem 7 kwietnia. Ale „system” o mnie pamięta i 10 kwietnia zapytał telefonicznie, czy chcę się zaszczepić i wybrać termin? – wybierz 1, a jeśli już zaszczepiłem się lub mam już uzgodniony termin zaszczepienia, to wybierz 2 lub odłóż słuchawkę.
Podsumowanie: gdyby taki system istniał, nie mogłyby zdarzyć się opisane wyżej sytuacje.
Pilanin
Czytaj także:
Program szczepień? Nieskuteczny organizacyjny gniot grubo przypudrowany propagandą
Materiał promocyjny partnera
Materiał promocyjny partnera
Materiał promocyjny partnera
Wszystkie komentarze
Do mnie zadzwonił w trzy godziny po tym, jak zarejestrowałem się (przez internet) na szczepienie. Wcześniej - mimo że zgłosiłem w styczniu "chęć zaszczepienia" - nie poinformował mnie, że mogę się już zarejestrować. Najwyraźniej dopiero moja rejestracja pobudziła rzekomy system do życia.
Może dzięki temu Dworczyk mógł dzisiaj triumfalnie ogłosić, że "zarejestrowało się 550 tys. osób"? A ile z tych "rejestracji" to bezsensowne telefony do już zaszczepionych?
porządnie chapać?
rejestracja jest na pesel a nie na numer telefonu.
Większość ludzi w Polsce ma nieco więcej niż jeden telefon na 5-osobową rodzinę.