Pan Szczepan Twardoch pisze w swoim eseju „Jestem potomkiem niewolników”, o zakłamanej historii polskiego wyzysku i ucisku chłopstwa. Trafnie nazywa tę niechlubną część naszej historii niewolnictwem. Tezy postawione w tekście wymagają jednak pewnego uzupełnienia lub głębszej analizy.
Po pierwsze, polskie niewolnictwo, czy szerzej wschodnioeuropejskie, czy nawet europejskie, różniło się od północnoamerykańskiego nie szczegółami, a sprawami zasadniczymi. Choćby tym, że było usankcjonowane tradycją trwającą setki lat. „Nasze” niewolnictwo było tak silnym, stałym i oczywistym elementem krajobrazu społecznego, że nawet dziś mało komu w Europie przychodzi do głowy, że było, de facto, tym samym, co z emfazą krytykujemy u innych. Proszę zrobić eksperyment i zapytać o to swoich zagranicznych znajomych. Gwarantuję, że na hasło „slave” odpowiedzą „USA”. Europejskie niewolnictwo nie było zasilane wciąż napływającą nową siłą roboczą, ba, jego mitem założycielskim było, trwające całe pokolenia, przywiązanie do ziemi. A za przywiązaniem do ziemi idzie przywiązanie do pana. Stąd w Europie nierzadkie przypadki „buntów chłopskich”, powstań, które w historii są często pomijane, umniejszane, niepoddawane wgłębnej analizie. Dlaczego – możemy spróbować odpowiedzieć sobie sami, ale trop znajdziemy w eseju pana Twardocha. Nawet nasza własna rabacja galicyjska z 1846 roku nie doczekała się jak dotąd rzetelnego opracowania historycznego ani jednoznacznej oceny.
To również dzięki temu przywiązaniu do ziemi możliwe było w efekcie skuteczne uwłaszczanie chłopów i tworzenie, przerwanej wydarzeniami II połowy XX w., nowej struktury społecznej.
I właśnie te wydarzenia w stopniu największym odróżniają niewolnictwo północnoamerykańskie od wschodnioeuropejskiego. II wojna światowa zmiotła z polskiego krajobrazu szlachtę i wywodzącą się z niej inteligencję. Dzieła dopełnił okres rządów komunistycznych. Na przykłady Komorowskich, Libickich i Suskich mogę panu Twardochowi odpowiedzieć jego i moim przykładem.
Moja, pochodząca z małopolskiej wsi rodzina miała możliwość kształcenia się czy robienia interesów jeszcze „przed wojną”. W Galicji było to możliwe znacznie wcześniej niż w innych częściach kraju – ze wspomnianych wyżej przyczyn. Ale już po wojnie była to tendencja ogólnokrajowa. Władza potrzebowała nowych elit, a czerpała właśnie z klasy chłopskiej. Umożliwiała kształcenie, robienie kariery, możliwość zamieszkania w mieście, dawała zawód niezwiązany z rolnictwem i możliwość awansu w tym zawodzie.
Dlatego teraz tak zupełnie uczciwie, niech każdy z nas odpowie sobie, ilu zna „szlachciurów”, a ilu „chłopów” z wyższym wykształceniem? Robiących interesy? Posiadających realną władzę? W większości przypadków nie jesteśmy w stanie na to pytanie odpowiedzieć, bo przestało to mieć jakiekolwiek znaczenie. Niemniej jednak wśród najbliższych – tych, których historie rodzinne są nam znane – najczęściej są to potomkowie chłopów. A największym dziedzictwem, jakie nam pozostało po słusznie minionych niewolniczych czasach, jest perwersyjne niemal tytułowanie się mianem „Pan”. Nie tylko szlachciców, pana Twardocha również.
Renata Szwed
Materiał promocyjny partnera
Materiał promocyjny partnera
Materiał promocyjny partnera
Wszystkie komentarze
Rok 1861 widzę totalnie zapomniany (zniesienie pańszczyzny w zaborze rosyjskim nie wzięło się znikąd).
Znacznie wcześniejsze bunty chłopskie podczas powstania Chmielnickiego też.
Ponadto, chłop w I RP nie miał prawie żadnych praw formalnie, za to z powodu zerowej egzekucji prawa mógł mieć sporą swobodę manewru faktycznie. W efekcie chłopi z zachodu uciekali na ziemie polskie, nie vice versa.
W dodatku rabacji by nie było bez pozwolenia władz austriackich.
W mojej rodzinie też są przodkowie, których przodkowie też w jakiś sposób wolność uzyskali jeszcze w czasach pańszczyzny. Jak ? Nie wiadomo. Być może byli uciekinierami osiedlonymi u innego pana. Takich pan osiedlał w miejscowości z dopiskiem w nazwie Wola. Taka była wola pana, aby ich przyjąć. Oni żyli u nowego pana już na innych prawach.
Dwóch moich prapradziadków było wykształconych. Jeden był rzemieślnikiem, a kolejny jak na dzisiejsze czasy biznesmenem, który wywiózł swoją rodzinę do Rosji, do Petersburga i dobrze im się tam powodziło. Dzieci chodziły do szkoły. Rewolucja wszystko zniweczyła i uciekli do Polski.
Nie zmienia to faktu, że wszyscy pochodzimy od niewolników pańszczyźnianych.
Oczywiście. Powiedziałam o tym kilka lat temu kolezance i była wyjątkowo oburzona, bo jej dziadek był przedwojennym kupcem. Mój dziadek był urzędnikiem najniższego szczebla w wileńskim ratuszu (i za to "w nagrodę" pojechał na Syberię do kopalni). Ale jego przodkowie, a co za tym idzie i moi, byli chłopami pańszczyźnianymi. W wielu rodzinach mógł się zdarzyć ktoś, komu dzięki pracy, szczęściu, zbiegowi okoliczności czy talentom udało się wyrwać z pańszczyźnienego niewolnictwa. Ale większości nie. I my wszyscy z tej większości się wywodzimy. A kto się tego wstydzi, ma problem.
TomiK
" A największym dziedzictwem, jakie nam pozostało po słusznie minionych niewolniczych czasach, jest perwersyjne niemal tytułowanie się mianem ?Pan?.
Renata Szwed
Dlaczego GW opublikowała tak bezsensowny list który żadną miarą nie jest polemiczny wobec Twardocha pewno wie tylko Nadredaktor ....
zaraz zaraz.... Szwed to może nie nazwisko tylko przynależność państwowa ?
I wszystko jasne....teraz wiadomo dlaczego napisała , że pochodzi od wolnych chłopów.
O ile dobrze pamiętam to przed wojną siedmioletnią w 1757 roku uporządkowano sprawy sądowe trzech stanów ( w tym chlopow). W Szwecji pozycja chłopa i jego pozycja prawna nie była podobna do pańszczyzny i nigdy nie przyjęła takiego charakteru jak w Rzeczypospolitej,
Szlachta miała głębokie poczucie pochodzenia od mitycznych sarmatów. Cham pochodził od niewolników więc ze stulecia na stulecie nakładano co raz to większe obciążenia aż do absurdu.
Odrębność pochodzenia szlachty była wręcz aż taka ....jakby sarmaci pochodzili z innej planety.
Jaką wojną? Jakich interesów?
Ale już po wojnie była to tendencja ogólnokrajowa. Władza potrzebowała nowych elit, a czerpała właśnie z klasy chłopskiej.
Jaka tendencja? Skąd władza (w PRL?) miała czerpać jak było tylko chłopstwo i zaledwie szczątki klasy robotniczej?
O czym jest ten list?