Rzadko nie zgadzam się z prezentowanymi na waszych łamach tekstami, większość dostarcza mi znakomitej, merytorycznie wartościowej i bardzo interesującej lektury. Tym razem muszę jednak wyrazić oburzenie rozmową red. Krystyny Naszkowskiej z prof. Agnieszką Wierzbicką pt. Dieta i nauka: Bezmięsna moda może okazać się szkodliwa.
Treści wyrażane przez prof. Wierzbicką uważam za kłamliwe, nieetyczne, szkodliwe i interesowne. Wyjaśnię po kolei.
Najpierw jedliśmy rośliny, mięso na końcu
Kłamliwe dlatego, że konieczność jedzenia mięsa przez nasz gatunek, chociaż kulturowo od stuleci usankcjonowana i powszechnie praktykowana, nie znajduje wiarygodnego uzasadnienia. Wręcz przeciwnie, wszystkie biologiczne uwarunkowania, jak budowa układu pokarmowego, uzębienie, skład enzymów trawiennych, zdecydowanie umieszczają nas wśród gatunków roślinożernych. W procesie ewolucji i ekspansji na wszystkie kontynenty i strefy klimatyczne homo sapiens z konieczności zaczął uzupełniać swoją dietę najpierw padliną czy resztkami z polowania drapieżników, by w końcu samemu zacząć polować, a następnie hodować zwierzęta na pokarm. Nie zmienia to faktu, że – jako organizmy – nie jesteśmy przystosowani do odżywiana się ciałami innych zwierząt.
Argumenty dla hodowców i rzeźników
Nieetyczne dlatego, że wykorzystując swoją pozycję i tytuł profesorski, pani Wierzbicka dostarcza pseudonaukowych argumentów wszystkim mięsożercom, hodowcom, rzeźnikom i organizatorom przemysłowej produkcji mięsa. Dostarcza również wsparcia tym rodzicom czy członkom rodzin, którzy nie akceptują wegetariańskich czy wegańskich wyborów swoich dzieci czy partnerów. Poza tym pani profesor nie zająknęła się na temat koszmarnych warunków przemysłowej hodowli ani barbarzyńskiego, bestialskiego traktowania zwierząt w trakcie ich krótkiego życia i okrutnej śmierci.
Eksploatacja zwierząt
Szkodliwe dlatego, że propagując przekonanie o konieczności jedzenia mięsa, utrwala istniejący system produkcji żywności oparty na eksploatacji zwierząt i środowiska naturalnego. System w ogromnej części odpowiedzialny za emisję gazów cieplarnianych, wycinkę lasów tropikalnych i zagładę gatunków dziko żyjących zwierząt innych niż tzw. gospodarskie.
Działanie na rzecz producentów mięsa
Wreszcie interesowne dlatego, że pani prof. działa jak lobbysta interesów producentów mięsa, występowała m.in. jako wykładowca podczas szkolenia "Ekspert sprzedaży wołowiny wysokiej jakości QMP" zorganizowanego przez Polskie Zrzeszenie Producentów Bydła Mięsnego.
Na zakończenie moje osobiste doświadczenie, które nie jest oczywiście żadnym ważącym argumentem, ale zadaje kłam opiniom rozmówczyni red. Naszkowskiej. Mam 75 lat i od 15 lat nie jem mięsa (za późno!), a od dwóch żadnych produktów odzwierzęcych. Regularnie się badam i wyniki są więcej niż zadowalające. Prowadzę firmę, jeżdżę na rowerze i na ski-trikke, żegluję po morzu. Gdybym w dalszym ciągu jadł mięso, pewno – jak wielu moich rówieśników - drzemałbym w fotelu przed telewizorem i narzekał na podagrę.
Czesław Zegar, Warszawa
Czekamy na Wasze opinie: listy@wyborcza.pl
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich. Zrezygnować możesz w każdej chwili.
Po pierwsze człowiek nie był roślinożercą tylko wszystkożercą.
Po drugie argument, że gdyby nie dieta roślinna to Pan siedziałby przed telewizorem i drzemał jest dość bałamutna. Znam takich co mięso jedzą i są bardzo aktywni.
Po trzecie dobre wyniki zdrowia niekoniecznie są spowodowane dietą roślinną, raczej zdrowym trybem życia (ćwiczenia fizyczne) i umiarkowanym i zrównoważonym jedzeniem.
Po czwarte uprawianie roślin na żywność oczywiście nie powoduje cierpień zwierząt (których najpierw trzeba się będzie pozbyć) ale również powoduje zagładę lasów tropikalnych i zagładę zwierząt dziko żyjących. Po prostu za dużo konsumujemy.
To już głupoty waszmość piszesz, uprawy by się zmniejszyły,bo hodowla pochłania większą część upraw. Zamiana roślin w mięso jest nieekonomiczna ,ale ja mięso lubię
Co nie zmienia faktu, że zwierzęta giną od orki/pestycydów/wypalania miliardami. Oczywiście, to wciąż sto razy lepsze niż hodowla, ale nie łudźmy się, że weganizm oznacza zupełny brak zabijania/cierpienia.
Jak ja kocham argument, że skoro nie uda się wyeliminować cierpienia, to nie warto się troszczyć o jego zmniejszenie.
Jest nas coraz więcej - współczujących, dbających o środowisko i własne zdrowie.
Tak, dlatego wierzę, że spełnią się słowa Leonarda "Przyjdzie czas, gdy ludzie tacy jak ja będą patrzeć na mordercę zwierząt tak samo jak teraz patrzą na mordercę ludzi".
na szczęście aż 1%
Mam 73 lata, od 1972 nie jem miesa /podczas pobytu na wsi bylam mimowolnym swiadkiem uboju/, od trzech lat z lakto-owo-wegetarianizmu przeszlam na weganizm,
nie choruje na t.zw. choroby cywilizacyjne /nadcisnienie. cukrzyca/, ciesze sie zdrowiem i dobra forma.
ja mam 70 jem mięso i też jestem zdrowy ale to widocznie się ujawnia później, te choroby
Nie jedzenie mięsa przy suplementacji tylko b12 nie szkodzi a skoro w ten sposób można przyczynić się do zmniejszenia skali okrucieństwa wc zwierząt, dlaczego nie?
Skoro człowiek był roślinożerny... to skąd wtedy brał tabletki z B!@?
Zacznij się bać. W Polsce około 7%.
Z nimi jest jak z linuxowcami. Jest ich coś koło 2% a prują się jakby był ich cały świat. Do tego narzucają wszystkim jedyny słuszny, czyli swój sposób na życie.
Wszystkim wege życzę więcej dystansu do diety i mniej bufonady w tworzeniu alternatywnej rzeczywistości.
Brawo ! I o to chodzi. Dystans i tolerancja...
więcej dystansu do diety można mieć, tyle że weganizm to nie jest tylko 'dieta', ale dla wielu filozofia; trudno jest zachować dystans do samego faktu istnienia hodowli i ubojni przemysłowych;
ale to chyba powinnaś sama wiedzieć...
Z wczorajszego wywiadu wynikało jasno, że skutków zmiany diety nie ocenia się na podstawie jednego pokolenia, a już tym bardziej na podstawie jednej osoby.
Indie. Całe rody wegan. Z praktyką dłuższą niż "nasza era".
No i jeszcze mamy żołądek iprzedżołądek jak krowa i prawie 40 m jelita jak hipopotam,żeby te roślinki dobrze przetrawić. Nie jestem za tym,żeby się obżerać mięsem,ale robienie z tego następnej ideologii,że mięsa do ust nie wezmę to przesada.
Goryl ma kły jak cholera, a jest absolutnym jaroszem. To może do orzechów, albo pędów?
jasne,
czlowiek ma kly i pazury jak cholera
dlatego takim powodzeniem ciesza sie hamburgery i nugetsy
zrównoważone i zbilansowane odżywiania, ruch i pogoda ducha. Mięso jest ch....ej jakości, ale nie powinno zniknąć z naszej diety. Moja bratanica nie je mięsa od urodzenia, nie wkładała do ust nic poza rosołem mojej matki. Ma 20 lat, studiuje w Berlinie, i tam dietetyk zaleca jej delikatny powrót do białka zwierzęcego z powodu wielonarządowych problemów zdrowotnych. Umiar wskazany we wszystkim. Smacznego.
a po co są sutki mężczyznom? Karmili może kiedyś piersią, czy może będą kiedyś?
Jasne, tymi kłami i pazurami człowiek z łatwością może rozszarpać krowę lub świnię, a na deser zagryźć indyka.
Żeby zagryźć pisowca...
Statystycznie zresztą z moich obserwacji wynika, że wegetarianie są znacznie bardziej apatyczni niż mięsożercy.
A może ją nosi, bo zamordowałaby jeszcze jakieś zwierzątko, podczas gdy stary czeka, aż mu kolejny posiłek wykiełkuje i wyrośnie? Kto to może wiedzieć?
Najważniejsze jest, kto szybciej rozwiąże Jolkę.
Zgadza się apatyczni i wiecznie głodni.
ale jadam rzado, i tylko z hodowli ekologicznych.
I to zdrowe podejście. Najważniejsze jest zapewnienie dobrostanu zwierząt i ekologicznej hodowli.
Ja tylko brytyjską wołowinę bo wiem jak bydło jest traktowane w Wielkiej Brytanii. Chodzą sobie zwierzaki po pastwiskach całe życie, tylko końcówka tego życia jest... wiadomo jaka. Ostatnio byliśmy z córką na spacerze w terenie i grupka krów podeszła do nas z ciekawością. Dały się pogłaskać, nie bały się nas zupełnie. Miały dla siebie całe wielkie pole, styrtę siana do jedzenia i wodę bieżącą. Jedyny dyskomfort dla nich był taki że musiały iść po kolana w błocie żeby móc się napić bo ostatnio sporo padało a koryto było w kącie pola i rozdeptały tam ziemię.