Wracam do tematu nadmiernej, moim i wielu innych pasażerów zdaniem, troski o obsługę pociągów SKM i autobusów. Na szczęście nieczęsto, ale jestem zmuszony z nich korzystać i denerwuje mnie widok pustych wydzielonych stref, po 15 siedzeń każda, z przodu i tyłu SKM. Może z nich może korzystać tylko konduktor, jeśli akurat nie jest u maszynisty. Motorniczowie/maszyniści siedzą w zamkniętych kabinach i jeśli nie chcą, nie mają żadnej styczności z kimkolwiek.
Przesadą jest postrzeganie załóg pociągów i autobusów jako walczących na pierwszej linii antywirusowego frontu.
Przyznaję, to nie jest wielki temat, ale walka z pandemią to nie tylko maseczki, dystans i mycie rąk, lecz też dbałość o rozsądne drobne rozwiązania.
Jestem w grupie podwyższonego ryzyka i w koniecznych sytuacjach załatwiania spraw w mieście właśnie komunikacja powoduje co najmniej połowę stresu.
czytelnik
Czekamy na listy: listy@wyborcza.pl
Materiał promocyjny partnera
Materiał promocyjny partnera
Materiał promocyjny partnera
Wszystkie komentarze