Sąsiedzi będą musieli żyć pod jednym dachem z wywieszoną przez nas tęczową flagą czy symbolem czerwonej błyskawicy, nawet jeśli w ich subiektywnym odczuciu utożsamiają one całe zło tego świata.
Ten artykuł czytasz w ramach bezpłatnego limitu

Minęły ponad dwa tygodnie od rozstrzygnięcia Trybunału Konstytucyjnego w sprawie aborcji, które spowodowało, że w całej Polsce trwają protesty w obronie godności i wolności kobiet. Jak podaje Strajk Kobiet, tylko w piątek, 30 października, w demonstracji w Warszawie uczestniczyło ponad 100 tys. osób, a w blisko 500 polskich miejscowościach protestowało wtedy około 800 tys. osób.

W geście solidarności i wsparcia ze strajkującymi w tysiącach okien i na balkonach pojawiły się plakaty z charakterystyczną błyskawicą – symbolem Strajku Kobiet. Niemal natychmiast, podobnie jak miało to miejsce w sierpniu, kiedy Polacy wywieszali tęczowe flagi, solidaryzując się w ten sposób ze społecznością LGBT+, sąsiedzkie fora w mediach społecznościowych zaroiły się od dyskusji, czy tego rodzaju działania są zgodne z prawem. Nie brakuje liścików podrzucanych do mieszkań przez „życzliwych” sąsiadów z informacją o tym, że nie życzą sobie „politycznych plakatów” czy „gorszących treści” w swoim bloku czy kamienicy. Zdarza się również, że wywieszone plakaty nie podobają się właścicielom lokali, którzy straszą najemców wypowiedzeniem umowy najmu.

Wieszając plakat w oknie czy na balkonie, musimy zawsze pamiętać o ograniczeniach nakładanych chociażby przez kodeks karny i kodeks wykroczeń czy odpowiedzialności cywilnej z uwagi na naruszenie dóbr osobistych. Inaczej mówiąc: to, co umieścimy na szybie, może w określonych sytuacjach stanowić wykroczenie lub przestępstwo albo naruszać dobra osobiste innej osoby. Jedynie dla porządku należy wspomnieć, że w niektórych przypadkach, na przykład plakatów wyborczych czy flagi państwowej, mamy do czynienia ze szczegółowymi zasadami umieszczania ich w przestrzeni publicznej, nie będzie to jednak przedmiotem tej krótkiej analizy.

Plakaty – takie jak na przykład te związane ze Strajkiem Kobiet lub te z napisem „Konstytucja” – czy tęczowe flagi mogą być bez ograniczeń zawieszane w naszych oknach. Nie ma znaczenia to, że dla kogoś, np. dla sąsiada, który mieszka obok, jest to symbol polityczny czy jego zdaniem demoralizujący lub nieprzyzwoity.

Mamy prawo do takiego wyrażenia swojej solidarności z wybranymi przez siebie osobami czy społecznością i ani zdanie sąsiada, ani stanowisko wspólnoty mieszkaniowej nie mają tu znaczenia. Wymienione symbole nie obrażają, nie są nieprzyzwoite, nie są zakazane, nie mają na celu znieważenia innej osoby i nie nawołują do nienawiści. Nie jest to także immisja, czyli takie działanie na własnym gruncie, którego skutki odczuwalne są na nieruchomości sąsiada. Trudno, sąsiedzi będą musieli żyć pod jednym dachem z wywieszoną przez nas tęczową flagą czy symbolem czerwonej błyskawicy, nawet jeśli w ich subiektywnym odczuciu utożsamiają one całe zło tego świata.

Również wynajmujący nam mieszkanie nie ma podstaw do rozwiązania umowy najmu z uwagi na to, że nie akceptuje wywieszonych przez nas w oknie plakatów czy flag. Nie niszczymy w ten sposób okna czy budynku, nie ma więc powodów do podjęcia jakiejkolwiek interwencji przez wynajmującego. To, że wynajmujemy mieszkanie, nie daje właścicielowi prawa ingerowania w naszą prywatność i uzależniania od naszych poglądów tego, czy umowa najmu zostanie rozwiązana czy nie. Nie może to być także powodem do podwyższenia czynszu z uwagi na to, że wynajmujący przewiduje, że tęczowa flaga czy plakat z napisem „Konstytucja” może zwiększyć ryzyko zniszczenia okna lub elewacji budynku. Najemca nie może odpowiadać za działania potencjalnych wandali. Oczywiście, jeśli mamy do czynienia ze zdeterminowanym wynajmującym znajdzie on sposób, aby umowę wypowiedzieć, używając po prostu zapisanych w umowie powodów rozwiązania umowy najmu, i choć obie strony umowy będą znać rzeczywisty powód jej rozwiązania, wykazanie tego może się okazać trudne dowodowo.

Nieco inaczej kształtuje się kwestia wywieszania plakatów i flag na balkonie. Spółdzielnie mieszkaniowe często wprowadzają regulaminy porządkowe. Mogą one nakazywać zakaz umieszczania jakichkolwiek przedmiotów w części wspólnej. Stanowisko sądów jest takie, że balkon przylegający do określonego lokalu i służący do wyłącznego użytku osób zajmujących ten lokal stanowi część składową tego lokalu. Chodzi tu jednak o wewnętrzną cześć balkonu, z której korzystają wyłącznie właściciele (mieszkańcy) danego lokalu. Elementy zewnętrzne i konstrukcyjne balkonu bezpośrednio przylegające do bryły budynku są już elementami nieruchomości wspólnej. Tak więc wywieszenie tęczowej flagi na zewnątrz balkonu może w niektórych przypadkach spotkać się z zarzutem naruszenia regulaminu. Za każdym razem należy jednak pamiętać, że takie ograniczenia mają na celu zapewnienie bezpieczeństwa mieszkańców. Tak więc regulamin nie może zawierać przepisów ideologicznych i dyskryminujących, a wywieszenie flagi na zewnątrz balkonu w sposób gwarantujący bezpieczeństwo mieszkańcom nie powinno być uważane za jego złamanie.

Choć flagę czy plakat wieszamy u siebie w domu, to ma on (i taki jest zazwyczaj cel) być widoczny dla innych. Jeśli więc nasz plakat może zobaczyć nieograniczona liczba osób bez specjalnego trudu czy odrębnego zezwolenia, musimy się liczyć z tym, że choć wieszamy go w miejscu niepublicznym (mieszkaniu), to oddziaływanie ma znacznie szersze – publiczne.

Jest więc różnica, czy mieszkamy na 20. piętrze wieżowca z widokiem na las, czy na parterze przy rynku miejskim. Jeśli wieszamy plakaty o treści wulgarnej, obelżywej czy nieprzyzwoitej albo też mające na celu znieważenie drugiej osoby, musimy się liczyć z ewentualną odpowiedzialnością karną. Wyprzedzając pytania, czy popularny ostatnio zwrot dotyczący szybkiego oddalania się z miejsca może być uznany za zwrot wulgarny, odpowiem, że co do zasady swoboda debaty publicznej dopuszcza język przesadzony, nacechowany emocjami czy dosadnością, zwłaszcza jeśli uzasadnia go inne dobro – wypowiedzenie się na temat fundamentalnych praw i wolności. Wszystko jednak, jak to w prawie często ma miejsce, zależy od całości okoliczności i kontekstu. To samo słowo użyte w innych okolicznościach niż udział w toczącej się debacie może być przez sąd ocenione odmiennie.

Także plakaty i symbole, które będą nawoływać do nienawiści – na przykład do uchodźców czy społeczności LGBT – jeśli wywieszone w naszym oknie będą dostępne dla szerokiego kręgu osób, mogą być podstawą do odpowiedzialności karnej. Podobnie wygląda to w przypadku umieszczenia treści, a więc także plakatów propagujących ustrój faszystowski czy totalitarny.

Znana jest mi oczywiście interpretacja przedstawiana w niektórych mediach, zgodnie z którą czerwona błyskawica – symbol Strajku Kobiet – nawiązuje do Hitlerjugend, nie uważam jednak, że należy się merytorycznie odnosić do każdego prostackiego kłamstwa.

Przykłady można mnożyć, a kreatywność demonstrantów przelewana na kartony podczas ostatnich protestów pokazuje, że w debacie publicznej otwiera się całkiem nowy rozdział i nowe wyzwania także dla sądów i prawników. Niezależnie od tego jedno zostaje niezmienne – wolność słowa, realizowana także przez plakaty, transparenty czy flagi, nie jest prawem absolutnym i zgodnie z Konstytucją RP może być ograniczona ze względu na ochronę porządku i moralności publicznej oraz wolności i praw innych osób. Wieszając plakaty w oknie i na balkonach, miejmy to na uwadze.

mec. Sylwia Gregorczyk-Abram, Strajk Kobiet

Czekamy na Wasze listy, komentarze. Napiszcie także, jeśli spotkały Was przykrości po powieszeniu symbolu Strajku Kobiet:listy@wyborcza.pl 

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich.
Więcej
    Komentarze
    Zaloguj się
    Chcesz dołączyć do dyskusji? Zostań naszym prenumeratorem
    Poprosiłam moich bliskich o baner z błyskawicą i mniejszą do przyczepienia na czapce. Od tygodnia baner wisi sobie i deszcz błyskawicę chłodzi, ale nie złość moją i oburzenie na takie traktowanie obywateli (nie tylko kobiet). Także nikt nie czepia się znaczka na mojej czapce. Za instrukcję co wolno, a czego nie - bardzo dziękuję - bo lepiej wiedzieć. Prawda?
    już oceniałe(a)ś
    26
    0
    A ja radzę wieszać "puste" plakaty. Po co tekst skoro wszystko jasne?
    już oceniałe(a)ś
    13
    0
    W oknie można wywiesić. Strach tylko mieszkać dwa piętra niżej.
    już oceniałe(a)ś
    4
    0
    Skąd ta Pani wie co mnie obraża, a co nie?
    @biutir
    Kooochanie, nie tego artkuł dotyczy.
    już oceniałe(a)ś
    6
    0
    @biutir
    Nikogo to nie obchodzi. Ważne, co łamie prawo, a co nie.
    już oceniałe(a)ś
    7
    0