Wesprzyj Strajk Kobiet kupując prenumeratę "Wyborczej". Szczegóły na stronie wyborcza.pl/strajk . Uwaga! Akcja trwa do środy 4 listopada 2020 r.!
Na stronie strajkkobiet.eu znajdziemy aktualizowaną mapę protestów w obronie praw kobiet, miejscowości jest już blisko pół tysiąca. W niektórych miastach, np. w 20-tysięcznym Wieluniu, protestowało zdaniem organizatorek blisko 2 tys. osób.
Jednak w małych miejscowościach protestujący, a szczególnie organizatorki i organizatorzy demonstracji muszą się liczyć z różnymi szykanami.
Nigdy nie będziesz szła sama - link do wydarzenia OSK na FB
- Zastraszanie, spisywanie, wizyty policji, hejt lokalny, kłamstwa lokalnych mediów, a tam, gdzie rządzi PiS - szczucie ze strony lokalnych władz. Widzimy to, wiemy, że to się dzieje. I chcemy to maksymalnie nagłośnić, bo prawa człowieka umierają w ciszy - mówi Marta Lempart z Ogólnopolskiego Strajku Kobiet. Zapowiada akcję OSK " Nigdy nie będziesz szła sama ". Zachęca, by wspierać w tych dniach aktywistów, których spotykają szykany za udział w protestach w obronie praw kobiet.
Kilka dni temu opisywaliśmy przypadek działaczki Strajku Kobiet z Iławy, Dominiki Kasprowicz. Dwa dni po proteście nieznani sprawcy zniszczyli okno i fragment elewacji domu, oblewając je farbą . Na szybie przypięte były hasła Strajku Kobiet i poparcia dla osób LGBT. Kasprowicz chciała zgłosić policji, że ktoś pomazał jej szyby w oknach. Ale to jej postawiono zarzuty z kodeksu wykroczeń w związku z organizacją protestów przeciwko zaostrzeniu prawa antyaborcyjnego.
Do podobnych sytuacji dochodzi w całym kraju, OSK wie o co najmniej kilkudziesięciu próbach zastraszenia. Nie wszyscy chcą mówić pod nazwiskiem, bo obawiają się zemsty ze strony radykalnych środowisk w swoich miejscowościach.
Kibice zaczynają nam mieszać szyki, czyli zniechęcać ludzi na FB, atakować tych, którzy jeżdżą z naszymi plakatami na autach, zastraszają ludzi w trakcie spacerów, które organizujemy jako Strajk Kobiet. Zaczynają również niszczyć samochody policji, szerzy się wandalizm, a to idzie niestety na nasze konto – opowiada Izabela Daciuk z OSK w Elblągu.
– Staramy się pisać często o bezpieczeństwie, jesteśmy w stałym kontakcie z policją, która na razie bardzo nam pomaga w trakcie marszów. Niestety coraz więcej pojawia się kibiców i neofaszystów. Wmawiają nam rzeczy, które nie miały miejsca u nas w regionie, np. nie wchodziłyśmy do kościołów w czasie mszy, tylko oklejałyśmy tablice ogłoszeń przy kościołach, sporadycznie był naklejony plakat na drzwiach kościoła – tłumaczy.
Działaczka OSK z Mazowszu chce powiadomić prokuraturę o groźbach, które dostaje w internecie.
- Odkąd się zaczęły protesty, czytam, że jestem szmatą, że mnie obserwują. Oto jedna z wiadomości: wczoraj byliśmy blisko ciebie, czy czułaś nasz chłód? Dowiaduję się, że zagram w ich filmie, który wydarzy się w pokoju hotelowym, a oni poczują smak mojej krwi.
Inne wiadomości: "co ty sobą reprezentujesz, wywalaj z Polski, bo przez takie coś taki ty, ten kraj zszedł na psy".
Znajomy, który stanął w mojej obronie, dostał wiadomości: "k*rwy cię nie ochronią, już nie żyjesz, zobaczysz, co to znaczy sprawiedliwość, jeb*ńcu żywcem cię wykastrujemy".
To są komentarze pod zdjęciami z protestów, które wrzucam jako aktywistka Strajku Kobiet, ale też prywatne wiadomości na Messengerze.
Znajoma z kolei dostała taką wiadomość: "nie ciesz się, że wygrałaś z rakiem on cię jeszcze dopadnie i zdechniesz".
W Dzierzgoniu (woj. pomorskie) ostatni protest, na którym pojawiło się ok. stu osób, odbył się w piątek i kolejnego w perspektywie nie widać.
- Uczestniczki marszu przestraszyły się, ponieważ w czasie protestu nieznany nam kierowca zaczął wjeżdżać w tłum, jakby chciał nas potrącić. Skończyło się na prowokacji, ale po tym zostało zaledwie kilka osób chętnych do dalszego działania. Mam nadzieję, że dostaniemy wsparcie Strajku Kobiet i innych protestujących i znów zamanifestujemy nasz sprzeciw. Nie chodzi już tylko o aborcję, ale również o sytuację związaną z pandemią, zapaścią gospodarczą i lękiem o jutro - mówi Elżbieta Milewczyk z Dzierzgonia.
Zarzuty z art. 141 KW (używanie nieprzyzwoitych słów) usłyszała kobieta, która 2 listopada w Suwałkach siedziała w samochodzie, z którego na cały regulator leciała przeróbka znanego przeboju, w której padają słowa „Jeb.. PiS".
– Jeśli przyjąć taką logikę, to takie zarzuty trzeba postawić 95 proc. protestujących – mówi Marek Michałowski, który wezwanie na policję dostał na środę 4 listopada. Do tej pory protestował w obronie przyrody i ekologii (jest przeciwnikiem łowiectwa rekreacyjnego), ale teraz przyłączył się protestów kobiecych.
Ciekawie wyglądała interwencja policji. Gdy tylko samochód z grającą muzyką dojechał do protestujących w poniedziałek, natychmiast podążył za nim policyjny radiowóz. Policjanci zatrzymali samochód, a ich interwencja trwała godzinę.
– Jakby celowo starali się przedłużyć sprawę – mówi Michałowski.
W piątek wszystkie oczy w Polsce mają być skierowane na Podhale, gdzie jedzie Marta Lempart. – Po raz kolejny wraca sprawa uchwały antyprzemocowej w Zakopanem. Wielu mieszkańców szczyci się tym, że do tej pory takiej uchwały nie przyjęto. My na to się nie godzimy. Koniec z przemocą, koniec z wycieraniem gęby tradycją. Chcemy wydupcyć beton z rady miasta – zapowiada Marta, działaczka Strajku Kobiet na Podhalu. Prosi o niepodawanie nazwiska, bo obawia się o swoich najbliższych.
Piątkowe protesty na Podhalu mają wymiar symboliczny, bo do tej pory żadnemu ruchowi oddolnemu to się nie udało. OSK wywołał największą w historii mobilizację protestujących w tym regionie.
Piszcie: listy@wyborcza.pl
Materiał promocyjny partnera
Materiał promocyjny partnera
Wszystkie komentarze
Dlatego są z całej PiS-owskiej mocy pacyfikowane.
I dlatego to je właśnie musimy chronić w szczególności. Nie te w dużych metropoliach.