Trzy lata temu Szary Człowiek nie tylko poddał miażdżącej recenzji rządy PiS i Andrzeja Dudy – trwały dopiero drugi rok i już zdążyły dokonać demolki ustrojowej – ale siłą rzeczy także nas i nieskuteczną, "nieobudzoną" opozycję. Niezdolną do przeciwstawienia się pędzącej machinie rządu, prezydenta i ich medialnych służalców; także sporej części purpuratów i zwykłych duchownych Kościoła katolickiego, w partii Kaczyńskiego od wielu lat znajdujących sojuszników w petryfikowaniu własnych interesów i wpływów kosztem praw człowieka.
Piotr Szczęsny. Szary człowiek. Trzecia rocznica samospalenia. Tu zdjęcie kilka dni po tragicznej śmierci z miejsca gdzie się zabił na Placu Defilad w Warszawie. Fot. Adam Stępień / Agencja Wyborcza.pl
Bardzo dobrze pamiętam 2017 rok. Jak wielu z nas – aktywistów z opozycji ulicznej – żyłam wówczas protestami, rzadko bywałam w domu, bo moim domem i życiem były okolice Wiejskiej, Krakowskie Przedmieście (kontrmiesięcznice smoleńskie) i często Nowogrodzka. Sprzeciw był moim powietrzem.
Byłam też częstą bywalczynią komisariatów, prokuratur i sądów. Lato tamtego roku, roku Piotra Szczęsnego, było doświadczeniem bardzo głębokim. Niszczącym i dającym nadzieję. Z jednej strony PiS skutecznie przeprowadziło, a Andrzej Duda podpisał niekonstytucyjne ustawy związane z wymiarem sprawiedliwości, z drugiej – w okolicach Sejmu i Senatu, a także w wielu polskich miastach zawiązała się jakaś niemała i dobra, choć niestety chwilowa wspólnota wokół praw człowieka. Miałam wtedy euforyczne poczucie, że damy radę, że ten ponury czas jest dziejowym incydentem, że połączeni wówczas ponad podziałami (bywaliśmy tacy!) będziemy stanowić skuteczne wielotysięczne antidotum na faszyzującą władzę pożerającą kolejne obszary państwa i praw człowieka.
Piotr Szczęsny. Szary człowiek. Trzecia rocznica samospalenia. Przegraliśmy
Przegraliśmy ten piękny moment, bo zamiast zaufać własnemu instynktowi, daliśmy się rozegrać politycznym cwaniakom
Potem przegraliśmy jeszcze wiele, każde kolejne wybory. I coś więcej, coś na wagę złota - energię, nadzieję, poczucie, że jest w nas sprawcza siła.
Od tamtego czasu, który tragiczną klamrą został spięty przez Piotra Szczęsnego, płyniemy coraz bardziej brunatnym nurtem, sama pisowska władza się faszyzuje, ale w budowaniu homogenicznej, wsobnej i wrogiej różnorodnościom Polski ma coraz silniejszych wspólników po skrajnie prawej stronie i w Kościele – ofiarą tego sojuszu od wielu miesięcy pada zwłaszcza społeczność LGBT+ poddana bezprecedensowemu po zmianie 1989 roku przemysłowi nienawiści i wykluczenia.
Czy w roku śmierci Piotra Szczęsnego wyobrażaliśmy sobie "strefy wolne od LGBT" przypominające najbardziej ponure karty historii ludzkości, retorykę, wedle której drugi człowiek jest "zarazą"? Szykany, zatrzymania i zastraszanie aktywistów stają się powoli
krzepnącą rzeczywistością. Sparaliżowani przez pandemię koronawirusa i władzę, która z rozmysłem i politycznym cynizmem tuszuje własną w niej bezradność, niekompetencję i zwykłe złodziejstwo, pozostajemy z poczuciem, że jesteśmy zdani na siebie i na solidarność w małych wspólnotach; że państwo nie jest sojusznikiem, ale cynicznym wrogiem obywateli. To moje pierwsze takie doświadczenie w wolnej Polsce: świadomość, że nie tyle jest wobec mnie obojętne, ile z rozmysłem działa na moją szkodę, zagraża mojemu życiu, życiu wspólnoty – jakkolwiek dysfunkcyjni byśmy byli w tym ujęciu.
Piotr Szczęsny nie żyje od trzech lat, a ja mam dziś wrażenie, jakby coraz bardziej żył w swoim manifeście. To niezwykle dojmujące uczucie, prawie jak tamto z 2017 roku, zanim Szary Człowiek pojawił się w stolicy mojego kraju, by zakończyć swoje życie, próbując ożywić w nas, przegranych po tamtym lecie, ducha wolności. Kiedy niedawno rozmawiałam z Ewą Negrusz-Szczęsną, powiedziała, że manifest jej męża był profetyczny. Nie myślałam o tym w ten sposób, ale tak rzeczywiście było, to uderzające; już wtedy wiedział, że niezatrzymanie w porę groźnych procesów musi doprowadzić do ich rozkwitu w obecnej, przygnębiającej fazie. Stąd jego: "Obudźcie się, jeszcze nie jest za późno!".
Wbrew wszystkiemu jednak pamięci Piotra Szczęsnego i nam wszystkim chciałabym zadedykować słowa Rebekki Solnit z jej książki "Nadzieja w mroku".
"Najbardziej fundamentalna zmiana, ta, z której biorą się wszystkie kolejne, jest najtrudniejsza do wytropienia. Polityka wyrasta z rozprzestrzeniania się idei i kształtowania wyobrażeń. Działania symboliczne i kulturowe mają realną, polityczna moc. Oznacza to również, że liczące się zmiany dokonują się nie tylko na scenie w ramach akcji, lecz również w umysłach tych, których uparcie próbuje się przedstawiać wyłącznie jako widzów czy niemych świadków. Licząca się rewolucja to taka, która dokonuje się w wyobraźni; rozmaitego typu zmiany idą w ślad za nią; jedne są stopniowe i niezauważalne, inne gwałtowne i wynikają z zażartych konfliktów - słowem, rewolucja niekoniecznie przypomina rewolucję".
Jest w Polsce wielu ludzi, którzy codziennie próbują krzesać małe iskry pod zmianę. W tym sensie i mimo status quo Piotr Szczęsny jako człowiek pozytywnych wartości działa na rzecz "rewolucji, która niekoniecznie przypomina rewolucję".
--
Planowane przed PKiN w Warszawie zgromadzenie publiczne w trzecią rocznicę samospalenia Piotra Szczęsnego odbyło się ze względu na pandemia w bardzo kameralnej wersji przemawiał ks.Wojciech Lemański.
W imieniu Ewy Negrusz-Szczęsnej i rodziny oraz własnym proszę o zapalenie 19 października świateł w domach oraz zapraszam do publikowania w mediach społecznościowych wpisów związanych z Szarym człowiekiem, opatrzonych hasztagiem #PiotrSzczęsny3Rocznica.
Czekamy na wasze listy, opinie, komentarze. Czy samospalenie Piotra Szczęsnego poszło na marne? Nie ma już energii do manifestacji, demonstracji, pikiet - przeciwstawiania się władzy i jej punktowania za łamanie konstytucji i praw człowieka? Piszcie: Listy@wyborcza.pl
Piotr Szczęsny. Szary człowiek. Trzecia rocznica samospalenia. Na zdjęciu kilka do po o jego śmierci przeszedł 'Marsz milczenia'. Fot. Adam Stępień / Agencja Wyborcza.pl
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich. Zrezygnować możesz w każdej chwili.
biurkiem. A na kawałku papieru (też wisi) prawie trzy lata temu napisałem ; "a ja wolność
kocham ponad wszystko". Byłem też w każdej nielicznej grupie "przy pompie" w rocznice.
Można pomyśleć - "i co z tego".
Jednak czuję, że to jest prawdziwy bohater, a Jego poświęcenie obudzi wreszcie
"suwerena", (po ostatnich wyborach jakby mniej..).
Czasami myślę, że "ten Naród" ruszy tylko brak kiełbasy lub podwyżki cen alkoholu..
powinien zostac beatyfikowany :P
Ty chyba żartujesz,z pewnością nie chciał by być "zaliczony" w poczet świętych.To był skromny,zwyczajny,szary Człowiek,tak Go nazywamy,bo utożsamiał się z nami,zwyczajnymi ludźmi,chciał nas przestrzeć,bo przeczuwał że stanie nam się wielka krzywda,poświęcił coś,co najcenniejsze,swoje życie,by nas ratować przed kataklizmemCzy byliśmy ślepi,głusi i tak głupi że nie zrozumieliśmy Jego przesłaniaTo,że w 2015 r popełniliśmy błąd,to wprost niewybaczalne
Ale żeby w 2019 iść jak barany na rzeź,to
zbiorowe samobójstwoCi ,którzy przyłożyli rękę ,są winni naszego nieszczęściaPiotrze,pamiętamy o Tobie i zawsze będziemy pamiętać
Piotr żyje jednak w naszej pamięci. Jego stronę w Wikipedii odwiedza co dzień około 50
osób, a wczoraj odwiedzających było już pięćset!
Myśląc o Panu Piotrze Szczęsnym wspomnijmy także drugiego "Anonimowego Człowieka"
Cyba w trakcie zatrzymania krzyczał, że chciał zabić Jarosława Kaczyńskiego i powystrzelać pisowców. W toku śledztwa okazało się m.in., że Ryszard C. w latach 2004 - 2006 był członkiem Platformy Obywatelskiej i miał przy sobie listę z nazwiskami innych polityków PiS.
Po roku śledztwa Cyba został skazany. Sąd uznał, że działał z motywacji zasługującej na szczególne potępienie i kierował się motywami politycznymi. Wymierzył mu jednostkowe kary dożywotniego więzienia zarówno za zabójstwo Rosiaka jak i usiłowanie zabójstwa Kowalskiego.