Pandemia, pandemia, pandemia... Ja już nie boję się, że zarażę się wirusem, że ktoś z moich bliskich zachoruje. Nie mam czasu o tym myśleć, bo dzięki wczorajszym decyzjom rządu dziś straciłam pracę. Wiedziałam, że prędzej czy później to nastąpi, dlatego intensywnie szukałam innej – od lipca dokładnie.
Efekt – żaden. Serdecznie więc dziękuję rządowi za walkę z pandemią.
Jestem trzydziestoletnią singielką utrzymującą się sama w dużym mieście. Piszę w imieniu młodych kobiet, które nie mają szans na rynku pracy, bo wiem, że moi koledzy o podobnych kwalifikacjach otrzymują propozycje pracy. Ja nie.
Niestety, w obliczu najmniejszego kryzysu ze zdwojoną siłą wychodzi na wierzch polska konserwatywna tożsamość. Rosnące bezrobocie powoduje, że pierwszeństwo w otrzymaniu pracy mają mężczyźni. Kobietom proponuje się „socjal”, bo przecież są gorszymi pracownikami, a w ogóle to kobieta powinna siedzieć w domu i zajmować się dziećmi. Nieważne, że uzależnienie finansowe od męża będzie prowadzić do wzrostu przemocy domowej. A co ma robić samotna kobieta? Skoczyć z mostu? Gratuluję polskich tradycyjnych wartości, tak skwapliwie bronionych przez Kościół i prawicowy rząd.
Hm... to może praca za granicą? Świetnie, tylko jakoś potrzebni są sami hydraulicy i budowlańcy.
Jedno ogłoszenie z ofertą pracy pojawiało się co kilka dni od nowa na różnych portalach. Ponieważ spełniałam wszystkie wymogi i aplikowałam 5 tygodni temu, a ogłoszenie wciąż jest wznawiane, zadzwoniłam do agencji rekrutacyjnej z pytaniem, o co chodzi. Okazało się, że stanowisko już dawno zostało obsadzone, ale że agencja ma wykupione pakiety na publikacje ogłoszeń w różnych portalach, to co jakiś czas same wrzucają dawno nieaktualną ofertę.
Nie wiem, co to za polityka – łudzenie ludzi, że rynek pracy wcale nie ma się tak źle? Patrzcie, ile ofert jest! Tak, tylko spróbuj wysłać na nie CV, odpowiedzi nie otrzymasz, nawet odmownej, bo twój życiorys nawet nie trafił do pracodawcy.
Nie poddając się, zapytałam, czy mają może inną ofertę dla mnie. „Nie posiadamy ofert dla kobiet” – usłyszałam. Dziękuję. Jeśli ktoś mi powie, że w Polsce nie ma dyskryminacji, to proszę, niech przygotuje sobie CV z nazwiskiem żeńskim, wiekiem 30+ i spróbuje znaleźć pracę. I nie mówię tu o „dobrej” pracy, mówię o jakiejkolwiek.
Podsumowując, nie mam na czynsz, więc zostaje mi powrót do rodziców, gdzie zamiast być im pomocą na stare lata będę ciężarem. A zapomniałam: przecież mogę sprawić sobie dziecko i utrzymać nas oboje za 500+!
Pozdrowienia od młodej, bezrobotnej Polki
Czekamy na Wasze listy: listy@wyborcza.pl
Wypróbuj prenumeratę cyfrową Wyborczej
Nieograniczony dostęp do serwisów informacyjnych, biznesowych,
lokalnych i wszystkich magazynów Wyborczej.
Ale niech pani wierzy, że 30letnia singielka na garnuszku rodziców przez pandemię i rządiwą nieudolność to bułka z masłem.
Bywa, że teraz ludzie bez pracy mają sto razy trudniejszą od pani sytuację i widoków na poprawę żadnych.
Rząd ma w dudzie ludzi w trudnej sytuacji i zawsze miał w dudzie.
Malkontenctwo widzę przejmujemy po swoich rodzicach,
narzekać, narzekać i narzekać. Do faktycznego narzekania
jest tylko to że przez 30 lat nie było czasu aby się nauczyć
samodzielności i tu z zasady jest wina rodziców bo chcieli
widocznie decydować za dorastającą córkę i to efekt.
czytanie ze zrozumieniem u ciebie szwankuje
zrozumienie jest czymś innym i nie o nie
tu się rozchodzi, a o radzenie sobie w życiu.
Czyżby wybawcą miał by być facet z grubym
portfelem ???
Jak robisz to w kiepski sposób, i do tego nie bardzo wyglądasz ( nic do Ciebie nie mam, ale nic się nie dzieje bez przyczyny ) to choćbyś miał dom bez kredytu i porsche przed nim, to z zapraszaniem atrakcyjnych pań , nie będących wiadomej profesji , będzie słabo. Atrakcyjni hydraulicy czy studenci gołodupcy ale z dobrym wyglądem i wygadaniem nie mają takich problemów.
Toć napisał że najwyraźniej jeszcze trochę będzie musiał poczekać. Jak to trochę minie, hydraulicy śmierdzący kitem, ale za to rękami pełnymi roboty będą oblegani przez atrakcyjne i bezrobotne panie po 30-ce. Ot okrutny świat, :)
Dobrze, ze pani moze sie przeprowadzic do rodzicow, jakiekolwiek sa tego przyczyny albo konsekwencje, nie kazdy jest takim szczesciarzem.
Rowniez, skad ta mysl, ze za ganica "potrzebni są sami hydraulicy i budowlańcy"? Przeciez to nieprawda. Nie kazdy musi jechac za granice, jesli nie, to nie. Ale mozna to przeciez powiedziec otwarcie, a nie wypisywac takie rzeczy.
I pytanie:
Jesli 30-letnia osoba ma klopoty ze znaleziem pracy, to jakie szanse ma osoba 55-letnia? Czy rzeczywiscie rynek pracy w Polsce wyglada juz tak zle? (nie wiem, nie mieszkam w Polsce)
Cv to odpowiedz na ofertę pracy, nie pisze sie tam wieku tylko uzasadnia dlaczego chce sie akurat te prace.
Chyba ci się pomyliło z listem motywacyjnym
Cv to życiorys, wiec wiek raczej jest...
ja nie podaję wieku w cv. Czasem widzę zaskoczenie rozmówców tym że nie mam lat 25+ i nie jestem tuż po studiach. Cóż, jeżeli dla kogoś jest to problem, to nic na to nie poradzę.
za granicą generalnie potrzebni są:
hydraulicy i budowlańcy
opiekunki dla starszych osób (praca 24h, z tego płatne 8)
zbieracze i pakowacze w magazynach (najchętniej chłodniach)
te 3 kategorie tworzą 99% ogłoszeń w polskich agencjach
pozostały 1% to zawody tak specyficzne że mogą wzbudzić zainteresowanie pojedynczych osób w skali kraju
nie łudźmy się że na zachodzie chętnie przyjmą od zaraz tysiące polskich informatyków itd. Mają dość swoich. Tam też są szkoły i uniwersytety, naprawdę.
Piszesz, ze "tam też są szkoły i uniwersytety, naprawdę"
- tak, zdaje sobie z tego sprawe. Od 20 lat pracuje na roznych uczelniach amerykanskich i brytyjskkich.
Nie przegladam namietnie ogloszen o prace, ale tez bedac w sytuacji tej pani nie wykluczalbym wyjazdu za granize tylko dlatego, ze "potrzebni są tam sami hydraulicy i budowlańcy". Raczej bym po prostu sprobowal zaaplikowac.
Ale współczuję bezrobocia, to podła sytuacja.
Niezależnie od tego życzę powodzenia w znalezieniu pracy.
jeśli nie może znaleźć pracy w Warszawie, na pewno znajdzie w jakimś Pułtusku.
Pozdrowienia z Norwegii a telefon polskiego operatora? Podejrzane jakieś...
Nie żyjemy już w czasach, gdy roaming jest tylko dla poważnych biznesmenów. Żyjemy za to w czasach, gdy na przykład nawet mieszkając na stałe za granicą, w Polsce się bywa, albo ma się tu jakiś interes, albo choćby konto bankowe, i potrzebny numer do SMS z autoryzacją, czy choćby do tego, żeby znajomi po latach mogli się odezwać. Też mam polski numer, prepaid, utrzymanie kosztuje mnie parę złotych rocznie, nie rozstałem się jeszcze najwyraźniej z krajem do tego stopnia, żeby się go bez żalu pozbyć, choć dzwonią tam głównie banki i spamerzy.
Bardziej bym podejrzewał, co za interes pan Wojciech może mieć w tej ofercie pomocy ;)
Oczywiście, gdyby pani była automatykiem albo elektrykiem nawet nie inżynierem myślę że w ciągu miesiąca miała by pracę za wielokrotność najniższej krajowej.
Awaryjnie pewnie znajdzie się praca w jakimś sklepie do dzisiaj można znaleźć ogłoszenia.
No, to od jutra wszystkie baby przekwalifikowują się na inżynierów. Na pewno nie będą miały problemów z zatrudnieniem.
łatwo jest dostać pracę jako inżynier właśnie dlatego, że niełatwo jest zostać inżynierem
Zgoda, że nie jest łatwo zostać inżynierem, ale wielka NIEZGODA, że łatwo jest dostać pracę jako inżynier w swoim wyuczonym zawodzie (np. inżynier elektryk). Owszem, łatwiej znajdują jakąkolwiek pracę dzięki "mgr inż.", ale nieliczni z nich zajmują się tym czego z wielkim wysiłkiem się uczyli, nawet jeśli osiągnęli dobry wynik. Na rynku nie ma zapotrzebowania na kilkuset inżynierów rocznie wypuszczanych z uczelni technicznych.