Jesteśmy studentami kierunku lekarskiego z Krakowa (Krakowska Akademia im. Frycza-Modrzewskiego).
Aktualnie uczęszczamy na zajęcia kliniczne do krakowskich szpitali, nie są robione nam testy na COVID-19, wchodzimy wprost z ulicy setkami osób do różnych oddziałów szpitalnych. Są u nas osoby z katarem, kaszlem, ale nie wiemy, co i czy nam jest, ponieważ nie jesteśmy testowani.
Jesteśmy kierowani do strefy czystej, gdzie pacjenci są kilkukrotnie przetestowani, a my jako nieprzebadani - jesteśmy dla nich zagrożeniem. Wchodzimy na oddziały intensywnej terapii/sale operacyjne, gdzie przebywają pacjenci w najcięższym stanie, często z zapaleniami płuc, zakażenie się od nas może oznaczać dla nich wyrok śmierci. Jesteśmy bezsilni... a sprawa dotyczy też innych uczelni.
Czekamy na Wasze listy, opinie, komentarze. Wyborcza to Wy. Piszcie: listy@wyborcza.pl
Wybierz prenumeratê, by czytaæ to, co Ciê ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakuj±ce reporta¿e i porady ekspertów w sprawach, którymi ¿yjemy na co dzieñ. Do tego magazyny o ksi±¿kach, historii i teksty z mediów europejskich. Zrezygnowaæ mo¿esz w ka¿dej chwili.
No ciekawe. U mnie na studiach panowa³a zasada, ¿e dopóki mo¿esz chodziæ, to mo¿esz chodziæ na zajêcia... za brak usprawiedliwienia nieobecno¶ci mo¿na by³o oblaæ przedmiot. A nikt na katar nie wystawia L4... zak³adaj±c ¿e w ogóle siê dosta³o do przychodni tego samego dnia