Co robić! Gdzie i u kogo szukać pomocy? Przypuszczam, że na osiedlu wokół kościoła mieszka wielu, którym to trąbienie się nie podoba, ale boją się reagować. No bo kto by wchodził w konflikt ze swoim proboszczem? Zresztą z Kościołem katolickim nikt w Polsce nie wygrał – dramatycznie brzmiał list mieszkańca Płocka, któremu proboszcz funduje m.in. przeraźliwie głośny Apel Jasnogórski codziennie o godz. 21 i z protestów sobie nic nie robi.
Wasze odpowiedzi były bardzo konkretne i niekiedy bardzo radykalne. Oto niektóre z nich:
higgs: Dzwony i hałas kościelny to w ogóle jest zmora, ale chyba szczególne upodobanie znajdują w nim salezjanie. Swego czasu w krakowskim kościele salezjańskim dzwony tak hałasowały, że wzbudziło to powszechny protest. Psy wyły po ogrodach z bólu, gdyż są wrażliwsze na dźwięk niż ludzie, ci z kolei zmieniali okna na bardziej dźwiękoszczelne. Proboszcz na zarzut, że przekroczone są normy przyjęte w przemyśle, odpowiadał, że nie jest to hałas przemysłowy, ale duchowy.
jmamami: Mam ten sam problem. Mieszkam około 100 m od kościoła. Kilka lat po naszej przeprowadzce do nowego domu na dzwonnicę budowanego od 25 lat kościoła wjechał zestaw dzwonów z elektrycznym napędem. Od tej pory pobudka o 6.30 świątek, piątek czy niedziela. Żadne prośby nie działają. Proboszcz ma jedną odpowiedź: "Innym to nie przeszkadza!..". A ci inni boją się nawet pójść na rozmowę do proboszcza.
Złożyć skargę
Marni: Po pierwsze należy zacząć od złożenia oficjalnego zastrzeżenia do proboszcza i zwierzchników. W zależności od odpowiedzi trzeba złożyć skargę do jednostek ochrony środowiska, które odpowiadają za przestrzeganie norm hałasu. (W strukturach miejskich lub wojewódzkich). Ale bez wsparcia innych mieszkańców trudno oczekiwać sukcesu. Czy nie ma w sąsiedztwie młodszych osób, które mogłyby się zająć sprawą w imieniu wszystkich? Warto popytać i porozmawiać.
Iść do sądu
AskaNelka: W Rybniku mieszkańcy wygrali proces o taki hałas. Ale trochę to trwało.
exxxx2015: Oddać sprawę do sądu, są już wygrane. Składać skargi, gdzie się da, w końcu będą efekty.
Ankazlasu: Jeśli te dźwięki są emitowane za pomocą urządzeń nagłaśniających, a tak zapewne jest (nawet dźwięk dzwonów zapewne jest nagrany i odtwarzany), wystarczy zgłosić sprawę do inspekcji ochrony środowiska. Jest to wykroczenie będące podstawą do drogi sądowej. Nie wolno w przestrzeni zabudowanej używać takich urządzeń. Ja tak zrobiłam. I wygrałam. W głębokim poważaniu mam fakt, że zostałam wyczytana z ambony i pół wsi mnie nienawidzi. Cisza jest tego warta.
Zagłuszać
hayil: Wzorem Ordo luris wynająć samochód z nagłośnieniem i puszczać muzykę od 6 rano do 22 pod oknem księdza.
Elektryk: Mikrofon, wzmacniacz, głośnik i "odsyłać " z powrotem. Głośnik proponuję kierunkowy. Wskazane lekkie opóźnienie w fazie.
Zbiorowo przestać dawać na tacę
obywatel2015: Wystarczy sprawić, by proboszcza nie było stać na te hałasy. "Cash is king". Reszta zależy od inwencji parafian.
obserwator2018: Jeden parafianin nic nie wywalczy. Jeśli rzesze parafian w proteście zbojkotują msze w tym kościele, proboszcza szybko zaboli widok pustych tac.
To pewno nie wszystko, ale miejmy nadzieję, że czytelnik z Płocka z którejś rady skorzysta. listy@wyborcza.pl
Materiał promocyjny partnera
Materiał promocyjny partnera
Materiał promocyjny partnera
Wszystkie komentarze
Juz ci tłumaczę. Katolicy nie chodzą do kościoła, bo tak chcą, tylko dla tego, że są do tego zobowiązani. Nie pójście do kościoła to grzech, z którego trzeba się spowiadać. Przestać chodzić do kościoła to bardzo trudna decyzja dla katolika. Boją się. Jednak wielu, którym nie podoba się proboszcz decyduje się jeździć na msze gdzie indziej - to nie jest grzechem. Ale to niełatwe znaleźć dobrego księdza i jeździć gdzieś daleko.
Reasumując: katolicy są jacyś uszkodzeni.
Nie chcą być "jawnogrzesznikami" w oczach sąsiadów, tchórze.
Trudna decyzja? Dla mnie ta decyzja była prosta, choć podjęta po wielu przemyśleniach. Przekonały mnie ostatecznie liczne afery finansowe i seksualne z udziałem dostojników KK. Skoro oni sami nie wierzą w swojego boga, o czym świadczy dopuszczanie się przez nich tak obrzydliwych grzechów, to dlaczego ja mam w niego wierzyć?
Nie tyle zostali nauczeni, że średniowiecze się skończyło, co średniowiecze się skończyło. W ich krajach. My jesteśmy "lekko" z tyłu...
A więc potrzeba w Polsce więcej kościołów i wyznawców innych religii. Inaczej mamy monopol i państwo wyznaniowe.
Polak już wyobraża sobie, że może nie chodzić do kościoła i że ślubu tam brać nie musi.
Moje dzieciaki już wiedzą, że jeśli w ogóle będą chciały brać ślub, to kościelny ani im, ani nam do niczego nie jest potrzebny.
Jest nadzieja, jesteśmy już chyba najszybciej laicyzujacym się społeczeństwem.
Zastanów się. Co by Tuska albo Kaczyńskiego obchodziła czarna mafia, gdyby nie stał za nią elektorat? Miliony ludzi gotowych słuchać klechów i głosować tak, jak oni każą?
To w ludziach jest siła. A ludzie chodzą do kościoła.
Hołownia nie jest prokleszy. Trzaskowski też nie. Co do reszty - zgoda.
A myślę, że wielu jest ludzi, którzy chcieliby, aby to władza za nich zrobiła. Kiedy to władza stanowczo odcięłaby się od kościoła, oni by za nią poszli. Nawet w Irlandii to władza zrobiła znaczący krok, co prawda pod wpływem długich nacisków, ale kościoły były jeszcze wtedy pełne. Dopiero, kiedy władza wzięła się za opracowywanie raportów i opublikowała je, kościoły opustoszały. Dopiero potem ludzie wzięli sprawy w swoje ręce i doprowadzili do referendów w sprawie aborcji i małżeństw jednopłciowych.
Hołownia nie jest prokleszy? To się ubawiłam.
E tam, ludzie, którzy przesiadują w kościołach i chcą, żeby władza coś za nich zrobiła, nie są żadną znaczącą siłą. Jacyś koniunkturaliści bez odwagi, chęci wyrażenia własnego zdania itp. Tacy świata nie zmienią.
A dwa razy startował do nowicjatu tylko dlatego, że akurat przechodził obok z książeczką do nabożeństwa i różańcem.
Widać Polakom bardziej potrzebny diabeł i kij na grzbiecie.
Nie pojmuje jak w takim kościele, w takiej religii można szukać Boga, to gorzej niż igły w całej stodole z sianem.
Chrześcijaństwo się skończyło kiedy ostatni rzymski cesarz Konstanty Wielki - totalitarny krwawy władca i zwykły bandzior - zawłaszczył i upolitycznij ten piękny ruch w IV wieku, blisko cztery stulecia po ukrzyżowaniu Chrystusa.
Ludzie zobaczcie to !
tak naprawdę to boga nie ma nigdzie. Więc nie ma też powodu, żeby był w kościele.
W sensie mitów zwanych "religiami", zgadzam się.
Tischnerowi z pewnością nie o to szło :)
A w jakim innym sensie mógłby istnieć byt wymyślony przez ludzi i zdefiniowany w sposób wewnętrznie sprzeczny?
"Bóg jest miłością" to się im udało
Czy miłość jest wymyślona przez ludzi ? Po prostu jest i tyle, nie każdy przekona się na własnej skórze. Szukanie jej w burdelach, jak boga w kościołach , raczej głupi pomysł.