Czytelniczka, działaczka na rzecz osób LGBT, polemizuje z tekstem Dominiki Wielowieyskiej "Porozmawiajmy na rynku w Kraśniku..." . Autorka odpowiada.
Ten artykuł czytasz w ramach bezpłatnego limitu

Jak doszło do tego, że w 2020 roku happening podczas procesji w Boże Ciało albo jej parodia są wciąż zrównywane z rzucaniem kamieniami i biciem ludzi podczas Marszu Równości w Białymstoku czy domowej roboty bombą przyniesioną na Marsz Równości w Lublinie?

Dlaczego w 2020 roku winy szuka się ciągle w Kraśnikach i Tuchowach, a nie w Warszawie, gdzie przez wiele lat klasa polityczna w kontekście LGBT nie pozwalała sobie na więcej niż niezgodę na przemoc? Dlaczego tak wielu komentatorów i komentatorek wciąż dopatruje się problemów w społeczności i aktywistach, a nie na własnym podwórku? Z bólem serca czytam tekst Dominiki Wielowieyskiej "Porozmawiajmy na rynku w Kraśniku. O lękach, fobiach i uprzedzeniach”, który jest kolejnym kamyczkiem do ogródka, a jak zapewne się domyślacie - mamy ich już, zwłaszcza po ostatnim roku, całkiem sporą kupę.

Ale zacznijmy od początku: w 2017 roku w Nowym Sączu pękła rura. Nie byle gdzie, bo w miejskiej instytucji, gdzie dwa dni później miała się odbyć projekcja filmu o tematyce LGBT połączona ze spotkaniem i rozmową o tym, jak nam się żyje w Polsce, o związkach partnerskich, o naszych rodzinach, dążeniach do równych praw i co one tak na serio znaczą.

Nie odbyło się z powodu “pękniętej rury”, a także, jak się okazało - uprzedzeń lokalnych polityków, którzy wprost powiedzieli, że dla takich wydarzeń nie ma miejsca w publicznych instytucjach. Pomimo trudności wydarzenie udało się przenieść do jednej z restauracji, przyszło sporo osób, które chciały rozmawiać o LGBT.

Niestety nie udało się w 2019 roku w Kalwarii Zebrzydowskiej, gdzie remontowane za unijne pieniądze centrum kultury i sportu odmówiło nam wynajęcia sali, bo nie udostępniają ich na wydarzenia “ideologiczno-polityczne”. Ale w tym samym miejscu dwa miesiące później zorganizowano za publiczne pieniądze kilkugodzinną homofobiczną konferencję.

Od kilku lat wspieramy w mniejszych miastach w Polsce społeczność LGBT. Współorganizujemy wydarzenia, zapraszamy do rozmowy, dzielimy się wiedzą, organizujemy kampanie społeczne, happeningi, zapraszamy na spotkania, odzywamy się do lokalnych mediów, wspieramy organizowanie zgromadzeń publicznych. Jeśli mieszkacie na południu Polski, to bardzo możliwe, że przed 2017 rokiem nie słyszeliście np. o działaniach fundacji Równość.org.pl z mediów, bo nie bardzo były one nimi zainteresowane.

Oczywiście, narzekanie na media, gdy mleko się rozlało, nic nie da, ale trudno przejść obojętnie obok tekstu o tym, by “porozmawiać na rynku w Kraśniku”, bo wielu aktywistów i aktywistek robi to od lat. O tym, że warto porozmawiać, pomyśleć o współpracy, że odbieranie pieniędzy gminom to nie najlepsza droga - wielu aktywistów i aktywistek wspomina od początku roku. W Krakowie na przykład z Edynburgiem, który myślał o zerwaniu partnerstwa, rozmawiamy o pomysłach na współpracę i wspieranie lokalnych społeczności LGBT. To wszystko się już dzieje.

Ale to niejedyna pułapka, którą w tekście widzę. Kolejna to “niech przyjdą”. To, co od lat było dla nas i naszych działań ważne, to wspieranie, współpraca, wzmacnianie, integrowanie. Zmiana nie zadzieje się, gdy ktoś z zewnątrz “przyjdzie” i powie, że LGBT to ludzie. My możemy ten proces wesprzeć, podzielić się wiedzą i narzędziami. I to się już także dzieje, chociaż było niewidoczne dla mediów.

Boli mnie, bo szanuję panią Dominikę Wielowieyską, za to “trzeba tylko podjąć próbę”. Wystarczyłoby nas posłuchać, pozwolić nam mówić, wesprzeć. W 2015, 2017, 2019, a nawet i jeszcze wcześniej. W ostatnich dniach media podkręcają temat listu 50 ambasadorów i ambasadorek ws. społeczności LGBT w Polsce - zobaczcie, kto go komentuje. Czy osoby ze społeczności LGBT, które mogłyby wykorzystać okazję, by powiedzieć, jak się im żyje w Polsce, co ten list dla nich znaczy i czego potrzebują? Aktywiści, aktywistki, którzy mogliby podzielić się tym, co i gdzie udało się już zrobić, co zadziałało, a co nie? Osoby, które w tych miastach i miasteczkach mieszkają?

Jest jeszcze jedna kwestia, która zwłaszcza po wydarzeniach 7 sierpnia na Krakowskim Przedmieściu zaczęła coraz mocniej wybrzmiewać: a może robimy to wszystko, o czym piszecie, od tak wielu lat, że mamy dość?

Może nie mamy siły kolejny raz udowadniać, że jesteśmy ludźmi? Że strefy istnieją, bo nawet w jednej z nich mieszkam - w Małopolsce? Że nasze rodziny także są OK i nie musimy ich pokazywać jak w zoo, żebyście uwierzyli? Że mamy dość hejtu, ale też sojuszników, którzy nas pouczają i nie słuchają, stawiając warunki sojusznictwa? Że potrzebujemy teraz skupić się na sobie, także nawzajem, by przetrwać to wszystko, co się dzieje?

Byłam na wspomnianej na początku homofobicznej konferencji w Kalwarii Zebrzydowskiej, rozmawiałam z ludźmi, w tym z duchownymi, którzy z uśmiechem na ustach mówili mi, że jestem ofiarą ideologii i że jeszcze nie wiem, jak bardzo mnie neomarksiści wykorzystują, ale będą się za mnie modlić, bym się nawróciła. Klepali mnie po ramieniu i współczuli.

A ja już na serio mam dość współczucia i mówienia mi, co jest dla mnie lepsze. Z każdej strony.

Magda Dropek - od 8 lat współorganizatorka krakowskiego Marszu Równości, członkini zarządu fundacji Równość.org.pl, z którą wzmacnia społeczność LGBTQIA w mniejszych miastach na południu Polski

Jesteśmy po tej samej stronie

Odpowiedź Dominiki Wielowieyskiej

Przeczytałam list Magdy Dropek z bólem i chcę jak najszybciej wyjaśnić kilka kwestii: tak, uderzam się w  piersi, że za mało zrobiłam w kwestii praw LGBT. Nie tłumaczę się w imieniu  "Gazety Wyborczej", bo uważam, że od lat w tej sprawie robi bardzo wiele. W każdym razie moje intencje są inne, niż odczytała to Magda Dropek, i być może to moja wina, bo niezbyt jasno wyłożyłam swoje racje.

W tym tekście nie chodzi o to, by dopatrywać się błędów po stronie aktywistek i aktywistów LGBT. Tu chodzi raczej o opis sytuacji: parodia obrzędów kościelnych jest odbierana przez wielu ludzi jako naśmiewanie się z ich religijności. Tak po prostu jest, nawet jeśli uważamy, że te osoby są przewrażliwione albo przesadzają, albo źle zrozumiały intencje autorów happeningu z pseudoksiędzem z durszlakiem na głowie.

Zresztą sądzę, że organizatorzy Marszów Równości nie są w stanie przewidzieć ani skontrolować wszystkich akcji, które zainicjują uczestnicy imprezy. Ja sama nie przywiązuję wagi do tego typu żartów. Sądzę natomiast, że ich autorzy zakładają, iż głęboka wiara jest tożsama z homofobią.

Znam wiele osób religijnych, należących do Kościoła katolickiego, które nagonka na osoby LGBT bardzo boli i mówią o tym głośno. To, co proponuję, to niewrzucanie wszystkich do jednego worka.

Nie zrównuję happeningów z Marszów Równości z działalnością narodowców. To ostatnia rzecz, jaka przyszłaby mi do głowy. Opisuję tylko pewne lęki i urazy z drugiej strony barykady, które warto rozbrajać przez bezpośrednią rozmowę. Bo jeśli kogoś nie widzimy z bliska, nie znamy go, to łatwiej jest nakręcać w sobie złe emocje. A jeśli stajemy z kimś twarzą w twarz, to sytuacja się zmienia.

Dlatego pomyślałam o radnej z Kraśnika, która mogłaby spojrzeć inaczej na rozmaite sprawy, gdyby skonfrontować ją na żywo z historią konkretnej osoby, z jej problemami z agresją otoczenia. Gdyby jej wytłumaczyć, że uchwały samorządów, niby w obronie rodziny, tak naprawdę uderzają w ludzi, w naszych bliźnich, być może jakaś refleksja mogłaby się u niej pojawić.

"Ile jeszcze prób musimy podjąć, żebyście nas zaakceptowali?" - to pytanie Magdy Dropek mnie uderzyło.

To osoby homofobiczne są problemem i nie powinno być żadnych prób, respektowanie praw LGBT powinno być oczywistością.

Magda Dropek pisze: „Byłam na wspomnianej na początku homofobicznej konferencji w Kalwarii Zebrzydowskiej, rozmawiałam z ludźmi, w tym z duchownymi, którzy z uśmiechem na ustach mówili mi, że jestem ofiarą ideologii i że jeszcze nie wiem, jak bardzo mnie neomarksiści wykorzystują, ale będą się za mnie modlić, bym się nawróciła. Klepali mnie po ramieniu i współczuli. A ja już na serio mam dość współczucia i mówienia mi, co jest dla mnie lepsze. Z każdej strony”.

Każdy miałby dość w takiej sytuacji i to, co autorka napisała, jest bardzo ważne. Ale wciąż wierzę, że jest sporo ludzi, którzy są otwarci na argumenty, i trzeba o nich walczyć.

I ja nie kwestionuję tego, że organizacje LGBT zrobiły wiele na rzecz edukacji społecznej, właśnie dlatego piszę, że w działania na rzecz takiej edukacji powinny włączyć się inne instytucje. Bo ja nie Magdzie Dropek chciałam doradzać ani mówić, co ma robić!

Ja apeluję o aktywność do wszystkich obywateli w tych konkretnych gminach, którzy nie są związani ze środowiskami LGBT, ale których boli to, co robią władze samorządowe. I to jest bardzo ważne! To powinien być wysiłek o wiele szerszego gremium.

Dlatego napisałam: "Każdy może inicjować takie spotkania: partie i ruchy polityczne, lokalne gazety, organizacje pozarządowe". Uważam zresztą, że działalność organizacji LGBT daje efekt. Widać to w badaniach opinii publicznej. Nawet jeśli czasami poparcie np. dla związków partnerskich faluje, to w dłuższej perspektywie rośnie. Ale wciąż ponad 10 mln osób głosuje na polityka, który powiedział, że "LGBT to nie ludzie, to ideologia". I ja próbuję szukać odpowiedzi na pytanie, jak to zmienić. Dlatego sądzę, że te uchwały samorządów są okazją do takich właśnie rozmów, które muszą być inicjowane także przez inne środowiska spoza LGBT. A przede wszystkim chciałam powiedzieć: jesteśmy po tej samej stronie. Naprawdę.

Dominika Wielowieyska

Czekamy na Wasze opinie, komentarze, piszcie: Listy@wyborcza.pl

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich.
Więcej
    Komentarze
    Zaloguj się
    Chcesz dołączyć do dyskusji? Zostań naszym prenumeratorem
    Ideologia rzymskokatolicka wyśmiewać się i wygłaszać słowa pogardy o ludziach nie podporządkowujących się tejże ideologii - to dobrze. Ludzie próbujący skutecznie (skutecznie!) odepchnąć wyśmiewanie się i pogardę - to źle. W pełni zgadzam się z panią Dropek. Może pani Wielowieyska powinna ujednoznacznić (zradykalizować?) swoje komentarze, skoro jest rozumiana w sposób dla nie niezamierzony?
    @Szafirowlosa
    W miarę jak ludzie otrzymywali prawa od władzy świeckiej, wpływ ideologii katolickiej na społeczeństwa malał. Jedyny oręż jaki KK w Polsce jeszcze ma to bezkarne wyśmiewanie, szczucie na tych, którzy mu zagrażają. Za sprawą władzy świeckiej wyśmiewanie ideologii i rytuałów KK jest karane.
    KK zawsze sprzeciwiał się nadawaniu praw ludziom, nawet zrównaniu ich wobec prawa.
    już oceniałe(a)ś
    2
    1
    @cholinexy
    Oj, naiwna naiwna naiwna...
    Tym, co zapominają o orężu kamieniowania, władza właśnie postawiła przez Muzeum Narodowym (sic!) pomnik - przypominajkę.
    To zew przyszłości pędzącej galopem wstecz.

    Tyle o orężach.
    już oceniałe(a)ś
    2
    1
    To jest piękny przykład dialogu, takiego na cztery nogi, unoszonego na wyżyny balonem zakłamania lub ignorancji.
    I jednocześnie ilustracja problemu oportunizmu obu stron, udających że źródło ksenofobii bije samoistnie w ludziach, a agresja wobec innego to wynik braku edukacji i informacji, postawy społeczne powstają w próżni, relacje międzyludzkie są terapią postaw aspołecznych...
    Drogie panie, nie tędy droga.
    Jeśli NAPRAWDĘ chcecie przetestować moc dialogu w rozwiązywaniu ksenofobii, zadbajcie by debatę w małym miasteczku ZORGANIZOWAŁA PARAFIA KATOLICKA, z księdzem jako gospodarzem programu.
    Niemożliwe i absurdalne?
    No to macie odpowiedź, gdzie leży dialog pogrzebany.
    I dlaczego roztrząsanie fałszywych podejść na podstawie mylnych przesłanek to bicie piany.
    @ukajali
    Aż musiałam dodatkową porcję powietrza złapać, kiedy przeczytałam o księdzu.
    Tak, tak długo, jak geje będą błagać o akceptację KK, a dziennikarze bardziej rozumieć i bronić urażonych uczuć religijnych, niż praw człowieka, dialog będzie niemożliwy.
    już oceniałe(a)ś
    8
    1
    @cholinexy
    Ależ w ogóle nie błagają nawet.
    Wypierają istnienie źródła problemu, wołając o wodę na pustyni i tupiąc głośno w rytmie pogo.
    Nazywając to ..radykalizmem.
    już oceniałe(a)ś
    0
    0
    @cholinexy
    Ale ona broni praw czlowieka.
    już oceniałe(a)ś
    1
    0
    Pani Dominika powinna wyciągnąć wnioski z faktu, że nigdy nie będzie porozumienia między kościołem Tischnera, Bonieckiego, Lemańskiego, a kościołem Jędraszewskiego i Rydzyka.
    @@jk
    a to są jakieś różne kościoły? mi się wydawało, że wszystko to jedno i to samo. kilku normalnych księży nie sprawia, że kościół jest lepszy :)
    już oceniałe(a)ś
    4
    1
    @ignusinc
    Wiernemu kościołów jest tyle, ile potrzeba do redukcji dysonansu poznawczego.
    W cywilizacji załatwiają to psychoterapeuci, między wizytą u ginekologa i dentysty.
    U nas wiara (w konformizm) zastępuje wszystkie powyższe nawyki higieniczne.
    już oceniałe(a)ś
    2
    0
    To co się teraz dzieje przyszło z Rosji. Kościół i PIS wypełniają ich rozkazy. Nie powstrzyma ich nic, bo pewnie biorą za tę propagandę i działania kasę ekstra. Dopóki PIS rządzi nic pozytywnego się nie stanie. Takie jest moje zdanie.
    już oceniałe(a)ś
    4
    1
    Jest dokładnie tak jak pisze czytelniczka. Nie ma miejsca w publicznych instytucjach na ideologiczne hucpy związane z odmiennością seksualną. Róbcie więcej zadym, eksponujcie więcej wywiadów z absurdalnymi kreaturami typu Michał Sz. i niejaka "łania", a będzie wokół LGBT atmosfera coraz lepsza waszym zdaniem. Sami się zaoraliście, pijcie więc piwo, które nawarzyliście.
    @CebulowyRycerz
    No popatrz, a w takich Niemczech np. oficjalne urzędy są w stanie zawiesić przed gmachami na masztach również tęczowe flagi. Najwidoczniej zrozumiano tam oczywistą oczywistość, że nie należy nikogo dyskryminować z powodu "odmienności seksualnej". I to jest właśnie działanie jakiego należy oczekiwać od państwa - że czuwa na straży praw wszystkich swoich obywateli, także tych należących do mniejszości.

    A skoro piszesz, że "Nie ma miejsca w publicznych instytucjach na ideologiczne hucpy związane z odmiennością seksualną" to jak zakwalifikujesz obrady rady miejskiej w Kraśniku?
    już oceniałe(a)ś
    1
    0
    Pani Dominika abstrahuje od układu odniesienia w kwestii tych "współczujących" wierzących. To jest ten "kościół łagiewnicki", sweterkowy inteligencki katolicyzm, który jest marginesem, a swoją próbą usprawiedliwiania podłej machiny KK plujacej hejtem wyrządza więcej złego niż dobrego.
    już oceniałe(a)ś
    9
    6
    Przykro się to czyta, bo przecież to nie panią Dominikę należałoby oskarżać o nienawiść prowincji do LGBT, tylko Pisowskich jastrzębi wojny kulturowej. Wróg jest wspólny, gotowość do współpracy ze strony obyczajowych liberałów też - skąd więc te nieustanne ataki na ludzi, którzy naprawdę chcieliby pomóc? Dziwne to, irracjonalne i niepokojące. Tak czy tak, pani Dominice szczerze współczuję.
    @aglaja66
    Ja też pani Dominice współczuję, ale z zupełnie innych powodów. Wielokrotnie dała wyraz temu, że jest wierząca i to jest przyczyną mojego współczucia, ponieważ jest zapatrzona w wyidelizowany obraz kościoła - inteligencki, filozoficzny. Nie potrafi dostrzec prawdziwej natury tej instytucji, jej cynizmu w walce o wpływy, deptania ideałów, krzywdzenia bezbronnych, odpowiedzialności (często bezpośredniej) za mordowanie setek tysięcy ludzi. Przykro patrzeć, jak ktoś tak się szarpie na mentalnej smyczy, jakie koszmarne spustoszenia potrafi w umyśle spowodować indoktrynacja religijna.
    już oceniałe(a)ś
    1
    0
    @M_XC
    Pani Dominika to dobra chrześcijanka, a dobre chrześcijaństwo to religia, która dała nam poczucie jednostkowej godności - bez niego nie byłoby praw człowieka i uniwersalnego humanizmu, który ma głęboko ewangeliczne korzenie. Ja wciąż mam nadzieję, że w Polsce kościół otrząśnie się z Putinowskiego zaczadzenia i tak jak kiedyś, znów zacznie służyć wolności, a nie zamordyzmowi. Ale właśnie dlatego takie głosy, jak DW, są nam niezbędnie potrzebne.
    już oceniałe(a)ś
    0
    1
    @aglaja66
    Kiedy to było ? Kiedy KK walczył o prawa człowieka, budował humanizm ? Renesans i związany z nim humanizm pojawił się, jako sprzeciw wobec ideologii chrześcijańskiej, która przez 10 stuleci człowieka upodlała, upokarzała, uczyła, że on i jego życie nic nie jest warte. W centrum życia stał bóg, nie człowiek.
    A kiedy służył wolności ludzi np.niewolników, nie własnej do zarządzania całym życiem człowieka i społeczeństw ? Do wyboru masz 2000 lat. Pokaż te okresy, bo ja nie mam pojęcia, kiedy działo się to, o czym piszesz ?
    już oceniałe(a)ś
    1
    0
    @aglaja66
    Wybacz, ale twierdzenie, że bez kk nie było by praw człowieka i uniwersalnego humanizmu jest z gruntu fałszywe. To jedynie propaganda kk, który lubi siebie przedstawiać jako źródło dobra wszelakiego i zawłaszczać nie swoje dokonania, podczas gdy prawda jest zgoła odmienna. Humanizm powstał w kontrze do opresji religijnej, stawiając Człowieka na piedestale poprzednio okupowanym przez takiego czy innego bożka.
    już oceniałe(a)ś
    0
    0
    @aglaja66
    Pomagać są w stanie wyłącznie ci, którzy to umieją.
    Podobnie jak cokolwiek co się robi z zamiarem zrobienia (a nie robienia).
    Pani Wielowieyska umie pisać, i lepiej byłoby jej nie wykraczać poza tę kompetencję, bo szkodzi sobie i innym.
    już oceniałe(a)ś
    0
    0
    Bardzo dobry list, ile można tłumaczyć, że nie jest się wielbłądem.
    Ale pamiętajmy, że jest jeszcze propagandowy wpływ drugiej strony. Widziałem film z posiedzenia rady miejskiej w Kraśniku - grupka zagubionych ludzi, którym ktoś wciska, że do przedszkola przyjdzie LGBT i będzie masturbował im dzieci, no przecież muszą jakoś zareagować.
    OI z ekipą posługują się ordynarnymi kłamstwami, straszeniem i szczuciem, a ten system jest coraz lepiej zorganizowany.
    już oceniałe(a)ś
    0
    0