Witam, jestem matką dziecka, które uczęszcza do jednego z liceów w Lublinie. Bardzo nie podobają mi się obostrzenia, które nałożyła pani dyrektor na uczniów w nowym roku szkolnym.
Dzieci muszą nosić maseczki na lekcjach. To nie do pomyślenia, by funkcjonować przez tak długi czas, czasem siedem godzin zajęć, w maskach. Dzieci naprawdę się męczą.
Uczniom nie można również zmieniać miejsc, wychodzić na przerwy (chyba że do toalety).
Siedzenie na miejscu tyle godzin może narazić dziecko na urazy kręgosłupa.
Prosiłabym o interwencję w tej sprawie, może gdy dojdzie to do szerszego grona osób, ktoś decyzyjny zareaguje.
czytelniczka
Czekamy na Wasze opinie, komentarze. Piszcie: listy@wyborcza.pl
Czytaj także o nauczaniu lekcji religii
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze
Ale tu chodzi o noszenie maseczki przez 7 godzin ci może być niezdrowe. Dodatkowo pewnie taki dyskomfort negatywnie wpływa na zdolność skupiania się na zajęciach.
Powiedz to hirurgom, to tak ci się nie muszą skupiać.
Chirurdzy raczej nie siedzą w maskach non stop godzinami codziennie. Zachowanie ostrożności jest konieczne, ale istnieje jakaś granica, gdzie możemy mówić o przesadzie. W liceum mojego dziecka maseczki obowiązują wszędzie poza siedzeniem w ławkach na lekcji.
Porównanie niedojrzałego często nastolatka do dorosłego zarabiającego na życie w ten sposób raczej mnie nie przekonuje. Poza tym chirurg zmienia maseczkę co operację. Nie chce mi się wierzyć żeby dzieci zmieniały maseczki co lekcję. Są oczywiście alternatywy w postaci przyłbic, to wydaje się sensownym zamiennikiem maseczki, bez tych wszystkich potencjalnych skutków ubocznych w przyszłości związanych z długotrwałym jej używaniem.
Operacja nie trwa 45 minut
Są operację trwające dłużej, ale częściej operuje się np pęcherzyki żółciowe niż skomplikowane wady serca. Poza tym tu nie chodzi o to żeby porównywać dorosłego człowieka z nastolatkiem siedzącym w klasie.
Chrurdzy musza byc w maskach czesto kilkanascie godzin dziennie.
Dziekuje za ten komentarz.
Ale zazwyczaj lekarze zmieniają maski co operację i rzadko który pracuje cały dzień w tej samej masce. Pewnie, że zdarzają się operacje trwające kilka godzin, ale to nie jest normą. Poza tym co innego dorosła osoba a co innego dzieci. Nie sądzę żeby noszenie maseczki nie wpływało na umiejętność skupiania się. W wyniku powstającej szybko wilgoci i w konsekwencji szybkiego mnożenia się grzybów i bakterii inhalowanie się kilka godzin takimi "dodatkami" nie wyjdzie dzieciom na zdrowie.
A ktoś nakazał chodzenie cały czas w tej samej maseczce? Przecież można zmieniać?
Nie wierzę w to że dzieci będą przynosić kilka maseczek dziennie przez cały tydzień. Ja mógłbym sobie na to pozwolić, ale myślę że sporo rodziców nie byłoby na to stać. Lepsze w tym wypadku byłyby przyłbice.
Ale kto nakazuje, aby w niewłaściwy sposób używać masek? Jeśli będą nosić przez wiele dni brudną maskę jednorazową, to chyba oczywiste, że nie jest to korzystne dla zdrowia. Oszaleć można od tych absurdalnych protestów. Żyjemy w XXI wieku i mamy wręcz nieograniczony dostęp do informacji, a mimo to nawiedzone rozhisteryzowane matki zamiast uczyć odpowiedzialności wolą teorie spisku i epatowanie skrajnym egoizmem.
Tu raczej chodzi o to, że nie jest korzystne dla zdrowia noszenie kilka godzin tej samej maseczki. Szczególnie w kontekście dzieci. Ale patrząc na komentarze to rodxi did pytanie, kogo tu obchodzi interes dzieci... ;)
Jakaś mało rozgarnięta kobiecina, żeby o licealistach (minimum piętnastolatkach, a kto wie, czy synuś już się dowodem osobistym nie legitymuje) pisać per "dzieci". A i z polszczyzną nienajlepiej, choć nikt jej nie kazał w młodości w maseczce na lekcjach siedzieć - "Uczniom nie można również zmieniać miejsc".
Przyłbice nie chronią tak dobrze jak czyni to maseczka.
Są jakieś badania? Serio pytam, bo właśnie czekam na dostawę przyłbicy dla dziecka. Zważywszy przenikalność założyłam, ze przyłbica to coś co chroni nie tylko ciebie ale tez mnie... Hmmm...
Maseczka nie ma chronić noszącego, tylko pozostałych. Pamiętajcie o tym. Poza tym jej zadaniem nie jest 100% ochrona nikogo. Wprowadzenie szerokiego nakazu używania maseczek ma spowolnić roznoszenie się wirusa. Jak w pokoju pełnym ludzi 1 osoba będzie chora, to po jednym dniu (bez maseczek) zarazi np. 10 innych osób, a po dniu w maseczkach, tylko 2. I tyle. Niemniej jednak, skoro w przypadku chodzenia do szkoły, ta osoba chora będzie mogła codziennie zarażać te dwie osoby :) to po kilku dniach różnica zniknie. Dlatego uważam, że maseczki w klasie (gdzie spotykają się w zasadzie te same osoby) to przesada - zwłaszcza ze względu na powodowany dyskomfort, a maseczki na korytarzu - na którym spotyka się dużo osób - są OK.
Nikt nigdzie jeszcze nie udowodnił że noszenie jakichś maseczek zabezpiecza przed zarażeniem. wymuszanie ich noszenia to wyraz bezradności i frustracji polityków i gości typu prof. Simon.
Nie ciebie ona ma chronić, a innych przed tobą. Czyli jednak coś dają.
Podasz link do przeprowadzonych badań, które mówią, że maseczki nic nie dają?
Jak na razie paplasz. Jeśli podasz link, na 100% przeproszę za "paplanie"
To podaj gdzie jest udowodnione że dają. Pewne jest że powodują infekcje dróg oddechowych, jeśli będą używane długo, uszkodzenia dróg oddechowych mogą być nieodwracalne. I kto tu bardziej paple ?
Skarbeńku, stawiasz tezę - udowodnij jej prawdziwość. Nie każ adwersarzowi udowadniać tezy przeciwnej. Podstawy dyskusji. A wszak do dyskusji jest forum dyskusyjne, n?est-ce pas?
TY paplasz jak baba w dawnym maglu!!!
Ale w maseczkach to też by była wylęgarnia...