– Dzwonią do mnie rodzice uczniów i pytają, co nasza szkoła zrobi, aby ich dzieci były bezpieczne. Gryzę się w język, bo mam ochotę zapytać, czy myślą również o nauczycielach. Oni będą w szkole bardziej narażeni na niebezpieczeństwo niż dzieci. Różnica jest taka, że nikt o to nie dba – opowiada mi dyrektor krakowskiej podstawówki.
W publicznej debacie dominuje głos rodziców, którzy, słusznie, domagają się od Ministerstwa Edukacji i rządu jasnych informacji, co ich czeka od września. Czy będą musieli znaleźć opiekę do dziecka, czy
samemu wziąć wolne w pracy? Bardzo wielu rodziców bardzo głośno apeluje, aby dzieci poszły do szkoły stacjonarnej – to prawdopodobnie ci, którzy są przekonani, że koronawirus nie jest groźny i podejrzewają, że ich rodziny już przeszły COVID bezboleśnie. Nad zdrowiem nauczycieli nikt się nie zastanawia.
Koronawirus w szkole. Bezpieczeństwo nauczycieli
Pracę szkoły w czasie pandemii koronawirusa reguluje pięć rozporządzeń, wytyczne resortów edukacji narodowej i zdrowia oraz zalecenia Głównego Inspektora Sanitarnego. Są ogólnikowe i niejasne. Brak w nich konkretnych wytycznych, jak pracować mają szkoły ulokowane w strefie żółtej i czerwonej (obowiązkowo zamykać wszystkie czy wprowadzać naukę hybrydową?), co robić w przypadku koronawirusa w placówce (zamykać całą czy izolować tylko klasę, w której wystąpił, a może tylko jedno piętro, na którym klasa się uczyła?).
Ministerstwo Edukacji chce, by decydowali o tym dyrektorzy po konsultacji z gminą i sanepidem. Dyrektorzy mówią, że nie są epidemiologami i oczekują jasnych wytycznych od rządu. List z żądaniem podjęcia szybkich działań w tej sprawie (rok szkolny zaczyna się za niecały tydzień) napisali właśnie do resortu członkowie Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Kadry Kierowniczej Oświaty. Pytają w nim również o ochronę nauczycieli. Proszą o zapewnienie im podstawowych środków BHP i badania na obecność koronawirusa.
Bezpieczeństwem nauczycieli w szkole nie zajmuje się żadne rozporządzenie, słowa o nim nie znajdziemy w żadnych wytycznych. Jolanta Gajęcka, dyrektorka podstawówki nr 2 w Krakowie: – Pan minister edukacji zakłada, że wszyscy nauczyciele są w stu procentach zdrowi i gotowi do heroicznej pracy. Niestety nie. Nauczyciele chorują na raka i na cukrzycę, mają poważnie chorych mężów i żony, wielu jest w grupie podwyższonego ryzyka ze względu na swój wiek. Rządzący na to wszystko wzruszają ramionami. Już słyszę te głosy, że skoro są chorzy, niech siedzą na zwolnieniu lub idą na rentę. Tylko kto wtedy będzie uczył w szkole?
Powinni uczyć czy iść na zwolnienie?
Czy z braku obrońców ze strony innych grup społecznych, zwłaszcza rodziców, złamani po strajku sprzed roku nauczyciele, mimo obaw, powinni wrócić do szkół?
Iwona Pasznicka, dyrektorka Zespołu Szkół Specjalnych nr 4 w Krakowie opowiada, jak zadzwoniła do niej nauczycielka po chemioterapii. Prosiła, by umożliwić jej zdalne nauczanie nawet, jeśli szkoła będzie normalnie pracowała. Gmina, która musi wydać zgodę na nauczanie hybrydowe w szkole, daje takim rozwiązaniom zielone światło, ale... sanepid się nie zgadza. Dyrektorzy krakowskich szkół właśnie dowiedzieli się na szkoleniu od jego pracownika, że nie ma potrzeby, by wprowadzać nauczanie hybrydowe „profilaktycznie”. Chciałam poprosić o wytłumaczenie tego stanowiska, ale w małopolskim sanepidzie zwyczajowo już nikt nie dobiera telefonu. Ciekawe, jak mają się z nim kontaktować szkolni dyrektorzy, którzy dopiero po jego zgodzie mogą podjąć kluczowe decyzje dla bezpieczeństwa w szkole.
W grupie podwyższonego ryzyka są nie tylko nauczyciele z chorobami współistniejącymi, ale również ci w wieku 60 plus. Tylko w Warszawie jest ich 4 tys.
Magdalena Kaszulanis, rzecznika ZNP: – Ze wszystkich województw mamy sygnały, że nauczyciele częściej niż do tej pory podejmują decyzję o przejściu na emeryturę bądź biorą urlopy dla poratowania zdrowia. Nie chcą ryzykować powrotu do szkoły własnym życiem. Tym bardziej, jak widzą, że nikomu na nich nie zależy. Są rozgoryczeni tym, jak traktuje ich rząd. Pojawiają się nawet głosy, że to zemsta za ubiegłoroczny strajk.
ZNP domaga się od rządu obowiązkowych szczepień nauczycieli na grypę oraz testów na koronawirusa dla nich. Okazuje się, że odpowiedzi nie są konieczne.
To nie czas, aby rzucić się w ogień
– Idziemy do szkoły jak na wojnę. Może zdarzyć się nawet śmierć. Nasz pożal się Boże generał ma to w nosie – komentują nauczyciele.
Gabriela Olszowska, polonistka z warszawskiej podstawówki: – Czasy Ludwiki Wawrzyńskiej, nauczycielki, która rzuciła się w ogień, by ratować swoich uczniów, już minęły. Nauczyciel ma obowiązek dobrze uczyć i dbać o bezpieczeństwo ucznia, nie ma jednak obowiązku ryzykować dla niego własnego życia. Tymczasem MEN od nas takiego zaangażowania oczekuje. To, czy przy okazji zginiemy, czy nie, wcale go nie obchodzi.
W czasach pandemii nauczyciele mają prawo oczekiwać od rządu eksperckich rozwiązań, które zminimalizują ryzyko zakażenia: testy, szczepienia, maseczki, może coś jeszcze? Ale to nie zadaniem nauczycieli jest wymyślać, jak w tych niebezpiecznych czasach stworzyć w miarę bezpieczną szkołę. Jednak ci, którzy powinni to robić, nie za bardzo się do tej pracy przykładają. Dyskusji o bezpieczeństwie pracy nauczycieli do dziś nie ma. Powinna była rozpocząć się w czerwcu, to był czas na wysłuchanie specjalistów, z których wielu ostrzega, by nie otwierać wszystkich szkół hurtem, bo to nierozsądne. Dlaczego dziś nie jesteśmy solidarni z nauczycielami? Dlaczego zostawiliśmy ich samych?
Czekamy na Wasze listy,opinie, komentarze, analizy. Wyborcza to Wy. listy@wyborcza.pl
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich. Zrezygnować możesz w każdej chwili.
bo nauczyciel trwa 7-8 godzin z 40 uczniow a kasjer ma doczynienia z poszczególnymi przerz chwile a do tego w rezimie maseczek przyłbic i sciany z pleksi. Szkola jest bezmaseczkowa
naprawdę nie ma różnicy?
Etat nauczyciela to niecałe 3 godziny zegarowe dziennie. A nie 7-8 godzin.
Klasa ustawowo nie może mieć więcej jak 25 uczniów.
Nauczyciel znajduje się w odległości przynajmniej 2 metrów od najbliższego ucznia.
wszystkie moje klasy liczą od 29 do 35 uczniów (LO)! gdzie niby te 25? chyba w prywatnych lub małych podstawówkach. dziennie pracuję od 4 do 7 godzin zegarowych, bo przerwa trwa 15 minut. I ... coś jeszcze chcesz dodać?
Kasjer jest narażony na kontakt poniżej metra ze strony kilkuset osób dziennie. I pracuje 8do 12 godzin dziennie.
Owszem. To, co piszą inni. Czas pracy nauczyciela w kontakcie z uczniami to przeciętnie 4-5?godzin dziennie. I ci sami, powtarzali uczniowie - kilkudziesięciu do sto kilkudziesięciu. Kasjer w Biedronce, stacji benzynowej czy pracownik przychodni pracuje 8-12 godzin i spotyka do kilkuset osób dziennie, codziennie innych. I nie miał kilkumiesiecznych wakacji. Chcesz coś dodać?
A masz dzieci? I wiesz jak wyglądają polskie szkoły?
Za szybą w plastikowej klatce....
Polecam Rozporządzenie MEN w sprawie szczegółowej organizacji publicznych szkół i publicznych przedszkoli.
Na przerwie prowadzisz lekcje ?
kasjer w biedronce pracuje w masce, ma przegrode z pleksi. Chcesz coś dodać?
Na przerwie pilnuje twoich dzieci na korytarzu. W ścisku, krzyku i bieganinie.
W każdym zdaniu kłamstwo, nie masz żadnego pojęcja o realiach szkoły
Jesteś nauczycielem? Raczej słuchaczem rządowego ścieku pn. Ku...zja, zagrzybionych mediów z Torunia czy innego emitera ścieków... Jak nie wiesz, nie zabieraj głosu...
Marzą ci się kilkumiesięczne wakacje (co zresztą jest bzdurą), to idź do pracy do szkoły...
Chyba zwariowałeś, nie masz pojęcia o szkole
To proste! Nauczanie to misja, podobnie jak ochrona zdrowia. Reszta, to szukanie szmalu, kosztem bliźniego swego.
Bez kasjerów, barmanów, kurierów i konduktorów możemy być ludźmi, bez szkoły będziemy tylko garstką barbarzyńców. Najedzonych. Krótko.
Tylko ktoś kto nie chodził do szkoły lub nie pamięta jak tam jest mógł taki głupi tekst napisać.
Albo nie chodziłeś do szkoły albo jesteś złośliwy.
Żeby się zarazić musi być kontakt 15 minut. Który kasjer ma tak długi kontakt?!
Tak. Prawdopodobieństwo zarażenia rośnie wraz czasem obcowania z osobą chorą. A więc sprzedawca spotykający chorego ma z nim do czynienia jakieś 3 minuty podczas płacenia lub około 15 jeśli doliczyć samo przebywanie w sklepie. Nauczyciel przebywa co najmniej 45 minut z taką sobą. Czasem dłużej. Kto jest bardziej narażony na zakażenie?
Narażenie dużego ryzyka - kontakt twarzą w twarz z osobą zakażoną wirusem powodującym COVID-19 w odległości ?2 metrów,2 a kontakt trwał >15 minut. Kasjer, konduktor, kelner, barman zwykle nie kontaktuje się z klientem/petentem dłużej niż 15 minut.
za szybą, "zapomniałeś" dodać
Ktoś kto nie pracował w szkole nie zrozumie. W sali przy szczelnie zamkniętych oknach siedzi 32 uczniów przeważnie kichajacych, kaszlacych przez większość roku. Każda próba uchylenia okna to awantura, bo wszystkie panienki w cieniutkich bluzeczkach w grudniu muszą siedzieć przy oknie. W takiej klasie i bez covidu człowiek ledwo uchowa się.
Kobieto zrobiłaś najlepszą rzecz w swoim życiu. Gratuluję.
Zrobiłaś to, co powinnaś. I naprawdę nie trzeba pracować w szkole, żeby to zrozumieć.
> Każda próba uchylenia okna to awantura, bo wszystkie panienki w cieniutkich bluzeczkach w grudniu muszą siedzieć przy oknie.
A tym roku mogłabyś powiedzieć, że Cię to wali. Bo minister kazał okna otwierać. Jak się nie podoba - niech do MEN-u jadą protestować ;-)
Hehe, dobre z tymi panienkami. Uśmiałem się. Dzięki Ci Panie, że od 5 lat po 24 latach pracy nie ma mnie już w szkole.
Bo nauczycieli WSZYSCY mają w d. Przecież i tak nic nie robimy a chcemy kasę. Więc jak wszystkich nauczycieli wybije pandemia, to państwo zaoszczędzi. A dziećmi zajmą się zakonnice, mogą odmawiać zdrowaśki albo oglądać filmy antyaborcyjne.
Tak niedlugo będzie w szkołach. W innych dziedzinach można spodziwać się wycięcia resztek lasów, zatrucia powietrza i suszy hydrologicznej oraz załamania się bużetu państwa.
Suweren już nie może się tego doczekać. On się boi tylko "ideologii LGBT".
Tak szczerze, to suweren LGBT też ma w d. Co najwyżej jacyś kibole poczują się lepiej, jak skopią tyłek "tęczowemu pederaście" (w ich słownictwie). Nie, prawdziwy suweren idzie tropem kiełbasy. ZAŁOŻĘ SIĘ, że gdyby lewica dała 1000+, to związku partnerskie by przeprowadziła.
To jest bardzo smutne co robią z nauczycielami , moja kuzynka z mężem także nauczycielem już wiele lat temu odeszli na tzw wcześniejsze emerytury naiczycielskie i są bardzo zadowoleni.
Jest nadzieja ,że to wszystko pierdyknie ....
Bo otrzymują od pracodawców przylbice i maseczki...chociaż tyle...i są odgradzeni pleksi etc..
A czyja praca jeszcze polega na rozmawianiu z trzydziestką dzieciaków w niedużym pomieszczeniu przez 45 minut razy średnio 6 pięć dni w tygodniu? Ja mam 4 klasy i zazwyczaj lekcje z każdą lub dwie jako polonistka. A na przerwie ich pilnuję i rozwiązuję ich problemy.
Żadna inna grupa społeczna nie jest w takim stopniu narażona jak nauczyciele. Nawet lekarze w szpitalach zakaźnych mają kombinezony i inne środki ochrony. W sklepach ci sami ludzie, czyli klienci nie przebywają przez 7 godzin, tylko wchodzą i wychodzą. Nauczyciel musi spędzić z grupą 30 osób w ciasnej sali kilka godzin. Jeśłi wsród uczniów ktoś jest zarażony, nie ma siły, zeby belfer nie złapał wirusa.
Szkoda Twoich słów, w tym kraju nie szanuje się nauczycieli, choć przez kilkanaście miesięcy rządów Mazowieckiego wydawało się, że to się zmieni, niestety została po tym rządzie tylko religia w szkole i klerykalizm.
Przerażenie rodziców, że mogliby zostać - w przypadku zdalnej nauki - z obowiązkiem opieki nad własnymi dziećmi jest tak ogromne, że z chęcią zaryzykują życie nauczycieli, byle się tych dzieci na pół dnia pozbyć z domu.
Np terapeuty, logopedy, psychiatry dziecięcego - pracujemy od maja, prowadzimy terapie po 8 godzin (zegarowych, nie lekcyjnych), i to codziennie z innymi dziećmi , co daje większe narażenie na zakażenie. Nie mamy pleksi ani ochrony poza środkiem dezynfekcyjnym, dezynfekujemy wszystko sami. I robimy to, a szkoły nie wróciły do pracy od marca, zostawiły nawet niepełnosprawne dzieci, nie podjęły nawet terapii 1:1. My tak samo nie mamy warunków i środków bezpieczeństwa. To co, tez mamy zostawić dzieci ( pracuję w ośrodku dla dzieci z autyzmem na Pomorzu - 0 pomocy dla dzieci i rodzin ze strony szkół)
Tak, lekarze w szpitalach zakaźnych mają kombinezony. Ale oni pracują z ZAKAŻONYMI. Nauczyciele z zasady nie. Inni lekarze, nie zakaźnicy, pielęgniarki kombinezonów nie mają. Może proszę spojrzeć w statystyki, ilu nauczycieli dotąd się zaraziło? A ile lekarzy i pielęgniarek?Porównywanie ze sprzedawcami jest nie fair - oni nie są nijak chronieni, a kaszle na nich i sapie dziennie nie 30 czy 60, a tysiące osób, które się nad nimi nachylają - nie trzeba chyba być nauczycielem biologii, żeby rozumieć, ze są bardziej narażeni niż nauczyciele, którzy pracują krócej i mają kontak z dużo mniejszą ilością osób. Podobnie jak sprzedawcy narażeni są pracownicy produkcji, restauracji, służby zdrowia. A skąd informacje, ze oni wszyscy są wyposażeni w środki ochrony, naprawdę nie wiem
Nie, albo rodzice beda uczyc swoje dzieci, albo beda sami pracowac. Zdalna pseudo nauka? moze w jakis szkolach byla faktycznie zdalna nauka. Moze u konkretnych nauczycieli. W wiekszosci byla udawaniem, ze cos sie robi, a prace odwalac mieli rodzice. Czesto sami pracujacy.
Nie wiem, czy zostawić. Ale na pewno domagać się środków ochrony. I dla porównania: raczej nie pracuje Pani przez te 8 godzin z 25-30 dzieci w jednej klasie?
nauczyciele też bywają rodzicami ... a rodzice generalnie za mało czasu poświęcają dzieciom i żadna szkoła i nauczyciele tego nie nadrobią
Ja nie otrzymuje żadnych przyłbic i maseczek na budowie.
Jakie 7 godzin ?
Etat nauczyciela to 18.5 godziny lekcyjnej - czyli 45 minut - tygodniowo.
Daje to niecałe 14 godzin - TYGODNIOWO.
To niecałe 3 godziny dziennie.
Bo miliony innych pracowników nie miało wolnego / nie udawało że pracuje przez ostatnie pół roku.
skoro lekcje były zdalne, to faktycznie, niewielu nauczycieli dotąd zaroziło sie od uczniów....
> Ja nie otrzymuje żadnych przyłbic i maseczek na budowie.
A murujesz ludzi żywcem? Czy bardziej cegły oglądasz? ;-)
ale nikt nie mówi, ze godziny rozkładają się równo codziennie: stąd są w tygodniu dni, kiedy ktoś ma 5-7 lekcji, czyli spędza z uczniami większość dnia. A co do sugerowanej "łatwości" tej pracy - proszę kiedyś spróbować.
> Etat nauczyciela to 18.5 godziny lekcyjnej - czyli 45 minut - tygodniowo.
Daje to niecałe 14 godzin - TYGODNIOWO.
Rozumiem, że jak na swojej budowie wchodzisz na rusztowanie albo z niego schodzisz, to nie liczy Ci się to do czasu pracy?
Widocznie muruje ;-)
"a rodzice generalnie za mało czasu poświęcają dzieciom i żadna szkoła i nauczyciele tego nie nadrobią"
nauczyciel ma ~18 lekcji tygodniowo.
uczen ma ich okolo 30 tygodniowo.
oczywiscie kazdy nauczyciel uwaza, ze jego przedmiot jest najwazniejszy. Wiec tak, rodzice moga pie...ac swoja prace i uczyc swoje dzieci, czego nie zrobi szkola ani nauczyciele. Jak rodzic ma dwojke lub nie daj boze wieksza ilosc dzieci, to musi im poswiecic duzo wiecej czasu - nie da sie za jednym razem zalatwic 2 dzieciakow w roznym wieku. Tylko zastanowcie sie wtedy, po co nam armia pol miliona nauczycieli? Bo do tego, zeby zlecic konkretne zadania z konkretnych ksiazek, to wystarczy jeden nauczyciel danego przedmiotu na cala polske, ktory wpisze do programu, co ma sie pojawiac w elektronicznym dzienniczku ucznia :D
Jak zwykle ci biedni nauczyciele maja najgorzej.... rozumiem, ze lekarze w przychodniach i szpitalach niezakaźnych są mniej narażeni...pracownicy fabryk... itp itd...
Co za bezczelny komentarz
> oczywiscie kazdy nauczyciel uwaza, ze jego przedmiot jest najwazniejszy.
Obowiązkiem nauczyciela jest realizowanie podstawy programowej -z jego przedmiotu. Z tego jest rozliczany. Głupie? Oczywiście, lecz kto tak postanowił? Z pretensjami do MEN-u.
> Bo do tego, zeby zlecic konkretne zadania z konkretnych ksiazek, to wystarczy jeden nauczyciel danego przedmiotu na cala polske
Może parzyste panie z TVP???
Do tego nauczycielom z PiS-em raczej nie po drodze.
Raczej odwrotnie.
Skąd ten pomysł? Tylko wuefiści i niektórzy historycy to pisowcy. Na 100 znanych mi nauczycieli tylko kilku (tych właśnie) popiera PiS. A po strajku to nawet niektórzy z nich przestali.
Chodziło mi o to, że to PiS-owi z nauczycielami (inteligentami) jest nie po drodze. Może poprzedni wpis nie był jednoznaczny. Sorry.
Nie ma bardziej konformistycznej grupy zawodowej niż nauczyciele.
ZNP, formalnie część SLD, siedzi cicho.
Więc tak, sporo nauczycieli popiera PiS.
Najpierw Gospodarka potem ludzie - tak chyba widzi Wodz Naczelny
Gospodarka też ich średnio obchodzi,liczy się tylko szmal dla swoich, a ten się kończy!
Jak go w***ą, a - sądząc po doniesieniach medialnych - jest to prawdopodobne, to może będzie musiał... Zobaczymy wtedy, jaki z niego twardziel.
>>A może by tak minister - w końcu nauczyciel!<<
Od lat ministrem edukacji jest nauczyciel. Nie pasuje to nawet nauczycielom. Od lat ministrem zdrowia jest lekarz. Jaki zdanie o ministrze mają lekarze? Lepiej nie pytać. Zdrowe to i edukujące? Nie za bardzo.
Pewnie dostanie jakąś posadkę, np. w PGE, jak kilka ostatnich spadów.
Jest tak zajęty trzymaniem obiema rękami krzesła na którym siedzi, że nie ma czasu ani możliwości, żeby zająć się przygotowaniem do czegokolwiek. Co dopiero, gdyby na tydzień miał się zająć nauczaniem.
Co to znaczy "od lat ministrem jest nauczyciel"? Zawsze?
A poza tym dlaczego nauczyciele maja byc zadowoleni z ministrow, ktorzy sa zlymi ministrami?
zgoda! przykład a nie tylko przymus!
ale słuchając ministra wątpię, by umiał ciekawie poprowadzić lekcje
A że potem nie będzie kto miał uczyć - to drobiazg...
bo przecież ludzie drzwiami i oknami pchają się do pracy w szkole, więc szybko znajdzie Pan zastępstwo dla swoich pociech. Życzę powodzenia
Kościół podrzuci katechetów. Już biskupi chcą zwiększenia liczby lekcji religii. Może do tego właśnie zmierzamy.
Niestety, już nawet wśród katechetów występują braki. Myślicie, że katecheta jest głupszy od innego nauczyciela. Średnio nie jest.
a wszyscy niezadowoleni moga sie wyniesc z Polski albo zamieszkac na skraju bezludnej puszczy, by swoimi negatywnymi komentarzami nie psuc humoru takim chlopkom-roztropkom jak gabriel48
Ludzie rezygnujcie z pracy i umierajcie z głodu?! Górników testowano masowo, choć nie bardzo chcieli... Lekarze nie narażają się na kontakt z pacjentami... Skąd ta nieskrywana niechęć do nauczycieli? Bo głupi taką wybrali pracę??