Rozdział XI konstytucji (art. 228- 234) określa, że „w sytuacjach szczególnych zagrożeń, jeżeli zwykłe środki konstytucyjne są niewystarczające, może zostać wprowadzony odpowiedni stan nadzwyczajny: stan wojenny, stan wyjątkowy lub stan klęski żywiołowej”.
W marcu tego roku było jasne, że pandemia koronawirusa stworzyła także w Polsce katastrofalną klęskę żywiołową, która rozsądne władze państwa prawa zmusiłaby do wprowadzenia klęski żywiołowej, zgodnie z konstytucją. Art. 233 reguluje nadzwyczajne kompetencje rządowe w czasie stanu klęski nawet do ograniczenia wolności i praw obywateli w czasie wprowadzonego stanu klęski.
Dekretowała jednak daleko sięgające ograniczenia fundamentalnych wolności i praw obywateli, które poza wprowadzonym stanem nadzwyczajnym były i są wbrew konstytucji. Oto dotychczas najpoważniejsze lekceważenie konstytucji podczas rządów PiS.
Gdyby PiS-owska Rada Ministrów i Sejm (większość PiS) mieliby odwagę wprowadzić i odpowiednio przedłużyć stan klęski żywiołowej, zamiast skupiania się na zupełnie niepotrzebnych wyborach
prezydenta, to mogliby zaskoczyć i przechytrzyć opozycję i zasłużyć na szacunek i lojalność całego narodu Polski.
Wyrażam taką opinię pamiętając stan nadzwyczajny w lutym 1953 w moim kraju, gdy olbrzymia powódź zalała część Holandii. Kto miał łódź, ratował ludzi z przelanych polderów, czyjaś ciężarówka zabrała mnie i chłopców z mojej klasy do pomocy przy uzbrojeniu jeszcze nie złamanej tamy workami piasku. Ponad 2000 ludzi utopiło się, oraz olbrzymia ilość bydła. Straty jednak byłyby jeszcze większe, gdyby nie całkowita mobilizacja rządu i ludności do walki z wodą. Do momentu zwycięstwa nad żywiołem naród był jeden. Narodowa katastrofa zjednoczyła, a nie podzieliła narodu na wrogie obozy jak pandemia w Polsce.
Oto przeżywamy katastrofę światowych rozmiarów i o długotrwałych konsekwencjach, nawet poważniejszą niż powódź 1953 roku w Holandii. Co w tej sytuacji robi polski rząd: jeden minister zajmuje się klęską, kombinuje przez swoje prywatne kontakty zamówienie maseczek, później też respiratorów - również amatorsko i pochopnie, drugi wymyśla surowe kary za przekroczenie nadzwyczajnych dekretów, a PiS-owska masa władzy z prezesem na czele rzuca się całą siłą na przygotowanie wyboru ich Andrzeja Dudy na prezydenta. Zupełnie niepotrzebnie w zaistniałej sytuacji.
Przecież: „W czasie stanu nadzwyczajnego oraz w ciągu 90 dni po jego zakończeniu (…) nie mogą być przeprowadzone wybory do Sejmu, Senatu, organów samorządu terytorialnego oraz wybory Prezydenta RP, a kadencje tych organów ulegają odpowiedniemu przedłużeniu”. (art. 228,7 K).
Kaczyński nie chciał stanu klęski, a chciał nie zważając na żadne koszty - wyborów. Waleczni liderzy opozycji, z wyjątkiem niektórych, jak Małgorzata Kidawa-Błońska, dali się zwabić w pułapkę przeprowadzenia wyborów mimo klęski żywiołowej (może wygramy?), tym samym rezygnując z protestu przeciw niewprowadzeniu stanu klęski żywiołowej. W ten sposób zrezygnowali z protestu przeciw rządzeniu PiS środkami nadzwyczajnymi bez konstytucyjnej kompetencji nadzwyczajnej. A teraz, po 12 lipca, kac.
Teraz PiS aż pieje „demokracją” i PiS żąda narodowej zgody, nadal przypisując sobie więcej kompetencji niż ma. Szkoda, że odbyły się te ułomne wybory w warunkach pandemii. Szkoda, że musieliście przeżywać tę nienawistną kampanię wyborczą na odległe konflikty jak aborcja i LGBT, zamiast wprowadzenia stanu klęski żywiołowej, zamiast zgodnej narodowej walki z pandemią, zamiast postępowania według waszej mądrej konstytucji art. 228- 234.
Czekamy na Wasze listy, komentarze, opinie. Listy@wyborcza.pl
Materiał promocyjny partnera
Materiał promocyjny partnera
Materiał promocyjny partnera
Wszystkie komentarze
Zauważam też bardzo ciekawą opinię względem MKB. W Polsce nikt tego nie powiedział.