Do Ośrodka w Gostyninie trafiają po odbyciu kary więzienia osoby z zaburzeniami psychicznymi stwarzającymi zagrożenie życia, zdrowia lub wolności seksualnej innych osób. Są pacjentami, a prowadzona w Ośrodku terapia ma im umożliwić w przyszłości powrót do życia na wolności. Niestety, tak się nie dzieje. Z Ośrodka praktycznie się nie wychodzi. W 2014 r. było tam trzech pacjentów, dziś jest ich ponad 90.
Do licznych sygnałów o braku poszanowania praw umieszczonych tam osób doszedł kolejny: pielęgniarki i pracownicy ochrony wyłączają mieszkańcom programy w ogólnodostępnej telewizji, zamalowują też ilustracje w prasie. Praktykę tę potwierdził Rzecznikowi sam dyrektor KOZZD: tylko programy telewizyjne nadawane przed godziną 20.00 nie podlegają kontroli, „bowiem z reguły nie zawierają treści o charakterze erotycznym”. Personel Ośrodka reaguje natomiast w sytuacji, gdy w oglądanym przez pacjentów programie lub filmie pojawiają się sceny o takim charakterze. "Pacjenci informowani są wówczas o powodach zmiany kanału telewizyjnego".
Jeśli chodzi o przesyłki, to są one wydawane adresatowi "pod warunkiem, że samodzielnie zamaskuje te fragmenty, które wzbudzają zastrzeżenia personelu". Inaczej materiał trafia do depozytu. W przypadku gazet treści niedozwolone są zamalowywane przez pracowników Ośrodka, „z tym że nie dotyczy to wizerunku kobiet w strojach kąpielowych ani dzieł sztuki”.
Jednak do Rzecznika Praw Obywatelskich poskarżył się pacjent, któremu pielęgniarka zamalowała opublikowany w "Gazecie Wyborczej" rysunek kobiety z nagimi plecami
Rzecznik Praw Obywatelskich stoi na stanowisku, iż ustawa o KOZZD (z dnia 22 listopada 2013 r. o postępowaniu wobec osób z zaburzeniami psychicznymi stwarzających zagrożenie życia, zdrowia lub wolności seksualnej innych osób) nie daje podstaw do cenzurowania treści, które są ogólnodostępne i nie noszą znamion przestępstwa. Niemniej jednak ocena prawidłowości postępowania personelu Ośrodka w przedmiotowym zakresie wymaga wiedzy z zakresu seksuologii.
RPO takie opinie uzyskał.
Zdaniem prof. Zbigniewa Lwa-Starowicza – konsultanta krajowego w dziedzinie seksuologii – dołączony do pisma Rzecznika Praw Obywatelskich skan obrazu z „Gazety Wyborczej” jest sztuką erotyczną i „gdyby okazało się, że leczeni pacjenci z rozpoznaniem pedofilii reagują podnieceniem seksualnym na tego typu
obraz, byłby to pozytywny efekt leczenia”. Ograniczanie pacjentom dostępu do takich treści „może nie tylko utrudniać osiąganie celów leczenia, ale także utrwalać parafilną reaktywność seksualną”. „W stosowanych programach leczenia sprawców przestępstw przeciwko wolności seksualnej z rozpoznaniem zaburzeń preferencji seksualnych skuteczności leczenia sprzyjają m.in. traktowanie pacjentów z szacunkiem, partnerstwo, koncentracja na pozytywnych aspektach ich osobowości, kreowanie pozytywnej i odpowiedzialnej postawy wobec seksualności, uważność, zrozumienie”.
Borowski: cenzura treści erotycznych może zaburzyć proces leczenia
Natomiast Marcin Borowski – psycholog i certyfikowany seksuolog – stwierdza: „odcięcie pacjentów KOZZD od jakichkolwiek treści o charakterze erotycznym czy kojarzących się z takimi (jak ilustracja w załączonej stronie z 'Gazety Wyborczej', może zaburzać proces terapeutyczny, tworząc nierealne warunki ich funkcjonowania w przyszłości w społeczeństwie”.
Heitzman: terapia nie może się odbywać w sferze pozaseksualnej
Jednoznaczne stanowisko zajął również prof. Janusz Heitzman, pełnomocnik Ministra Zdrowia ds. psychiatrii sądowej. Podkreślił, że cenzurowanie dostępu do oficjalnie publikowanych i dystrybuowanych materiałów dopuszczonych do rozpowszechniania w Polsce, może się odbywać wyłącznie w granicach prawa, a proces terapeutyczno-resocjalizacyjny nie może mieć miejsca w sferze pozaseksualnej.
RPO zwraca się więc do Ministra Zdrowia o stanowisko w sprawie praktyk mających miejsce w podległym mu Ośrodku.
Czekamy na wasze opinie. Listy@wyborcza.pl
Materiał promocyjny partnera
Materiał promocyjny partnera
Materiał promocyjny partnera
Wszystkie komentarze
Jej plecy nazywają się "Ordynator".
Szczególnie gdyby miała powierzchowność siostry Ratched.
A obecna władza takie zachowanie zamordystyczne premiuje.
Tak samo poprawiła się samoocena "granatowej milicji" . Nie mają plakietek identyfikujących, w tłumie są silni, jest poczucie władzy. Ciekawe kiedy będzie sprawa żywcem przypominającą sprawę Przemyka. To kwestia czasu.