Od kilku dni wszyscy dyskutują nad słowem "Murzyn". Zwolennicy jego stosowania przytaczają tony argumentów ZA, przeciwnicy kolejne tony PRZECIW, dyskutują, argumentują, oświadczają – każdy chce zabrać głos, to i ja, zwykły człowiek, też zabiorę głos w tej sprawie.
Fala słów wylewających się zewsząd, polemiki, sprzeczki używać czy nie używać? Myślę, że wystarczy zamilknąć na chwilę, zamknąć oczy i przypomnieć sobie sytuację, w której SŁOWO sprawiło, że poczułeś się jak człowiek drugiej kategorii, jak gorszy, pozbawiony pewnych praw.
Jakie to były słowa? Może te wypowiedziane przez matkę: "Popatrz na swojego brata, czemu nie możesz być, jako on?". Może to zdanie wypowiedziane przez nauczycielkę: "Ty nigdy nic nie osiągniesz", a może to wypowiedziane ze śmiechem przez piękną dziewczynę: "Nie dla psa kiełbasa", lub to rzucone przez szefa: "Sorry, ale tacy jak ty nigdy nie awansują". Zatrzymaj się w tej chwili ciszy, przypomnij sobie, jak się czułeś, czy zrobiło ci się gorąco, zimno, poczułeś nicość, złość czy bezsilność?
Wiesz, jakie słowo usłyszałam w tej ciszy? BABCIU. Tak, to miłe, ciepłe słowo, rzucone w trakcie rozmowy. Pochwaliłam się zaręczynami syna, wśród gratulacji padło to zdanie: "No to już wkrótce zostaniesz babcią". Co w tym złego? Prawda? Ale ja poczułam się źle. BABCIA – tym jednym słowem odebrano mi w mojej głowie prawo do bycia kobietą, kochanką czy matką, wszystko we mnie krzyczało: "Ja mam dopiero 40 lat!". Babcia jest miła, czesze się w kok, chodzi do kościoła i piecze sernik.
Absurdalne, prawda, ale prawdziwe - tak się poczułam. Z pewnością będę kiedyś babcią i pewnie się z tego ucieszę, ale to wcale nie znaczy, że będę miała koka i piekła sernik. Dziś już wiem, że gdy ktoś wypowiada pewne słowa, nie moją rację ma na względzie, ale własne emocje.
Ze słowami - a może nie, nie ze słowami, z nami, ludźmi - jest taki problem, że wyrzucamy z siebie tysiące słów, wyklikujemy je w postach, tweetach i cholera wie, w czym jeszcze, ale nie przykładamy do nich należytej wagi.
Traktujemy słowa jak biznes: tam, gdzie się opłaca, padają miłe, tam, gdzie musimy - pokorne, a tam, gdzie możemy - nawet agresywne.
Po prostu szanujmy słowa i ludzi, do których je wypowiadamy. Zacznijmy je traktować jako narzędzia do porozumiewania się, a nie broń przeciw sobie.
Czekamy na Wasze listy: listy@wyborcza.pl
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich. Zrezygnować możesz w każdej chwili.
Jeżeli ktoś używa jakiegoś słowa przeciwko mnie, bo wie, że to mnie boli, czy mam prawo żądać zaprzestania używania tego słowa !!przez wszystkich!!? Czy tylko mam prawo żądać od tego kogoś, aby nie używał tego słowa wobec mnie? Wobec mnie, czy przeciwko mnie?
Jest takie polskie powiedzenie: Nie wylewać dziecka z kąpielą.
--
Murzyn, to brzmi dumnie.
A czy nie wspanialej Afrykańczyk, czy też Przybysz z innego kraju tak jak:
Amerykanin, Niemiec, Włoch, Francuz czy itd, itd. Nie używajmy przymiotników
w stosunku do obcych czy innych jak my, też nie chcemy aby nazywano nas:
kołmuch, brudas, partacz czy jeszcze inne.
Nie tak dawno Tutsi i Hutu urządzili sobie krwawą rzeź. Dla mnie i Tutsi, i Hutu to Murzyni i założę się, że nie odróżnisz na fotografii, który Hutu a który Tutsi. Tak jak oni, nie odróżnią kto Polak, kto Czech a kto Ukrainiec.
Jeżeli dla Ciebie Murzyn jest synonimem "kołmuch, brudas, partacz", to wszystko jedno, czy będziesz mówił Murzyn, czy Afrykańczyk, bo myślał będziesz tak samo.
--
Jeżeli Murzynom sprawia przykrość użycie słowa "Murzyn", to ja też jestem Murzynem, bo mi Murzyni też robią tym przykrość.
Mam nadzieję że los nie spowoduje twego wyjazdu poza granice Polski
gdzie zaznałbyś tego samego uczucia jak obcy doznają u nas w kraju.
Wystarczy mi, że mam świadomość, że są tacy, dla których Murzyn, to to samo brudas, czy partacz. Wstyd mi za tych rodaków, którzy tak myślą.
Nie chcę cię już pytać, co jest ważniejsze
rodak, czy człowiek, bo znam odpowiedź.
babacia kmaza to brzmi dumnie subiektywnie i obiektywnie!
Widzisz, nie znasz odpowiedzi, nie interesuje Cię ale jesteś gotów przypisać mi złe intencje.
Tymczasem piszesz: "uczucia jak obcy doznają u nas w kraju". To ja złośliwie zapytam: Obcy, czy ludzie? A jeżeli ludzie, to Polaków też masz na myśli?
--
Murzynek Bambo nie jest rasistą!
przeczytaj mój komentarz o stosunku do człowieka,
mniema że nie zmieni twego nastawienia do obcych.
Ja nauczyłem się wyrozumiałości, tolerancji i co
najtrudniejsze dla Polaków w Polsce, akceptacji
innego zapatrywania i widzenia z innego punktu
widzenia tego samego obiektu czy problemu.
Pamiętaj że problemem jest dla nas tylko to, czego
nie potrafimy zrozumieć, a spojrzenie z innej strony
pomaga nam bardzo często w rozwikłaniu sprawy.
obcy, są też Ludźmi !
Najbardziej ostatnio znaczenie tego słowa jest powiązane z naszym narodowym
,,strachem" przed ,,obcymi kojarzonymi poprzez kolor skóry", oraz innym niż ,, ja"
w stosunku do ,,wyznania, orientacji seksualnej i zapatrywaniu". Aż mnie mrozi
gdy czytam wiele klecących wypowiedzi np. ,,znawców" i interpretatorów słowa
obrażającego ludzi pochodzących z Afryki czy też innych części Świata, których
zwą ,,Murzyn", ,,Żółtek" czy też innymi przymiotami, tak samo jak i przez wielu
okazywana pogarda nazywając osoby o innym zapatrywaniu ,, orientacją LGBT"
Mamy się jako nacja za Europejczyków i to w miarę edukacyjnie uświadomionych
o Świecie i zasadach w nim panujących i to praktycznie kiedy mamy tylko kontakty
z innymi osobami poza granicami naszego kraju. Całkiem inaczej przedstawia się
nasze podejście do wszystkiego co obce, lub nieznane u nas w kraju, gdzie to my
uznajemy się za ,,pępek naszego świata", tego skołtuniałego, prostackiego i nad
wyraz chamskiego, bo jesteśmy u siebie! Przeżyłem 40- ci lat poza granicami i
byłem pewny że zmieniliśmy swą mentalność i z ludzi nie zawsze poprawnie
lub dostatecznie wyuczonych staliśmy się też bardziej liberalni w stosunku do
innych osób i mentalności których szybciej mogliśmy nie znać. Poprzez nasze
przystąpienie do Unii Europejskiej byłem przekonany że nastąpią też zmiany i w
naszej osobowości, że staniemy się również ludźmi wyrozumiałymi, tolerancyjny-
mi i akceptującymi inne aspekty spojrzenia na te same tematy, a nie będziemy ich
uznawali za kłamstwa czy fałsz. Sami wychowując czworo dzieci prosiłem nie raz
w konfliktowych sprawach o opisanie widoku mojej wyciągniętej dłoni przez nie.
I jakie było ich zdziwienie, że każdy opis się różnił pomimo że była to tylko jedna
dłoń. Na tym przykładzie dawałem im do zrozumienia że w zależności od punktu
spojrzenia zmieniają się i widziane obrazy tego samego przedmiotu i że żaden
z ich opisów nie jest kłamstwem lub oszustwem, że każdy jest prawdziwym.
Takiego właśnie przykładu w naszej świadomości nam jako narodowi brakuje.
Takie luki w świadomości mają i obecnie zarządzająca nami władza jak również
i włodarze naszego Kościoła Katolickiego, jego biskupi i kardynałowie!
To z powodu ich wszystkich indolencji umysłowej społeczeństwo również
zaczyna określać swój lęk i obawy o spokojnym i zrównoważonym życiu nas
wszystkich w tym pięknym kraju jakim jest Polska. Nie dajmy umniejszać
swojej sympatii i zrozumienia również i dla rzeczy nowych i nieznanych, bo
to one zwiększają naszą kulturę i dobrobyt nas wszystkich, nie pozwólmy
kabotynom i debilom zawładnąć naszą świadomością. Bądźmy tak jak kiedyś
gościnni i przyjaźni każdemu przybyszowi który zapragnął zamieszkać z nami,
oraz tak jak kiedyś przed setkami lat tolerancyjni wobec innych wyznań i
zapatrywań, bądźmy otwartymi Polakami, a nie zastraszonymi sługusami tych
którzy chcą nami zawładnąć moralnie i fizycznie ale z ogromem fobii.