Piszę do Was, bo jestem zbulwersowana sytuacją, która mnie spotkała w sklepie. Sklep jest mały, osiedlowy, na warszawskich Bielanach. Stałam przy ladzie, robiąc zakupy (podkreślam, że miałam maseczkę), kiedy do środka weszła młoda kobieta bez maseczki i stanęła w niedużej odległości ode mnie. Poprosiłam, żeby się odsunęła, i zwróciłam jej uwagę, że w sklepie w dalszym ciągu obowiązuje noszenie maseczek. Odpowiedziała, że jej nie obowiązuje, bo ma kłopoty z oddychaniem, ma stosowne zaświadczenie, ale nie zamierza go pokazywać.
Oczekiwałam od niej tylko odsunięcia się na odległość 2 m ode mnie. Kiedy odchodziłam od kasy, ta kobieta stanęła w najwęższym miejscu sklepu, podparła się pod boki i powiedziała: "Ciekawe, jak teraz pani przejdzie, zachowując odległość 2 m". Odparłam, że będzie to możliwe, jeśli ona przesunie się do szerszej części sklepu. Nic takiego się nie stało. Musiałam przejść bardzo blisko niej, żeby wydostać się ze sklepu.
Mam 63 lata i jestem w grupie ryzyka. W jaki sposób mam się bronić przed takimi sytuacjami? Do tego sklepu już nie przyjdę, ale czy to samo nie powtórzy się gdzie indziej?
Epidemia się jeszcze nie skończyła mimo dużego luzowania obostrzeń i w dalszym ciągu istnieje ryzyko zarażenia się. Czy nie powinno się kłaść większego nacisku na noszenie maseczek w zamkniętych przestrzeniach, bo to chroni nas wszystkich, oraz egzekwować tego nakazu?
Osoby, które ich nie noszą w sklepach, autobusach, na klatkach schodowych, podziemnych parkingach samochodowych i w innych zamkniętych przestrzeniach, wykazują brak poszanowania dla zdrowia innych.
Piszcie: listy@wyborcza.pl
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich. Zrezygnować możesz w każdej chwili.
nie, ale nie powinni stać i dyszec w kark osoby przed nimi, tylko sie grzecznie odsunąc na odleglosc 2 m, tym bardziej, jesli ich o to proszą. Starsza pani trafiła na agresywnego popaprańca z jakims silnym psychicznym problemem. Powinna temu babsku zrobic fotke i oznajmic, że podaje sprawe na policję. I ze zawiadomi takż o postawie pracowników sklepu, którzy też powinni upominac osby łamniące przepisy. Trudno, taka praca.
No przyłbica chyba da radę u osoby z trudnościami w oddychaniu?
Przylbica dałaby radę tylko że niestety w tym przypadku myślenie boli....
10 000zł z Sanepidu dostaje się za jazdę na rowerze z hasłem, albo za niesienie transparentu, który nie podoba się władzy, nie za brak maseczki. Trochę realizmu
Pod warunkiem, że udałoby się szybko dodzwonić...
Policja jest zajęta ważniejszymi sprawami, np pilnowaniem skrzynki pocztowej na Żoliborzu. Na takie drobiazgi nie ma czasu i ludzi.