Wprowadzane w Polsce ograniczenia mające na celu walkę z koronawirusem są potrzebne. Należy jednak zauważyć, że muszą być wprowadzane zgodnie z prawem!
Zakaz poruszania się czy ograniczenie manifestowania własnej religii, rzecz jasna, należało wprowadzić, lecz trzeba zauważyć, że zostały one wprowadzone bezprawnie.
Minister Łukasz Szumowski, wydając swoje rozporządzenia, przekroczył daną mu delegację ustawową i zarazem złamał konstytucję oraz Międzynarodowy Pakt Praw Obywatelskich i Politycznych. Tym samym w sposób bezprawny ograniczone zostały prawa człowieka (MPPOiP oraz konstytucja dozwalają na to tylko w trybie ustawowym), co skutkuje tym, że konieczne jest podjęcie odpowiednich kroków. Należy bowiem zauważyć, że nawet w najtrudniejszej sytuacji organy państwowe muszą przestrzegać obowiązującego ich prawa, o czym pisał m.in. rzecznik praw obywatelskich Adam Bodnar.
Dlatego też zdecydowałem się na złożenie skargi w ramach procedury specjalnej na działania ministra do Rady Praw Człowieka ONZ, wskazując na to, że część ograniczeń została wprowadzona bezprawnie, choć – rzecz jasna – słusznie.
Mam nadzieję, że Rada wyda odpowiednią instrukcję w sprawie i zobowiąże ministra do naprawy sytuacji oraz wprowadzenia ograniczeń tym razem całkowicie legalnie.
Mikołaj Wolanin, ur. 2002 r., uczeń 2. klasy II LO w Poznaniu, szef Fundacji na rzecz Praw Ucznia
***
Napisz do nas: listy@wyborcza.pl
Materiał promocyjny partnera
Materiał promocyjny partnera
Materiał promocyjny partnera
Wszystkie komentarze
Więc trzeba Im pomagać, wspierać
Ich start w dorosłe życie jest zagrożony przez tych buraków
Zgoda 100%. Choć zaraz mi się przypomina, ile pomyj wylano przez poprzednie lata na gimnazjalistów na tym forum.
Śmieszne, że dziś gimnazja są wyznacznikiem elitarnej edukacji, ale dane nie kłamią. Przed reformą edukacji w matematycznym teście PISA polscy 15-latkowie byli średniawi, zaś w ostatnim roczniku gimnazjów Polacy ustąpili tylko Estończykom, Japończykom, Tajwańczykom, Koreańczykom, i nastolatkom z kilku wybranych prowincji Chin.
A po forumowemu: coronowana duda jest goła.
Nawet jak nie pracują w budżetówce, to może prowadzą biznes a wtedy dopadnie ich UKS, ZUS i PIP. Jak pracują u prywaciarzy to ich pracodawcy dostaną od ww. instytucji propozycję nie do odrzucenia. Poza tym zawsze może ich zatrzymać Policja i przetrzepać auto w poszukiwaniu mandatu albo nagle się okaże, że rodziną zainteresowała się Opieka Społeczna i dostaną kuratora.
Takie metody stosowano za PRL-u i teraz znowu wracają.
Przekupiony "naród", inaczej suweren dał im mandat = uwiarygodnił.