Ujawnienie list poparcia dla KRS pewnie nie przypadkiem stało się dopiero po wejściu w życie tzw. ustawy kagańcowej. Brak tego ujawnienia coraz bardziej uwierał w kampanii, a z kolei nowe prawo miało na celu zniwelowanie zagrożeń wynikających z ujawnienia list. Władza konsekwentnie realizuje plan przeobrażenia wymiaru sprawiedliwości. Stosuje „metodę salami”, choć pewne posunięcia, jak
np. obsadzenie TK, mają znaczenie strategiczne. Najbliższym takim posunięciem będzie obsadzenie stanowiska I prezesa SN.
W jaki sposób pan minister Ziobro będzie narzucać swoją wolę wymiarowi sprawiedliwości? Przedsmak już mieliśmy, ale warto podkreślić, że „metoda salami” doskonale się sprawdzi w stopniowym przejęciu kontroli nad SN i zalegalizowaniu „status quo”. A potem już będzie „z górki”.
Dopóki przeciwnicy reformy wedle pomysłu pana ministra Ziobry mają figury na planszy, dopóty mogą starać się temu przeciwdziałać. Co by się stało, gdyby SN, w możliwie szerokim składzie, zaczął rozpatrywać, czy zostały dopełnione wymogi formalne powołania KRS? Gdyby wstrzymał obrady Zgromadzenia Ogólnego SN w sprawie wyboru I prezes SN do czasu orzeczenia w tej sprawie w związku z wątpliwościami dotyczącymi sędziów SN powołanych przez KRS bądź wykluczył ich z tych obrad? Co by się stało, gdyby ostatecznie orzekł, że KRS nie została skutecznie powołana, a wszelkie jej decyzje należy uznać za niebyłe? „Gdzie drwa rąbią, tam wióry lecą.”
Szach
Czy władza mogłaby usunąć sędziów SN z urzędu bądź zastosować wobec nich inne sankcje? Jeśli przewinienie wszystkich sędziów byłoby dokładnie takie same, to tu już nie dałoby się zastosować „metody salami”. Wszyscy albo nikt. Tylko jaki sąd byłby władny wydać taki wyrok? Czy UE by pozwoliła na wyrzucenie z zawodu „niepokornych” sędziów SN? Czy w razie porażki sami sędziowie SN nie woleliby w ten sposób zakończyć swojej kariery w wymiarze sprawiedliwości, niż zostać twarzami reformy pana ministra Ziobry?
Szach
Wypróbuj prenumeratę cyfrową Wyborczej
Nieograniczony dostęp do serwisów informacyjnych, biznesowych,
lokalnych i wszystkich magazynów Wyborczej.
Błędem jest porównywanie tego do gry w szachy - obrońcy praworządności mogą w nie próbować grać, ale druga strona nie zna i nie stosuje zasad, robi wieżę w konia, a pionków używa jako gońców, podpiernicza figury przeciwnika lub je przesówa je bezczelnie twierdząc, że "tu nie stały", a ponadto twierdzą, że pionek jest hetmanem i że im wolno grać po stracie króla... To nie szach mat, tylko szast prast.
sory za byka - przesuwa rzecz jasna
Szast prast. Dobre sobie. Skonczmy z ta poprawnoscia polityczna.
Lepiej tu pasuje gnój w bój.
Jak wybucha konflikt to przestają liczyć się konwenanse, a zaczynają realne możliwości działania. Na razie nie jest to jeszcze konflikt zbrojny, stąd i wciąż są pewne ograniczenia. Ale warto już teraz zrozumieć realne możliwości działania by potem nie być zaskoczonym.
W szachach też przegrywa się głównie dlatego że zbyt późno zaczyna się rozumieć co przeciwnik robi bądź nie znajduje się pomysłu na przeciwdziałanie...