Jestem od 1977 sędzią (obecnie od 26 kwietnia w stanie spoczynku).
Studiowałem prawo marząc o służbie sędziego. Po jego ukończeniu w 1971 r., po trzech „podejściach” otrzymałem możliwość aplikacji sądowej. Dziś przypuszczam, że powodem wcześniejszych odmów była okupacyjna działalność mojego ojca w Warszawie służącego w plutonie specjalnym Narodowej Organizacji Wojskowej (nie NSZ).
Nominację na sędziego Sądu Rejonowego otrzymałem od Rady Państwa. A od kogo zresztą miałem otrzymać. Nie było Prezydenta.
W 1980 r. zaangażowałem się w pomoc NSZZ Solidarności będąc doradcą MKZ, a potem Zarządu Regionu w Lesznie. Nie byłem jednak członkiem Solidarności uznając, że sędzia nie powinien podlegać żadnym strukturom mającym charakter nie tylko związkowy.
Byłem – jak niedawno się dowiedziałem – na jednej liście do zwolnienia z pracy razem m.in. z profesorem Strzemboszem. Fakt, że nie byłem członkiem Solidarności spowodował, że straciłem jedynie pełnioną funkcję Przewodniczącego Wydziału w Sądzie Rejonowym w Rawiczu.
W stanie wojennym inni znani mi sędziowie w województwie leszczyńskim, niezależnie od przynależności partyjnej, zachowali się więcej niż przyzwoicie.
Aby nie być gołosłownym chciałbym wskazać kilka tylko przykładów. W tymże Rawiczu Terenowa Komisja Odwoławcza ds. Pracy (organ quasi sądowy zastępujący wówczas nieistniejące sądy pracy, w którym orzekali jednak sędziowie) na początku roku 1982 przywróciła do pracy zwolnionego wiceprzewodniczącego Zarządu Regionu NSZZ Solidarność w Lesznie. Stało się tak mimo silnych nacisków na orzekającego sędziego. Orzeczenie o przywróceniu do pracy utrzymał Wydział Pracy Sądu Wojewódzkiego w Poznaniu.
Do Sądu Wojewódzkiego w Lesznie (Kościanie) trafił akt oskarżenia w trybie doraźnym (czyli obowiązkowy areszt, a kara nie niższa niż 3 lata). Sędzia w Sądzie Wojewódzkim zarządził rozpoznanie sprawy w trybie zwykłym, a po przekazaniu sprawy do Sądy Rejonowego w Rawiczu koleżanka uniewinniła oskarżonych.
W sąsiednim Lesznie w wydziale karnym sędzia uchylił areszt nałożony na jednego z wiceprzewodniczących Zarządu Regionu Solidarności (wówczas areszt stosował prokurator). W wydziale cywilnym tego Sądu, opozycjonista wygrał sprawę z Wojewódzkim Urzędem Spraw Wewnętrznych o zwrot książek (tzw. prohibitów) zabranych mu podczas internowania.
Kolegium ds. Wykroczeń w Lesznie skazało czołowego działacza Konfederacji Polski Niepodległej za fikcyjne wykroczenie na grzywnę. Tłumacząc władzom partyjnym orzeczenie tak „łagodnej kary” Przewodniczący Kolegium argumentował, że surowsza kara otwierała obwinionemu drogę odwołania do sądu, a Sąd Rejonowy w Lesznie uniewinniłby go.
Oceniajmy więc ludzi, nie tylko sędziów, po ich uczynkach, a nie po dacie urodzenia.
Jakie zatem znaczenie ma fakt, że na pierwsze stanowisko mianowała sędziów Rada Państwa.
PS
Nie podaję nazwisk sędziów, którzy w opisanych sprawach orzekali. Nie wiem, czy tego by chcieli. Niektórych orzekających w tych sprawach sędziów z Leszna czy Rawicza (w tym mnie) można znaleźć w IPN w katalogu osób represjonowanych.
Materiał promocyjny partnera
Materiał promocyjny partnera
Materiał promocyjny partnera
Wszystkie komentarze
Tu polemika powinna pomijać podawany argument - a stawiać jedynie pytania -dlaczego więc skro tyle lat te złe praktyki trwały tak niewiele PIS zrobił, by je ukrócić, by nam wszystkim uświadomić - w jakim kłamstwie żyjemy - bo to nieprawda i wyssane z palca - by nas zająć właśnie polemizowaniem. Jutro wymyśli sobie pan prezes, że światło księżyca nad Polską jest słabe, bo po w 1989 roku nie zostało zrobione nic, żeby było mocniejsze i co też będziemy z tym dyskutować. Opowiedzmy sobie jakiego sądu potrzebujemy w XXI wieku - i tego wymagajmy od PIS - skoro dzierżą władzę !