- Jesteśmy w kampanii wyborczej. 13 października wybory. Po pierwsze idźmy na wybory. Po drugie - wybierzmy tę formację polityczną, która nadała nowy kierunek i to jest lista Prawa i Sprawiedliwości - agitował w przykościelnej salce we wtorek wieczorem kandydat nr 4 warszawskiej listy PiS Piotr Naimski.
Spotkanie odbyło się przy kościele Podwyższenia Krzyża Świętego w Warszawie. Świątynia znajduje się na Jelonkach, a organizacją parafii zajmował się legendarny ksiądz Jan Zieja, działacz opozycyjny i współzałożyciel KOR.
Wczoraj w "Wyborczej" opisaliśmy przykłady agitacji za PiS w kościołach w całej Polsce. - Jedyną realną siłą, która w swoim programie w dużej mierze uwzględnia katolicką naukę społeczną i historię naszego narodu, jest Prawo i Sprawiedliwość - mówił ks. Eugeniusz Szymański z Lublina.
Wtorkowe spotkanie w Warszawie pod hasłem „Bezpieczeństwo energetyczne w skali mikro i makro" zostało zapowiedziane podczas niedzielnych ogłoszeń (zapraszała Akcja Katolicka). Piotr Naimski jest sekretarzem stanu w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów i pełnomocnikiem rządu ds. strategicznej infrastruktury energetycznej.
O tym, co robi, można było szczegółowo dowiedzieć się z ulotek wyborczych i gazetki wyłożonych na każdym krześle salki. Przyszło kilkadziesiąt osób. Naimski przemawiał do nich na tle banerów ze swoim zdjęciem i numerem, jaki dostał na liście PiS. Oto fragment wypowiedzi ministra:
- Był nawet taki, co powiedział głośno, że polskość to nienormalność. Donald Tusk się nazywał. Przejdzie do niechlubnej historii tym powiedzeniem. Otóż są to ludzie, którzy mają swoje punkty odniesienia, swoje autorytety, często poza Polską i w różnych dziwnych miejscach. To stąd rodzą się te neomarksistowskie ruchy ideologicznie, jak to trafnie przecież bardzo ksiądz arcybiskup Marek Jędraszewski powiedział. To tęczowe LGBT jest tak naprawdę nowym wcieleniem czerwonej flagi rewolucyjnej, a tak naprawdę to jest kontynuacją francuskiej rewolucji - mówił.
O poselski mandat Naimski ubiega się z hasłem „Energia i Niepodległość" i faktycznie największą część swojego wystąpienia poświęcił problemom energetycznym Polski. Obecna strategia energetyczna Polski - przekonywał - była konsultowana z Komisją Europejską.
- Nasze podejście spotkało się ze zrozumieniem. Oczywiście [we władzach Unii] są wciąż urzędnicy czy politycy, którzy krzyczą, że węgla nigdy nie będzie. Ale są też ludzie racjonalni, którzy wiedzą, że jeżeli w Polsce utrzyma się rząd, który reprezentuje rzeczywiście polskie interesy, to nie ma sposobu, by Polskę zmusić do tego, by w sposób nagły i radykalny odchodziła od węgla - wyjaśniał Naimski.
Ale zapowiedział, że ilość energii z węgla zostanie obniżona, a energię Polska ma pozyskiwać również z odnawialnych źródeł energii. Mówił też o energetyce nuklearnej.
Gościem spotkania, obok Naimskiego, była Lidia Kochanowicz, dyrektor fundacji Lux Veritatis, nadawcy TV Trwam. - Dzisiaj jestem tutaj z panem ministrem, żeby go zarekomendować. Rzeczywiście ważna jest lista, ale są również ważni ludzie, którzy coś robią - powiedziała.
Minister Naimski zapytany po spotkaniu przez "Wyborczą" o to, czy przykościelna sala jest odpowiednim miejscem do prowadzenia kampanii wyborczej, odpowiedział: - To nie jest kampania wyborcza. To spotkanie na temat polskich problemów energetycznych.
Z proboszczem parafii Podwyższenia Krzyża Świętego w Warszawie ks. Wiktorem Ojrzyńskim nie udało nam się skontaktować. - Ksiądz proboszcz o przebiegu spotkania dowiedział się podczas rozmowy ze mną. Był tym zaskoczony. Będzie prosił organizatorów o wyjaśnienie. Świeccy wierni poprosili go o możliwość zorganizowania spotkania na temat bezpieczeństwa energetycznego i na takie się zgodził - wyjaśnia rzecznik prasowy Archidiecezji Warszawskiej ksiądz Przemysław Śliwiński. Dodał, że od wtorkowego spotkania odcina się także Akcja Katolicka Archidiecezji Warszawskiej. - Z zasady w kościele, mówimy zarówno o liturgii, jak i o budynkach parafialnych, nie powinna odbywać się żadna agitacja wyborcza - zaznaczył rzecznik.
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze
I owszem, nie jest to już placówka oświatowa, ale banery wiszą na płocie okalającym boisko szkolne (KAŻDY który idzie do lokalu je zobaczy), ale opłat nikt nie wpłacił, bo myśleli że nikt nie spyta.
I tak będzie w całej Polsce: banery i plakaty w remizach, na płotach kościelnych, tablicach ogłoszeń parafialnych. Cały czas mniejsze bądź większe oszustwa non stop.