Jarosław Kurski - I zastępca redaktora naczelnego
Jerzy Wójcik - dyrektor wydawniczy
Trzydzieści lat temu przewodzona przez Lecha Wałęsę pod sztandarami „Solidarności” demokratyczna opozycja zasiadła do rozmów z najbardziej zajadłym wrogiem – partią komunistyczną. Dotąd obie strony rozmawiały ze sobą językiem konfliktu: protestów, strajków, kamienia, policyjnej pałki, gazów łzawiących, więzień i obozów internowania. Były i bratobójcze kule. Stan wojenny pochłonął kilkadziesiąt ofiar śmiertelnych.
I oto stało się coś niezwykłego. Polacy – zamiast ginąć na barykadach, co mają w romantycznym zwyczaju – postanowili się dogadać. Nie pękła nawet żadna szyba. Okrągły Stół przyniósł częściowo wolne wybory i wolną prasę.
„Gazeta Wyborcza” właśnie dlatego nazywa się „Wyborcza”, że jako pierwsza niezależna gazeta w całym bloku sowieckim od Łaby do Władywostoku miała zaprezentować obywatelom Polski pierwszych rzeczywiście niezależnych i demokratycznych kandydatów do nowego Sejmu i Senatu.
Udało się. Wszyscy z wyjątkiem jednego kandydaci „Solidarności” zdobyli miejsca w nowym parlamencie.
Na pamiątkę tamtego zwycięstwa zachowaliśmy nasz tytuł „Gazeta Wyborcza”, choć dziś nadajemy mu dodatkowy sens.
Każde wydanie naszej gazety jest dla nas wyborem. Każdego dnia wybieramy: Europę, demokrację, trójpodział władz, poszanowanie konstytucji, prawa człowieka, wolność słowa, sumienia i wyznania, równość wobec prawa, tolerancję, rozdział Kościoła od państwa. Wybieramy wszystko to, co stanowi o charakterze naszej gazety – liberalnym w wymiarze pojedynczego człowieka i solidarnym w wymiarze społecznym.
Społeczeństwo demokratyczne to społeczeństwo świadome i dobrze poinformowane. By tradycyjna gazeta, jaką byliśmy 30 lat temu, nie zatraciła się w dobie rewolucji informacyjnej – musi tę rewolucję współtworzyć. I choć nadal wielka część nakładu (średnio 100 tys.) jest do nabycia w kioskach w wydaniu drukowanym, to jeszcze większa część (średnio 175 tys.) trafia w formie płatnej subskrypcji wprost na ekrany komputerów, tabletów i smartfonów naszych nowoczesnych Czytelników. To oni są naszymi ambasadorami, dzieląc się naszymi treściami na Facebooku i Twitterze. Choć nadal zdarzało się, że jak za starych dobrych czasów gazeciarze rozdawali na ulicy naszą „Gazetę Suwerena” i „Gazetę Strajkową”, które wielokrotnie dostarczały informacje i słowa wsparcia ludziom masowo na ulicach broniących demokracji, Trybunału Konstytucyjnego, wolnych sądów, wolnych mediów, czy ostatnio nauczycieli.
Nie ma niezależności redakcyjnej bez niezależności finansowej. Na szczęście na straży naszej niezależności stoją sami Czytelnicy, którzy świadczą o tym każdego dnia swoją decyzją zakupu „Wyborczej” w świecie analogowym i cyfrowym.
Poprzez naszą misję wyrażoną słowami „Nam nie jest wszystko jedno” i „Nie ma wolności bez solidarności” już od pierwszych numerów „Wyborcza” stała się wolnym medium oraz instytucją życia społecznego.
Ten rok jest wyjątkowy. Kumuluje wszystkie rocznice, w których „Wyborcza” zaznaczyła swój istotny udział. Pierwszy niekomunistyczny premier Tadeusz Mazowiecki objął swój urząd 30 lat temu, po tekście Adama Michnika „Wasz prezydent, nasz premier”. 20 lat temu Polska wstąpiła do NATO wbrew historycznemu fatalizmowi. 15 lat temu wstąpiliśmy do Unii Europejskiej. Nasze członkostwo odmieniło oblicze Polski.
Jest w Polsce przysłowie: Ty się nie martw, jak jest źle, bo będzie lepiej. Ty się martw, jak jest dobrze, bo będzie gorzej. Niestety, nie dość się martwiliśmy.
Uznaliśmy, że demokracja dana jest nam raz na zawsze i że może być już tylko lepiej. Dopadł nas polski fatalizm.
Dziś wracamy do źródeł. W 30. rocznicę naszego powstania zapętla się nasz los. „Gazeta Wyborcza” znów jest Wyborcza.
„Wyborcza” to nie tylko 450 dziennikarek i dziennikarzy, redaktorek i redaktorów. To nie tylko 804 osoby w Warszawie i 21 lokalnych redakcjach. Dziś „Wyborcza” to Wy.
Wyborcza to Wy, piszcie: listy@wyborcza.pl
Materiał promocyjny partnera
Materiał promocyjny partnera
Materiał promocyjny partnera
Wszystkie komentarze
ładne! Bardzo popieram :-)
Bo tych "onych" nie da się czytać tak są prymitywne. Nie wiem czy celowo piszą dla półinteligentó, czy sami mają taki" poziom"
To też, ale miałem na myśli, że nie ma w naszej rodzinie nawiedzonych suwerenów, przez których nie można się spotkać spokojnie w święta czy poza nimi, bo zaraz jest awantura. Na szczęście cała rodzina normalna. :)
Bez was wolska choroba zjadła by już dawno prawdziwą Polskę.
Subskrypcją wspieram nie tylko was ale I nowoczesną demokratyczną Polskę w Unii Europejskiej wolną od ciemnogrodu I zacofania.
Jak to mówią onwards and upwards!