Co WOŚP zmieniła w moim życiu? Czekamy na Wasze historie. Piszcie: listy@wyborcza.pl
****
Przed nami 27. finał Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. W tym roku środki zbierane są na zakup nowoczesnego sprzętu medycznego dla specjalistycznych szpitali dziecięcych. Gazeta Wyborcza włącza się w pomoc. Całkowity dochód z puszki przekazany zostanie na Wielką Orkiestrę Świątecznej Pomocy.
Wesprzyj puszkę dla Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy tutaj
***
Dziś mija równo siedem lat od chwili, gdy myślałem, że mój świat się doszczętnie zawalił. Ciąża bliźniacza od początku była zagrożona. Chuchaliśmy i dmuchaliśmy, ale z tygodnia na tydzień było coraz trudniej. Agnieszka kilka razy spędziła po tygodniu w szpitalu, ale na początku grudnia 2011 r. utknęła tam na stałe. Pękł pęcherz płodowy Jagódki, byłem akurat za granicą, a Agnieszka została z moją mamą. Gdy wchodziłem do samolotu, nie wiedziałem, co wydarzy się dwie godziny później, gdy wyląduję w Polsce. Na szczęście akcję porodową udało się zahamować. Dzieci miały wtedy 26 tygodni. Następny miesiąc Agnieszka spędziła na podtrzymaniu. 8 stycznia 2012 r., w 30. tygodniu ciąży, skurczów nie udało się już zahamować.
Dzień później Jagódkę urodziła o własnych siłach. Dziecko zakwiliło, wydawało mi się, że wszystko będzie OK, bo przecież mała płacze. Minął jednak kwadrans i zaczęła sinieć. Wcześniaki często mają nie do końca wykształcony układ oddechowy. Lekarze ją zaintubowali.
Z Hugo było jeszcze gorzej. Zaklinował się, Agnieszkę pędem zawieźli na blok operacyjny. – Mieliście szczęście, że chirurg miał silne ręce – mówili potem lekarze. Agnieszka na pamiątkę ma bliznę w poprzek brzucha. Do dziś nie potrafię zrozumieć, dlaczego nie dali się przekonać i nie zrobili cesarki.
Syna zobaczyłem w mobilnym inkubatorze, gdy pielęgniarka wiozła go na OIOM. W pępowinie nie miał już krwi, by zrobić gazometrię. Gdy się wreszcie urodził, trzeba było go resuscytować. Dostał trzy w skali Apgar. – Nie podobają mi się te pana dzieci – słowa szefowej OIOM-u pamiętam po dziś dzień.
Jagódka pierwsze dni spędziła w farmakologicznej śpiączce. Zapadło się jej płuco, do dziś ma bliznę po usuwanej odmie. Hugo zaliczył poważny wylew. Naczynia krwionośne wcześniaków są kruche, pękają.
Zazdrościłem kolegom, którzy w dniu przyjścia dzieci na świat mogli wysłać MMS-y. Gdybym chciał zrobić małym zdjęcia, musiałbym fotografować malutkie istotki z maskami na twarzach, podpięte do kabli i sond. Dzień urodzin moich dzieci był najgorszym dniem mojego życia.
W walce o życie, a potem w dochodzeniu do siebie towarzyszyły nam czerwone serduszka. Były na respiratorze, największym w całym szpitalu, który trzymał Jagódkę na tym świecie. Były na pompach do kroplówek, no i na inkubatorach. Nasze dzieci uratowali świetni lekarze, choć do dziś pamiętam jednego z nich, który z lekką pogardą mówił, że „są uszkodzone”. NFZ płacił za dziesiątki drogich leków i procedur, w tym za surfaktant, który podano im, by pobudzić ich płuca do samodzielnej pracy, i erytropoetynę, by szybko zwalczyć anemię (zadziałała, po kilku miesiącach wyniki dzieci zadziwiły hematologów). Ale bez sprzętu kupionego przez Wielką Orkiestrę, by się nie udało.
Patrzę na dzieci i dziękuję dobremu Panu Bogu za to, że się nad nami wtedy zlitował. I za Jurka Owsiaka.
---
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich. Zrezygnować możesz w każdej chwili.
To jest oczywista oczywistość!
Żadnego Boga nie było,nie ma i nie będzie.A Ziemia jest płaska,i słońce krąży naokoło Niej.Hitler i Stalin.Czy jak Hitler i Stalin mordowali ludzi tysiącami,to Pan Bóg spał .Zapomniałem o stosach i czarownicach,ale to byli Marsjanie.
Jeśli człowiek jest wierzący, ufa Opatrzności. Dziękuje wysiłkom wszystkich zaangażowanych dobrych ludzi wokół, ale jeśli taka jego wiara - wie, że bez woli Boga nic by się nie stało. Tej wiary nie można mu odbierać.
Niby dlaczego nie? Są miliony idiotów, wierzących w rózne idiotyzmy, mam wszystkich utwierdzać w ich idiotyzmach?
Ale to jest ich wola którą należy uszanować
Należy przytakiwać idiotom twierdzącym, że Ziemia jest płaska, a szczepionki powodują autyzm, bo "to jest ich wola"? No way. Nie zamierzam "uszanowywać" ciemnoty.
Ale tu się dziękuje bogu za Owsiaka, a nie Owsiakowi! Kuriozum.
oczywiście, że nie. ale myślę, że to bardzo prywatna sprawa i to akurat zdanie mógł zachować dla siebie. nie umieszczać go w artykule.
Ale.. każdy ma prawo dziękować komu uważa... tu bym odsunął na moment spory światopoglądowe.
"Moja prawda jest najprawdziwsza.." Fundamentalizm ateistyczny rzuca się do gardła fundamentalizmowi teistycznemu (i na wzajem).
Żenujące, rzeczywistość jest bogatsza niż wzajemne podgryzanie się. Starczy miejsca dla wszystkich.
Lecz się.
Podepnę się tu z komentarzem, bo rozpocząłeś swój komentarz właściwym określeniem. To jest artykuł poruszający, natomiast nie jest wstrząsający, jak nam to sugerują na linku do tego artykułu na stronie głównej. Poruszające bywa dobro (przede wszystkim) i zło (czasami), wstrząsające zazwyczaj tylko zło. Sugeruję Redakcji lepszy dobór tytułów. A nam wszystkim życzę, żeby pozytywnie zakręceni ludzie Jurka działali do końca świata i jeden dzień dłużej :-) Siema!
Pod warunkiem że tym nie szkodzą innym.
Dokładnie. Kiedyś odpracowywałem wojsko na cmentarzu komunalnym. Leżało tam pochowanych ponad 1000 maluchów. Ich Bóg nie wysłuchał??? Nie zlitował się????
Nie. Zabrakło wiedzy, sprzętu i profesjonalnego podejścia
na mszę, może by pomogło...
Może też dał i na mszę? Antyklerykalizm przy takiej jak dzisiejsza okazji, to zła emocja. Bartek Wieliński napisał szczerze o swych uczuciach i chwała mu za to!
Dokladnie!
Jestem pewna, ze Pan Bóg przede wszystkim uratował te dzieciaczki.
Jestem pewna, ze masz fijola!
Szkoda, że nie uratował innych. "Trochę" to niesprawiedliwe, prawda?