Dość odzierania zgodności, braku szacunku do naszej pracy i szklanego sufitu. Dość marzeń o pensji mitycznej „pani na kasie”. Konieczności odmawiania sobie podstawowych zakupów, planowania z wielomiesięcznym wyprzedzeniem wizyt u dentysty, zakupu butów i prezentów dla dzieci, brania kredytów na wakacje. Dość dorabiania na zleceniach, w nadgodzinach i przy sprzątaniu domów. Oskarżania przedstawicieli związków zawodowych, w których zrzeszamy się w imię walki o swoje prawa, o działania polityczne.
Dość pisanych przez tych samych specjalistów od PR słów kolejnych i obecnych ministrów zdrowia, rodziny czy edukacji o tym, jak ważna i potrzebna jest nasza praca, ale jak bardzo nie mogą nam pomóc i jak bardzo obiecują się zająć naszą sprawą, lecz jeszcze nie teraz, bo ciągle nie naprawili błędów poprzednich rządów.
Dość słuchania o rosnącym PKB, dostatku, którego dla nas nie wystarcza, i o premiach dla polityków, które – gdyby podzielić je na przykład pomiędzy 12,5 tys. praktykujących diagnostów laboratoryjnych – tylko w 2017 r. wystarczyłyby na przyznanie każdemu z nich ponad 700 zł dodatku do comiesięcznej pensji.
Mamy dość: pracownicy laboratoriów, sądów, prokuratur, Inspekcji Weterynaryjnej i pomocy społecznej, nauczyciele, bibliotekarze.
Co nas łączy? Może co najmniej pięć lat studiów, opłacane z własnej kieszeni stopnie awansu zawodowego, kursy i specjalizacje, obowiązek ciągłego dokształcania się i aktualizowania wiedzy oraz trudna i odpowiedzialna praca na rzecz innych osób. Pensje na poziomie 2100-3300 zł brutto, czyli około 1400-2500 zł na rękę, w obliczu
wieloletniego braku podwyżek nieuchronnie zbliżające się do poziomu wynagrodzenia minimalnego. I wreszcie – dojmujące poczucie lekceważenia przez przedstawicieli władzy.
Niektórzy z nas zaczęli już strajkować, inni na razie manifestują na ulicach lub rozważają, jaka forma protestu mogłaby doprowadzić do tego, by ich postulaty zostały
wysłuchane. Ale flagi, czarne koszulki, pikiety czy marsze nie robią na rządzących najmniejszego wrażenia.
Praktyka pokazuje, że na władzę najlepiej działa grupowe ratowanie zdrowia – „psia grypa”, która w listopadzie zaatakowała policjantów, szybko przyniosła im oczekiwane
podwyżki wynagrodzeń.
Na L4 przechodzą więc masowo nauczyciele i pracownicy sądów, a na internetowych forach i w szpitalnych pokojach socjalnych zadbanie o zdrowie poważnie rozważają
przepracowani i przemęczeni pracownicy laboratoriów. Pracownicy Inspekcji Weterynaryjnej stawiają na razie na strajk włoski.
Wbrew życzeniowemu myśleniu rządzących nadejście Nowego Roku nie zakończy magicznie etapu frustracji i niezadowolenia. W przededniu zbliżających się wyborów parlamentarnych będzie poważnym testem nie tylko dla obecnej władzy, ale też dla opozycji, która nie przedstawia rozsądnej alternatywy. Testem, który przy ponadmilionowej rzeszy głęboko sfrustrowanych i niezadowolonych pracowników od lat
pomijanych przez system łatwo będzie oblać.
---
Wyborcza to Wy, piszcie: listy@wyborcza.pl
Materiał promocyjny partnera
Materiał promocyjny partnera
Materiał promocyjny partnera
Wszystkie komentarze
Płace systematycznie nie mogły rosnąć, bo gigantyczne sztywne wydatki budżetowe finansują nienależne przywileje wybranych grup zawodowych czyli korupcję polityczną. Kilkadziesiąt miliardów złotych idzie na to, by kler, chłopi, górnicy, mundurowi itp mogli pasożytowac do woli na zwykłych ludziach, ale dzięki temu politycy mają pewne stołki.
Akurat ówczesne PO próbowało to ukrocic, ale pozostałe partie przecież z tego żyją. Zwłaszcza PiS i PSL.
Jak za szlachty, Polska przywilejami stoi, reszta niczym panszczyzniani chłopi służą do ich utrzymywania. Efekty w postaci zdzierczych podatków, glodowych pensji czy emerytur coraz bardziej narastają.
To wielkie oszustwo polityków, a nie żadna demokracja.
Wszystko jest możliwe ale z rozsądkiem. Populizm i rozdawnictwo nie służy nikomu.
Primo, wiarygodność PO w obietnicach jest niewielka, drugie primo, PO przekonała się ostatnio boleśnie, że obietnic trzeba dotrzymywać :))))) .
"PO przekonała się ostatnio boleśnie, że obietnic trzeba dotrzymywać :))))) ."
Chodzi ci o bonifikatę w Warszawie?
Jak chciałeś, żeby zachowali się radni PO postawieni w takiej sytuacji kilka dni przed wyborami? Postąpili bardzo słusznie. Nie można było oddać tych kilku punktów procentowych PIS.
Powiedz mi w jaki sposób partia może boleśnie odczuć wydawanie kasy z budżetu Warszawy?
Przecież dlatego PIS zaproponował bonikatę, bo mógł zyskać politycznie nie licząc się ze skutkami dla miasta.
Trzaskowski jest odpowiedzialny i wbrew polityce chciał zablokować rozdawnictwo, w które kilka dni przed wyborami wpakował Warszawę PIS.
Boleśnie o bonifikacie, to się przekonają mieszkańcy Warszawy, którzy nie będą mieli zrealizowanych inwestycji, albo zapłacą podatki w innej formie - zapłacą je również ci, którzy nie mają mieszkań na własność.
A może by tak uszczelnić system podatkowy żeby korporację nie kradły miliardów złotych podatków przez cały rok? Albo może by tak zabrać z dotacji finansowych dla banków i największych korporacji zachodnich, albo z kasy pompowanej w Kościół Katolicki, albo z monstrualnych wydatków na reprywatyzację, albo wreszcie z przerośniętych wydatków na armię, która lubi mieć nowe zabawki prosto ze stanów? No ale nie, lepiej zabrać głodnym dzieciakom. Z taką opozycją PiS porządzi dekady.
"obietnic trzeba dotrzymywać"
Nie, nie trzeba. PiS nie dotrzymuje i ma się nieźle. Trzeba mieć tylko odpowiednio wierny elektorat.
No i tu się kłania punkt pierwszy. Obietnice PO są bezwartościowe, bo ich nie dotrzyma.
Ludzie, zlitujcie się nad językiem polskim...
Wolę litować się nad potrzebującymi. Język polski ma się doskonale.
Swoją drogą ciekawe, że ludzie myślą, że ich mizoginia kogoś interesuje i się jej nie wstydzą.
Język nie tylko opisuje rzeczywistość, ale też ją kształtuje, przyczyniając się do reprodukowania nierówności i uprzedmiatawiania pewnych grup ludzi. Dlaczego nazwa męska miałaby być tą neutralną, skoro kobiety stanowią ponad połowę Polek i Polaków?
Jak zauważyła Damroka12, język polski ma się doskonale, pomimo wysiłków i protestów rozmaitych ograniczonych umysłowo konserwatystów, próbujących powstrzymać jego naturalny rozwój.
Willi! Nie przejmuj się! Nie jesteś jedynym, który błaga o tę litość. Widać niechęć do mężczyzn nie pozwala im napisać "członkini" związku. Wolą zarzucać nam mizoginię.
"Polki stanowią ponad połowę Polek i Polaków" To język tak opisuje, czy Ty? Co to jest nazwa neutralna? Litości!!! Nie tylko dla języka!!!
"ciekawe, że ludzie myślą, że ich mizoginia kogoś interesuje"
A ty myślisz, że kogoś interesują twoje przemyślenia nt języka? Litości...
A gdzie prawa milionów ludzi do olewania "ó" i "rz" które nie ułatwiają życia szczególnie tak potrzebnym nam imigrantom , którzy wypełniają luki na rynku pracy.
A za PO nie było ani na 500+ ani na budżetówkę. No i?
no i nie było. A Pis zamiast godnie wynagradzać za pracę, zaczął od rozdawnictwa pieniędzy na podstawie idiotycznych kryteriów. Ludzi słusznie trafia gdy widzą że wystarczy mieć czworo dzieci żeby dostawać 2 tys. zł bez potrzeby opuszczania łóżka, a kto inny za podobne pieniądze musi codziennie zrywać się o szóstej rano, tłuc się w ścisku i tłoku do pracy w której spędza cały dzień, i jeszcze 40% pensji kochany rząd mu odbiera.
no i teraz było by na budzetówke, ale kasy więcej nie ma po poszła na pinscet+ wyprawki i nagrody
A dziś niby jest na 500+? Przecież Pinokio sam mówi, że to na kredyt...