Oto Wasze listy.
Skupiacie się nie na tym, co najistotniejsze w proponowanych zmianach przepisów dotyczących zapłodnienia in vitro. Znacznie bardziej niebezpieczne są postulowany zakaz mrożenia zarodków i możliwość zapłodnienia tylko jednej komórki. To doprowadzi do całkowitej nieskuteczności tej metody. A czy będzie to dostępne dla małżeństw, czy par jedno- czy dwupłciowych, w tym wypadku będzie już całkowicie nieistotne, bo i tak dzieci z tego nie będzie. Będzie za to ból, płacz, rozczarowanie, piekielne koszty i konsekwencje zdrowotne, które będą ponosić kobiety. To one bowiem faszerują się hormonami w trakcie procedury, kłując się po kilka razy dziennie przy zastrzykach.
Co o tym może jednak wiedzieć pożal się Boże poseł Klawiter i jemu podobni ignoranci?
Sylwia Paszkowska
Postanowiłem napisać kilka słów na temat nowego projektu ustawy dotyczącej zapłodnienia pozaustrojowego autorstwa Jana Klawitera.
Dla mnie jest to przede wszystkim projekt nieludzki, skierowany przeciwko drugiemu człowiekowi, i to człowiekowi dotkniętemu problemami z płodnością. Jest on całkowitym zaprzeczeniem propagowanej w katolicyzmie idei miłości do bliźniego. To wręcz wyraz nienawiści do bliźniego i chęci uprzykrzenia już i tak ciężkiego życia. Zmaganie się z problemami z płodnością jest bowiem bardzo ciężkie, a tu nie dość, że państwo nie pomaga, to jeszcze próbuje rzucać kłody pod nogi!
Ustawa, po pierwsze, proponuje, aby in vitro było dostępne tylko dla małżeństw. Czy to zapowiedź ustawy, w której seks ludzi płodnych zostanie również ograniczony jedynie do małżeństw?! Jeżeli nie chcemy zakazywać współżycia nakierowanego na posiadanie potomstwa, to jaki jest powód chęci ograniczenia zapłodnienia pozaustrojowego jedynie do małżeństw?! Może za chwilę spróbuje się zarezerwować inne procedury medyczne jedynie dla małżeństw, i to najlepiej heteroseksualnych i katolickich?! Od kiedy chemioterapia będzie dostępna tylko dla osób w związku małżeńskim? Dla mnie taki pomysł jest wyrazem skrajnego religijnego fanatyzmu, który nie uznaje, że ludzie mogą mieć różne światopoglądy.
Kolejnym ograniczeniem in vitro ma być możliwość zapłodnienia jednego jajeczka. Jak to ma wyglądać? Obecnie w trakcie punkcji jajników pobiera się komórki jajowe z organizmu kobiety. Jedne z nich są dojrzałe i gotowe do zapłodnienia, a inne niedojrzałe. Zabieg wykonywany jest w znieczuleniu ogólnym. Czy pod rządami nowej ustawy lekarz będzie mógł pobrać tylko jeden pęcherzyk? A gdy okaże się niedojrzały, to kolejna próba i kolejne znieczulenie ogólne za miesiąc? Przecież to przejaw igrania z życiem kobiet.
Niedojrzałość to oczywiście niejedyny problem. Przecież zapłodnienie jajeczka może się nie udać – i co wtedy? Kolejne pobranie komórek?!
Poza tym proces zapłodnienia trwa do 24 godzin, a zatem należy się uzbroić w cierpliwość. A potem przecież, nawet jeżeli powstanie zarodek, to może się przestać rozwijać i w efekcie nie będzie co transferować, a całą procedurę trzeba będzie zacząć od nowa. Aż strach pomyśleć, co będzie, gdy zarodek zechce się podzielić i nagle na szkle pojawią się dwa zarodki...
A co z kobietami, które przed chemioterapią mrożą swoje jajeczka, aby wykorzystać je po skończonym leczeniu? Będą mogły zamrozić jedno „szczęśliwe” jajeczko, aby przypadkiem nikt z rozmachu nie zapłodnił większej ich liczby?
Pomysł ograniczenia liczby zapładnianych komórek jest tak głupi, że nawet nie jestem w stanie znaleźć właściwych słów, aby go opisać. W moim odczuciu praktycznie likwiduje on in vitro w Polsce.
Proponowany brak możliwości mrożenia zarodków jest w oczywisty sposób powiązany z poprzednim wymysłem. Ma jednak jeszcze inne negatywne konsekwencje. Brak mrożenia zarodków likwiduje możliwość stosowania przy in vitro preimplantacyjnej diagnostyki genetycznej PGD, którą wykorzystuje się do uniknięcia przekazania dzieciom chorób genetycznych takich jak SMA, mukowiscydoza, kardiomiopatie, pęcherzykowe oddzielanie naskórka itp. Czemu? Bo na wynik badania genetycznego trzeba czekać 14 dni! Zatem niemożliwym staje się jego wykonanie w proponowanym przez pomysłodawców czasie pięciu dni. Poza tym do badania genetycznego warto wysłać przynajmniej kilka zarodków, aby liczyć na to, że trafi się zdrowy, co jednak nie będzie możliwe.
Innymi słowy, nie dość że pomysłodawcy likwidują in vitro, to jeszcze niszczą jedyną możliwość rozsądnego planowania rodziny przez osoby z chorobami genetycznymi. PGD przy in vitro umożliwiało w szczególności uniknięcia aborcji z uwagi na ciężką chorobę genetyczną.
Pomijając samo zło, jakie uczyniłoby uchwalenie tego projektu ustawy, to ma ona jeden pomysł, który na pewno jest wart analizy. Mam tu na myśli odejście od anonimowych dawców. Osobiście uważam, że dawstwo powinno być jawne, aby przede wszystkim nie dochodziło w przyszłości do wchodzenia przez ludzi w związki kazirodcze, tj. łączenie się w pary przez dzieci tych samych dawców. To poważny problem i powinien być merytorycznie przeanalizowany przez ekspertów.
Pomijając ten jeden mały plusik, smutna prawda jest taka, że projekt ten uderzy w najbiedniejszych, bo bogaci wsiądą w samochód i pojadą np. do Czech, aby skorzystać z in vitro.
Kacper Kurowski, inVitroZpgd.pl
Materiał promocyjny partnera
Wszystkie komentarze