Domownik napisał m.in. „Nie wolno przenosić krytyki za oczywiste i konkretne błędy kleru na całość nauki ewangelicznej. Bo wystarczy tę Ewangelię przeczytać, aby zrozumieć, że tak naprawdę jest ona dużo, dużo lepsza i mądrzejsza od wszystkich osób i instytucji kościelnych! Zostawcie więc w spokoju wiarę w Boga i jego wiernych, nieważne, czy jest on naszym Bogiem, Allahem, Buddą czy Śiwą. Nie traktujcie jako gorszych intelektualnie ludzi, którzy się modlą czy bywają w świątyniach. Jeśli wiara nie jest Wam do niczego potrzebna, nie przeszkadzajcie innym ludziom rozmawiać z ich Bogiem. Wyszydzając ich, nie będziecie przez to mądrzejsi!”.
Autor podkreśla, że nie broni Kościoła. „Choć widzę zmianę w stosunku do niego. Obserwuję, jak krucha jest nasza religijność. Jak łatwo ulegamy najgłupszym sugestiom otoczenia. Piszę to jako odpowiedź na coraz bardziej obecny w mediach społecznościowych hejt na osoby wierzące”.
PRZECZYTAJ TAKŻE: Człowiek klęczący stał się w Waszych oczach otumanionym przez kler szaleńcem. Oświeciło Was dopiero teraz?!
Poniżej kilka polemik.
Świat nie stoi w miejscu
Muszę przyznać, że tekst wprawił mnie w osłupienie. Przyczyna? Banalna. Wykrzykuje pan wręcz: „Gdzie byliście przed 1989 r.?”. Dlaczego wtedy nie krytykowaliście Kościoła i księży? Mogę odpowiedzieć panu za siebie.
Byłam dzieckiem, które wówczas zadawało rodzicom pytania z rodzaju: „A co to Polska i gdzie to jest?”. W tej chwili mam 40 lat i pełną świadomość, zarówno polityczną, jak społeczną, a do tego jeszcze prawo do nieskrępowanego wypowiadania własnych opinii na każdy temat, w tym Kościoła i księży.
Pytaniem „Gdzie byliście...", albo zapomina pan o tym, że od 1989 r. sporo ludzi urodziło się, dorosło i teraz zabiera głos w sprawach dla nich istotnych, albo z jakiegoś zupełnie niezrozumiałego powodu wszystkim tym młodym odebrał pan prawo głosu.
Czas pędzi, ludzie dojrzewają, a poza tym świat też nie stoi w miejscu, wszystko się zmienia, także normy społeczne. To, co było akceptowalne w czasach pańskiej młodości, dziś będzie piętnowane. I odwrotnie. Mówiąc o pedofilii wśród księży, obecnej również kiedyś, o której się nie mówiło, uważa pan, że to było właściwe? Pan wybaczy, ale ani wtedy, ani teraz takie zachowania nie powinny mieć miejsca. To najgorsze z możliwych przestępstw, jakich człowiek może się dopuścić, i zawsze powinno być surowo karane.
Przyzna pan, że w Polsce nawet tej dzisiejszej, wciąż jest dużo przyzwolenia dla księży pedofilów. Przykład? Ilu z nich zostało skazanych prawomocnymi wyrokami? Ilu z nich odbyło zasądzone kary? Zazwyczaj niestety kończy się tym, że taki ksiądz przenoszony jest do innej parafii, a tam wciąż ma kontakt z dziećmi. Normalne?! Gdzie sprawiedliwość i równość wobec prawa? Ale zostawmy pedofilię.
Kościół milczy w ich sprawie, krzyczy w sprawie aborcji, ale już w sprawie poparcia dla niepełnosprawnych, wyrzuconych na margines nie czuje potrzeby nawet słowem się wypowiedzieć. Kobiety mają rodzić kalekie, upośledzone dzieci, a potem są wypraszane z tymi „dziećmi gorszego Boga” z kościołów, bo przeszkadzają, odmawia się im sakramentów.
Najlepiej pewnie, żeby urodziły, ochrzciły, a potem już zamknęły się w domach ze swoimi kalekami i broń Boże nie prosiły o żadną pomoc, niezależnie w jak dramatycznych sytuacjach będą.
Pan wybaczy, ale Kościół katolicki to potwornie skostniała i zakłamana instytucja, a współczesne społeczeństwo, wolne i świadome, społeczeństwo dorosłe po 1989 r. dostrzega to i głośno o tym mówi. I tak być powinno.
A Kościół, podejmując się swojej misji, powinien pamiętać o tym, że nauczając określonych postaw, sam powinien dawać ich przykład. Z własnego doświadczenia wiem niestety, że jest inaczej, a liczne wypowiedzi w różnych mediach tylko to potwierdzają.
Renata Cisło
Tłuste koty w wolnym świecie
Autor listu zanadto uogólnia. Nie widzę w publikacjach „Wyborczej” totalnej walki z Kościołem katolickim i ludźmi wierzącymi. Na pewno autorzy „Wyborczej” chętnie podejmują w publikacjach patologie trapiące Kościół hierarchiczny. Ja temuż Kościołowi zarzuciłbym przede wszystkim samozadowolenie i rozleniwienie. Większość księży – od wikarych po biskupów – zachowuje się jak przysłowiowe tłuste koty, które, przekarmione, nie muszą polować na myszy.
Wierni oczekują od nich jedynie rytualnej posługi kapłańskiej (niedzielne msze, chrzty, I komunia, bierzmowanie, śluby, pogrzeby), bo też religijność Polaków jest głównie nastawiona na rytuały, a nie refleksyjne przeżywanie wiary. W zamian nie najgorzej dbają o stan materialny parafii i proboszcza osobiście.
Duchowni cieszą się też wielką życzliwością i wsparciem władz od gminy po Warszawę. O cóż więc przeciętny kapłan ma zabiegać, jeśli ma wszystko podane na tacy?
Autorowi listu przypomnę, że „Wyborcza” i inne media tzw. liberalne wiele miejsca poświęcają kapłanom zatroskanym i stanem aktualnym Kościoła, i jego przyszłością. Piszą o księżach Bonieckim, Wiśniewskim, Lemańskim, czy zmarłym w ubiegłym roku ks. Kaczkowskim. I to nie jest pełna lista księży, którym nie jest obojętne, jaki jest i będzie kształt KK w Polsce. Niestety są oni w zdecydowanej mniejszości.
I wreszcie autor listu powinien uwzględnić zmiany polityczne i kulturowe w Polsce i w świecie. Po 1989 r. Kościół funkcjonuje w otoczeniu demokratycznym, stał się jednym z graczy na rynku idei i politycznej aktywności. Niestety, polscy duchowni marnie sobie radzą w świecie, w którym wolność jest przypisana zarówno każdemu indywidualnie, jak i każdej instytucji publicznej. Do tego dodać trzeba wolny rynek medialny, z którego płynie niezliczona ilość informacji. A te są dla ambony konkurencją na ogół nie do pokonania.
Józef Błaszkowski
Epatowanie klękaniem
Nie widzę problemu w tym, że ktoś klęka czy nie klęka. Jeżeli wyznaje religię chrześcijańską (nie tylko katolicką), to w pewnych sytuacjach klęka, i ma do tego prawo, bo taka jest jego wiara. A swobodę wyznania gwarantują konstytucje (i zwyczaje) wszystkich cywilizowanych państw.
Co innego jest jednak klękanie, a co innego epatowanie klękaniem. Jeszcze czymś innym jest epatowanie fotografią z klękania zrobioną w czasach, kiedy dana osoba klękaniem nie epatowała (bo nie miała ku temu powodu). To jest już z pewnością nie religijność, ale hipokryzja, o ile nie oszukiwanie (otoczenia, wyborców).
A co do Kościoła przed i po 1989 roku – to nie zgadzam się, że jest to ten sam Kościół. Ale zmiana nie nastąpiła w 1989 r., i nawet wtedy się jeszcze nie rozpoczęła. Miała zresztą charakter stopniowy. Z własnej obserwacji oceniam, że ta zmiana dokonała się w latach 1998-2005 i wiążę ją ze stopniową utratą ścisłego nadzoru nad polskim Kościołem ze strony Jana Pawła II, który zapadł na zdrowiu i po prostu nie miał już siły osobiście tego pilnować. Natomiast po 2005 r. Benedykt XVI potraktował polski Kościół jak Kościół w każdym innym kraju. Bez nacisków z Watykanu polski Kościół ostatecznie zaprowadził nowe porządki. Kościół sprzed 1998 roku i po 2005 roku to w pewnym sensie przeciwieństwa. Przed 1998 roku Kościół był ubogi mieniem, a bogaty duchem, a teraz – odwrotnie.
Ludzie teraz epatują klękaniem – a jeszcze lepiej – zdjęciami z klękania w dawnych czasach – licząc na to, że niczym pies pożywią się resztkami spadłymi z pańskiego stołu, to oni pożywią się resztkami z kościelnego. To jest żałosne, a jeszcze bardziej żałosna jest nasilająca się praktyka takiego epatowania.
Paweł Wiejacz
Do gorliwego katolika
Wiara katolicka nie jest olśnieniem, ale zestawem dogmatów wpisanych katolikom w głowy i serca przez Kościół katolicki. Oferta takiego zestawu jest na rynku różna, mamy zestaw muzułmański, jest produkt judaistyczny i inne. Każda z ofert jest w istocie rzeczy stoiskiem z nadzieją do kupienia, przede wszystkim nadzieją na życie pozagrobowe. To osłabia nasz lęk przed śmiercią i to jest główny produkt i wabik organizacji religijnych.
Obok tego są inne produkty, jak pogrzeb, wszystkie dochodowe. Organizacje religijne mają na to swoje odrębne rynki. My płacimy. A żebyśmy chcieli płacić, musimy być tumanieni. Generalnie idzie to sprawnie.
Wiara natomiast to jest coś w nas, w naszym przekonaniu, które kształtuje w nas życie, że istnieje nieobjęta naszym rozumem i zmysłami siła lub siły sprawcze. Wiara to jest nasz wewnętrzny dialog z nimi, wypowiedź, a może i prośba do tych sił. Stoiska religijne nie mają z tym wiele wspólnego.
Wierzący inaczej
Do klęczącego
Właśnie tak. Przestały mi smakować dania przygotowane przez niechlujnego, przebranego w białe szaty kucharza, który oczekuje wysokiego napiwku. Przygotowuję je sama, tak starannie, jak potrafię, dziesięć podstawowych składników wystarcza na przygotowanie wyrafinowanego. Brakuje mi kilku, mam nadzieję, że starczy życia, by je odszukać.
Ten kucharz wiele razy mnie zawiódł. Mam podejrzenie, że składniki dobierał dowolnie i stosował zamienniki. Taka jest Moja...
Pozdrawiam redakcję i autora listu.
Małgorzata
Wyborcza to Wy, piszcie: listy@wyborcza.pl
Trwa plebiscyt Ludzie Roku 2017 Czytelników Wyborczej. Wybierzcie ich spośród tych, którzy dawali nam nadzieję, zarażali pasją, pokazywali, że można coś zrobić nawet wtedy, gdy wydaje się, że nie można. Głosujcie na Wyborcza.pl/plebiscyt
Wypróbuj prenumeratę cyfrową Wyborczej
Nieograniczony dostęp do serwisów informacyjnych, biznesowych,
lokalnych i wszystkich magazynów Wyborczej.
i od edukacji
Koniecznie!
Bo to jest instytucja władzy, powstała 1700 lat temu. Prawdziwi chrześcijanie zostali przez nią wytępieni, pod pretekstem, że nie chcieli świętować Bożego Narodzenia.
Przepraszam, ale Watykan ma 2000 lat to jest najstarsza biurokracja swiata. prosze zainteresuj sie historia odsylam do zrodel.
Człowieku! Gdy Jezus miał ~18 lat w Rzymie czczono Jowisza, a Watykan nie istniał.
Dokładnie tak ! Konstantyn wyznawca Słońca upaństwowił chrześcijaństwo, odciął je od korzeni zydowskich i powprowadzal nowe święta. Od wtedy zaczęła się degręgolada. Czyli około 1700 lat temu.
Przepraszam, ale Jezus już w wieku 13 lat przesiadywał w żydowskich świątyniach słuchając kapłanów żydowskich -bo z dziećmi nie mógł się bawić - i wtedy uciekł z domu a wrócił gdy miał 33 lata.
(w wieku 13 lat dowiedział się od podłych sąsiadek że że to rzymski żołnierz Pantera był tatusiem i zrozumiał że trzeba uciekać od prostaków...)
I z majtek niech rękę wyjmą.
...i z polityki. Albo niech partią się ogłoszą i zaryzykują wybory.
To nie katolicy sięgają do Twojej kieszeni, tylko funkcjonariusze kościelni. To zasadnicza różnica.
Jasne, to nie katolicy. Zupełnie jak ta babunia co doniosła drewno na stos Giordano Bruno.
Nie, moja droga. Jeżeli ktoś utożsamia się ze złodziejską instytucją (katolik to członek kościoła katolickiego) to nie może mówić, że nie uczestniczy w kradzieży.
To tak, jakbyś należąc do gangu, o którym wiadomo, że sprzedaje dzieci pedofilom, twierdziła, że nie krzywdzisz dzieci, bo sama ich do ciężarówki nie pakowałaś.
To właśnie ludzie wierzący mogą naprawić tę instytucję. Nie zrobią tego, nawołując do językowego oddzielenia hierarchów od wiernych.
Zupelnie tak samo, jak niepolscy niekatolicy urzadzili pogrom w Kielcach w '46, wg polskiej katoliczki, min. Zalewskiej, ktora na pislamskie cele wyludzala pieniadze z PCK, wedlug niej , no...byli to... no... nno ..no, nie wiadomo kto to byl, chyba kosmici...
Celne!
To nieco bardziej skomplikowane jest. Można wierzyć w Boga i cenić udział w mszy świętej nie popierając biskupów i ich polityki, lub czując wobec niej sprzeciw. Chodzić na mszę ze względu na wiarę w Boga, wybierając w miarę możliwości taki kościół, w którym msza nie jest okraszona agitką polityczną. Dlatego uważam, że nie ma sensu wojować z Kościołem, czyli przede wszystkim z wiernymi, jeżeli problem dotyczy kleru. Kler, przede wszystkim hierarchia, z zasady chowa się za wiernymi, tak mu wygodniej i bezpieczniej, a Twoje stanowisko sprzyja takiej polityce.
Jaką, Twoim zdaniem ma korzyść świecki katolik z ukrywania przez hierarchię pedofila, który zagraża jego dzieciom???
Jasne, że to wierzący powinni dążyć do naprawienia instytucjonalnej części Kościołą - realistycznie patrząc - ten proces będzie łatwiejszy, jeżeli dostaną poparcie zamiast wrogości czy potępienia.
Statystycznie rzecz ujmując możesz mieć rację, jednak dowodów na to, że w pogromie nie uczestniczyli protestanci lub ateiści - brak.
Teraz babcie donoszą swe renty i emerytury kapłanom KK...
W Twoim komentarzu zamieniam wiarę na religię i się z Tobą zgadzam Ramen
Wydaje mi się, że jednak to nie czyjaś wiara Cię wkurza, tylko coś innego. Wiara to element światopoglądu, każdy ma prawo do swojego.
Obawiam się, że mówiąc o swoim wkurzeniu w taki sposób jak wyżej stajesz się uczestnikiem inspirowanej przez kler "wojny z wierzącymi w Boga".
Jest to dla ludzi obawiajacych sie smierci itp. kosciol im bitety do nieba sprzedaje. Wiara to narkotyk takie opium dla mas.
Nie koniecznie. Taki jest punkt widzenia wielu ludzi, ze to czlowiek stworzyl Boga a nie odwrotnie.
Masz racje !!!! RAMEN
Religij jest tak wiele że to w końcu nie miałoby znaczenia w logice wiary nawet morderca MANSON który zamordował Sharon Tate też miał jakąś grupę wyznawców ,którzy się do niego modlili.
Faktycznie :) Katolicy to jednak dziwni ludzie.
Ten gó...arz co dostał w pysk, to też był Duda, tylko mały.
Pamietam. Sa doprawdy zaczadzeni tymi kadzidlami ! Ale dzieci zawsze krzywdza!
Wlasni rodzice tez. Mie chca sluchac, ze ksiadz je molestuje. Potworami jestessmy w wielu wielu wielu przypadkach.
Swiadomych ludzi i swiadomych rodzicow mamay doprawdy jednostki. reszta to jest masa "owczarnia" "trzoda' feudalne zacofanie wiekami bedzie za nami szlo. Boleje tych straconych lat Polaski pod wladza Rzymu.
Handluja niesprawdzalnym.
To jest interes! Sprzedajesz wirtualny produkt a prawo do reklamacji masz dopiero po śmierci.
uważam, że w Polsce nie ma problemu z religią czy religiami. Mamy problem z rozbestwionymi i manipulującymi, niestety skutecznie, hierarchami katolickimi.
Ale jednak podporządkowali sobie władze, i religii używają jako b. skutecznego narzędzia. I dalej już, ciemny lud wszystko...
Rozumiem, że Kościół jest graczem na rynku idei i podlega ocenie. Ludzie Kościoła i jego instytucje robią wiele wspaniałych rzeczy - np. wspomniany tu ksiądz Kaczkowski
Oj kloci sie,
a ludzie kosciola robia wiele wspanialych rzeczy ...DLA SIEBIE!
Tak, wcale się nie kłóci. Kiedy np. uczę się fizyki i rozmyślam o chodzeniu po wodzie, to do jakiego wniosku powinnam dojść ? Albo czytam o zamianie wody w wino, a w pamięci mam nawet niezbyt skomplikowane reakcje biochemiczne, w których do powstania wina woda to stanowczo za mało, to co mam myśleć ? Jak nie skłócić rozumu, wiedzy i wiary ? A sam bóg, który nie ma płci i postaci, a spłodził syna. Zaglądam do biologii, a tam przepis na spłodzenie syna jest nie dopuszcza takiej możliwości.
Nie da rady, albo przyjmujesz wiedzę, albo wiarę religijną. Ewentualnie nie wierzysz w fakty religijne, ale w nich uczestniczysz. Jeżeli jednak udaje się komuś godzić wiarę z rozumem, to nie myśli.
Kaczkowski był przyzwoitym człowiekiem, choć nie idealnym, a to, że był księdzem to raczej skutek jego dążenia do dobra i walki z własnymi ograniczeniami, a nie przyczyna. Po prostu wybrał taką drogę, bo wziął na poważnie pewne wartości i w sutannie widział do nich drogę, podczas gdy 99% księży wkłada sutannę tylko dla władzy i pieniędzy.
Jako stara ateistka ;-) zgadzam się w zasadzie w zupełności. Wiara i rozum to dwa odrębne obszary, które, jeśli wzajemnie szanują swoją niezależność, mogą żyć w zupełnej zgodzie, a ich współpraca przynosi wspaniałe efekty. Niestety przedstawiciele głównego obozu wiary u nas, czyli KRK, nie szanują odrębności rozumu. W konsekwencji - całe rzesze niewierzących zaczęły mieć wiarę w nieposzanowaniu czy wręcz pogardzie. Dla mnie to bardzo smutne, lubię szanować swojego 'przeciwnika' :-)
Chodzenie po wodzie, dzieworództwo, rozmnożenie chleba i stworzenie świata w 6 dni jak najbardziej kłóci się z rozumem
Wg mojej skromnej wiedzy o religii, w tym katolickiej, wiara nie sprowadza się do "Chodzenie po wodzie, dzieworództwo, rozmnożenie chleba i stworzenie świata w 6 dni",
To bardzo sprymityzowany obraz wiary. Właściwy również części wierzących, owszem - moherowym babciom i innym niemłodym niewykształconym ludziom. Szkoda, że głównie to rzuca się w oczy ;-(
No, ale czy bez tego jest wiara chrześcijańska ? Czy bez Jezusa czyniącego cuda jest ? A zmartwychwstanie ? A Maryja dziewica przed, w trakcie i po ? Nauka tego nie przewiduje, rozum i doświadczenie ludzi też. Jeżeli to wszystko jest nieważne, prymitywne, jeżeli Jezus jest zwykłym człowiekiem, bez tych boskich przymiotów, to co z chrześcijaństwem, które bez boga obyć się nie może ? Jest jego ojciec, ale to bóg Żydów.
Oj, kłuci się, kłuci się (i nie chodzi mi o bajki o chodzeniu po wodzie itp). Sam akt wiary kłuci się z rozumem (niezależnie od obiektu ubóstwienia). Ale jeżeli ktoś chce wierzyć w latające imbryczki itp, to jego sprawa; przynajmniej tak długo jak nie ingeruje w życie innych.
Ile muszą dobrego zrobić, by zrównoważyć utopienie jednej "czarownicy", spalenie na stosie jednego heretyka, zabójstwo jednego z wyciętych w pień Katarów itp.Teraz pomnóż to przez liczbę ofiar w poszczególnych "kategoriach uczynków" kościoła . I nie próbuj przykrywać tego pojedynczymi dobrymi uczynkami.
Jak ma nie rzucać się w oczy skoro KK w dalszym ciągu plecie te brednie?
KK traktuje wszystkich swoich wierzących jak moherowe babcie, którym wciska kit.
Jeśli w KK jest faktycznie inaczej, to dlaczego nie odwoła tego sprymityzowanego obrazu wiary?
zgoda, robią fajne rzeczy i niefajne rzeczy też, jak to w każdym zbiorowisku ludzkim ludzie są różni.
Religia chrześcijańska powstała wśród prostaczków, ludu, stad pewnie wiele tego typu 'bajek' w jej treściach, taki przekaz trafiał do tych odbiorców. Jacek Kurski mógłby zapewne więcej na ten temat dodać ;-) Ale Jezus raczej nie był prostaczkiem i pewne istotne dla chrześcijaństwa treści nie są ani prymitywne, ani głupie. Zgadzam się, że KK mógłby po tych 2 tysiącach lat zauważyć wreszcie, że ludzie dziś są jakby inni ;-)
Czy musza doprawdy przebierac sie w tw sukienki ze zlota a przy tym potepiac gender? Powiedz mi widzisz w tym logike? Ciebie taak styluluje ta religia,ze piszesz od rzeczy.
Religia i wiara to sa dwie rozne rzeczy. katolicy to jest zbrodnicza religia od wiekow a wspolczesnie sa odpowiedzialni za Rwande, bo poszlo o stosowanie prezerwatyw, ktorych zakazal JPII a Pallotyni z acy Hoserem od 22 lat mieli tam swoja misje. Uciekli kiedy juz Hutni zazceli wyzynac Tutsi w setkach tysiecy. razem milion.
Masz swoja wiare-mylona z religia. Wyciagaj wnisoki i nie pisz smutnycch glupst bo mi wstyd na jakim poziomie sa POlacy?
Jedno drugie wyklucza, ale rodzice ochrzcili - i tu najwieksze oszustwo katolickiego kosciola- w niemowlectwie przypisali cie do tego i potem musisz niekiedy zrezygnowac z rodzicow, rodziny..
Nie mogles bardziej glupio napisac nie dajac dowodow co zatem istotnego jest jesli nie cuda ? do czego sprowadza sie wiatra? Tylko cuda i to wlasnie drazni ? Szkoda slow. Rozwijaj swa mysl sam . Poczytaj R.Dawkins'a , ktory pisze madre ksiazki.
Przecież Jego nawet na księdza nie chcieli przyjąć.Wielu ludzi robi wspaniałe rzeczy dla innych i nie są to ludzie kościoła.Po prostu dobrzy porządni ludzie.Kościół nie ma tu nic do rzeczy . A może jakieś inne przykłady niż ks.Kaczkowski ??? A.Nowak M.Chmielowska i ......???
Naprawdę myślisz, że w wierze chodzi o cuda????
A nie np. o poczucie sensu, o pociechę w trudnych momentach życia? O to, że np. człowiek poszukuje w wierze wskazówek moralnych i odpowiedzi na pytanie 'jak życ'? Wreszcie, nie o pewien wertykalny wymiar życia, tzn. fakt, że człowiek wierzy, że jest czymś więcej niż jego nędzna ziemska egzystencja (wiem, wiem, dziś nikt już nie myśli o marności życia) i to daje mu siłę do tworzenia "ponad siebie"?
A twoim zdaniem ile miało zająć? Osiem? No serio... :)
To o czym piszesz to nie jest wiara czy religia, ale filozofia. Coś zupełnie innego. Wiara, w tym katolicka opiera się na dogmatach, w tym w przypadku religii katolickiej dla niej fundamentalnych- o Trójcy Świętej, Synu Bożym, niepokalanym poczęciu itp. I problem polega na tym, że cały etyczny czy moralny wywód oparty jest na autorytecie Boga. A jeśli uznasz, że Bóg nie istnieje to cały etyczny kodeks oparty na wierze przewraca się jak domek z kart. Osoby niewierzące często podzielają poglądy moralne czy etyczne właściwe niektórym religiom, w tym katolickiej. Robią to jednak w oparciu o rozum, a nie wywodzą tego z bajek, nie robią tego w nadziei na nagrodę w niebie, bo Bóg będzie zły czy co tam jeszcze. Jeśli wierzących w doczesnym życiu pociesza wizja nagrody w niebie- proszę bardzo. Nie w tym problem. Problem zaczyna się wtedy, gdy do przestrzegania sposobu życia, poglądów na choćby aborcję in vitro, rozwody itp. argumentując, ze istnieje jakoby wyższe naturalne prawo, które pochodzi od Boga itp. itd. I w związku z tym domagają się zmian w prawie powszechnie obowiązującym zgodnych z ich wierzeniami. To jest problem. Czy gdyby w Polsce dominowali świadkowie Jehowy to logicznym byłby zakaz przetaczania krwi i transplantacji? Pewnie uznasz, że nie.
A propos Dawkinsa- sorry, ale proby udowadniania, ze Bog nie isnieje nie wydaja mi sie bardziej sensowne od sredniowiecznych prob udawadniania, ze jest wrecz przeciwnie.
Nigdzie nie twierdze, ze podoba mi sie chec KK decydowania o prawie w Polsce. Co do dogmatow, nawet tu chyba bardziej w wierze liczy sie ich duch, a nie tylko literalna tresc.
Wszystko racja, jednak nie o to chodzi, jak sądzę. Głównie chodzi o to jak to już ktoś na tym forum powiedział, żeby jedni drugim nie mówili jak żyć. Miejscem modłów są kościoły. I tylko kościoły.
Duch ? To jaki np. jest duch zmartwychwstania ? Co wierni powinni myśleć ? Nie umiem sobie wyobrazić, jak to wytłumaczyć, jeżeli zakładamy, że to bajka. Po co w takim razie Wielkanoc, po co posty przed. Jak człowiek ma wierzyć, że będzie żył wiecznie i kiedyś zmartwychwstanie, kiedy Jezusowi miałoby to się nie wydarzyć naprawdę ?
Oj, za ostatnie zdanie Twojego komentarza kilka stuleci temu kapłani KK upiekli by Cię na stosie...
Jezus po ucieczce z domu w wieku 13 lat - miał powody, poszło o tatusia - i zawędrował z karawanami aż do świątyń buddyjskich w Indiach gdzie przebywał do 33 r. życia...lecz niestety wrócił i miał sporo kłopotów z żydami i rzymianami.
I gdy by nie Józef z Arymatei i jego wspaniały lekarz Nikodem, to pewnie nie przeżył by ukrzyżowania i nie mógł by z Małgorzatą uciec do zakonników francuskich...
Trafna uwaga, Jezus został ochrzczony przez Jana w wieku 33 lat ale kapłani KK zapisują owieczki do stada, od małego...
Błądzisz synu, pan R. Dawkins pisuje bajki dla miłośników SF...
Póki co stado nieco wykształconych małp usiłuje rozgryźć budowę i możliwości informacyjne w DNA...i fuzję jądrową w zderzaczu hadronów.
Pytanie "jak żyć" ? To oczywiste z punktu widzenia Matki Natury - spłodzenie potomstwa i wychowanie do czasu aż się będzie mógł rozmnażać... a sam do piachu, bo stary ssak nawet wnuków nie potrafi dobrze przypilnować, tylko się włóczy po jakichś świątyniach...
Tak się składa, że 3 lata temu postanowiłem się ochrzcić, a rok temu to się stało (Warszawa Wesoła). Poznałam dużo bardzo fajnych ludzi. Zdaję sobie sprawę, że jestem żarliwym neofitą, ale czuję, że to dobry czas dla mnie. Myślę, że podobne odczucie może być udziałem wielu osób
Pamiętam zdziwienie, ba ,nawet szok znajomych, którzy ok.1987 roku przyjechali do Polski z darami z Francji, dowieźli je do jednego z warszawskich kościołów, spali na plebanii i nie mogli wyjść z podziwu nad bogactwem kościoła; również nie rozumieli, o co chodzi z tą biedą i dlaczego bogaty kościół biednym POLAKOM NIE POMAGA?