Wielki mecz najlepszych na świecie! Iga Świątek w fenomenalnym finale turnieju w Madrycie pokonała swoją wspaniałą rywalkę Arynę Sabalenkę 7:5, 4:6, 7:6 (9-7).

Świątek wygrała trzeci turniej najwyższej serii WTA 1000 w 2024 roku. Po triumfach w Dausze i Indian Wells zwyciężyła też w Madrycie, w imponującym stylu. Pokonała Sabalenkę – rewanżując się za zeszłoroczną finałową porażkę – po obronieniu trzech piłek meczowych.

To była epicka, ponadtrzygodzinna walka dwóch najlepszych tenisistek świata, ale i dwóch przeciwieństw, dwóch odmiennych osobowości, na korcie i poza nim. Ogień i woda, burza i spokój, ryzyko i konsekwencja, szaleństwo i dyscyplina. Łączy je to, że są najlepsze, gdy rywalka przyciśnie je do ściany.

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich. 
 
Więcej
    Komentarze
    A ja zapamiętam uśmiech na ustach pani Igi w tie break-u. Najwyraźniej dała się ponieść grze, uświadomiła sobie, że gra z równie wielką wojowniczką, z którą nie wstyd nawet przegrać. Zresztą podobny błysk szacunku dostrzegłem u jej rywalki. Gdy gratulowała pani Idze nie widzialem na jej twarzy złości i zazdrości, ale szczere podziękowanie za wspólne emocje. Piękne zawody!
    @Kvvinto__
    Ha, też zauważyłem ten leciutki uśmiech na ustach Igi! I tak się zastanawiałem: czy mi się tylko wydaje, że może to takie nieuświadomione z jej strony, czy jednak rzeczywiście delikatnie podniosła kąciki ust. ;-)
    już oceniałe(a)ś
    1
    0
    A ja zapami
    już oceniałe(a)ś
    0
    2
    Wielu (mnie też) irytują wrzaski Ariny. Na pelnym gardle, pełnej petardzie. po prostu WRZASKI.
    Kiedyś były nie do pomyślenia.
    Wprowadził to Nick Boulletierri w swojej słynnej szkólce tenisowej. Sam notabene nigdy tenisistą ani trenerem nie był (miał od tego ludzi) - ale był specjalistą od motywacji i ..różnych sztuczek.
    Ten wrzask, który wyróżnia jego "studentki" (sztandarowa jest Szarapowa, Azarenka zaś wyje) służy w istocie do zdominowania rywalki i jej dekoncentracji.
    Dla niepoznaki tłumaczy się to jako "technikę oddechową" wspomagajacą wyrzut energii /wyrzut piłki.
    Tyle że te wielkie tenisistki (poczynając od Navratilovej, Steffi Graf, Hingis, Henin... aż po Ash Barty , Rybakinę i Swiątek) jakoś NIE potrzebowały takiego wspomagania.

    A wrzaskliwa Szarapowa musiała się jeszcze dodatkowo wspomagać ...meldonium.
    już oceniałe(a)ś
    10
    0
    No i co tu dużo mówić, Biała Rusinka pokazała pazur, jak prawdziwy postradziecki troglodyta. Doceniam jej umiejętności ale wizualnie mi się ta kobieta absolutnie nie zgrywa. Mistrzynią klasy, wdzięku i urody raczej nie będzie, dodatkowo zbyt dużo kolagenu i piękne usta pękły. Teraz przez Igą wyzwanie aby utrzymać status SaboNiszczycielki - oby tak dalej.
    już oceniałe(a)ś
    2
    4
    Panie Autorze Leniarski!
    widzę, że ktoś się wreszcie opamietał i parę zdjęć wymienił ale... sprawa nadal jest.
    Fotoedytor po prostu ZEPSUŁ Panu artykuł (z głupoty? celowo? perwersyjnie?) z dziesiątek zdjęć wybierając na stronę główną i jako sztandarowe do artykułu ujęcia "ginekologiczne" . Nic do tematu, treści i klimatu nie wnoszące, a wręcz przeciwnie.
    Ten absolutnie nieprofesjonalny ktoś - (przy tym złośliwy i/lub co najmniej głupi) zadziałał jak V kolumna. Na szkodę tego artykułu, na szkodę Autora, na szkodę Gazety.
    Wprawdzie ktoś (późno) zareagował na oburzenie czytelników i kilka zdjęć zostało wymienionych - ale niesmak odczuwam jeszcze mocny

    Dobrze by było, by tej osobie NIGDY WIECEJ nie pozwolić decydować o niczym !
    Bo zawodowo to człowiek-porażka.
    Albo jakiś perwersyjny gnom.
    już oceniałe(a)ś
    3
    1
    Zastanawiający psychologicznie jest ten sabalankowy teatr. Gesty, krzyki i frustracja. Jeżeli wziąć pod uwagę przeciągle krzyki - co można uznać za jakąś formę samo-dopingu - to w wydaniu Sabalenki długi krzyk staje się częścią "play action" czyli przedłożeniem akcji. Piłka jest już na drugiej połowie kortu i przeciwniczka zamierza się na jej odebranie a krzyk się ciągle niesie i jest obecny jako element gry. To może być dodatkowym utrudnieniem. Ponieważ, reguły WTA tego (jeszcze) nie zabraniają to jedyna sensowną odpowiedzią jest cisza i opanowanie: utopić krzyk i frustracje w ciszy i opanowaniu. Tak też gra Iga, jak również Rybakina, i to jest wyższy poziom.
    @wieslawbed
    wprowadził to Nick Boulletierri w swojej słynnej szkólce tenisowej. Sam notabene nigdy tenisistą ani trenerem nie był (miał od tego ludzi) - ale był specjalista od motywacji i ..różnych sztuczek.
    Ten wrzask, który wyróżnia jego "studentki" - jak sztandarowa Szarapowa , w istocie służy do zdominowania i dekoncentracji rywalki.
    Dla niepoznaki tłumaczył to Nick jako "technikę oddechową" wspomagajacą wyrzut energii /wyrzut piłki.
    Jakiś te wielkie tenisistki wcale nie potrzebowały takiego wspomagania.
    A Szarapowa musiała się dodatkowo wspomagać ...meldonium.
    już oceniałe(a)ś
    2
    0
    @mini1448718261851konto
    Przekonanie Boulletierriego, ze chodzi tu o "technikę oddechową" jest wątpliwe. Głośny i przeciągły krzyk jest dodatkowym obciążeniem, wydatkiem energetycznym, bo trzeba odbić piłkę i jeszcze głośno jakby "utwierdzić" to głosem. Glos staje się elementem gry, wypełnia przestrzeń po obu stronach kortu. Przeciwniczka musi się z tym liczyć i na to reagować.
    już oceniałe(a)ś
    0
    0
    Były to 3 godziny 11 minut tak wielkich emocji sportowych jakich dawno nie przeżywałem. Iga is Great.
    już oceniałe(a)ś
    11
    0
    Co drugi komentujący czepia się korekty. Co za kretyńska maniera! Każdy polak jest geniuszem - sport, polityka, ekonomia, itd. itp.
    @Fels940
    Dlatego, że jak za coś płacisz to masz prawo oczekiwać jakości. Tą jakością jest poprawny język polski. Tymczasem wywalenie przez Agorę całego działu korekty nie poszło w parze z rezygnacją/ zmniejszeniem wysokości abonamentu, a korektę sami sobie robią dziennikarze, którzy czytając po raz n-ty swój tekst mają prawo nie dostrzegać błędów, lub też teksty są przygotowywane na akord przez mediaworkerów, którzy często o przyzwoitą polszczyznę się nawet nie otarli, bo posługują się mową potoczną lub slangiem.
    Zadziwiające, że tak trudno ci zrozumieć. Może w takim razie to nie miejsce dla ciebie?
    już oceniałe(a)ś
    8
    1
    @Fels940
    Bo zwolniono korektę i zmianę widać gołym okiem. Płacimy za to przecież, nawet zapłaciłbym więcej, gdyby szło to w parze z jakością. W Wyborczej problemy rozwiązuje się działaniem w odwrotnym kierunku: nie sprzedaje się - tnijmy koszty. Intuicyjne, ale nierozsądne. Spada jakość, po co mam za to płacić? Pudelek "lepiej pisze".
    już oceniałe(a)ś
    7
    0