Owszem, martwiliśmy się. Bo za trenerem Vitalem Heynenem trudno nadążyć, bo Wilfredo León wydawał się przygaszony, bo kapitan Michał Kubiak sam przyznawał, że grał, jakby zapomniał wejść na boisko.
To wszystko już nieaktualne. W sobotnie popołudnie w gdańskiej Ergo Arenie Polacy rzucili się na rywali tak, jakby nie zamierzali wygrać, tylko rozszarpać Francuzów na strzępy. Z agresją, techniczną precyzją, mądrym planem. No i obaj liderzy ożyli, wreszcie oddychali pełną piersią.
Wszystkie komentarze