Serial jak retransmisja z przedsionka piekła. Tak zbudowano Dziki Zachód?
Napiszę od razu, że oglądanie tego serialu przypomina nieco obserwowanie retransmisji z przedsionka piekła. Takiej, którą na żywo komentuje Cormac McCarthy.
Czujcie się Państwo ostrzeżeni. Po tym seansie bezbłędnie rozpoznacie dźwięk, jaki wydaje zrywany skalp. A otwarte złamania, rany postrzałowe, kłute, szarpane, cios łopatą w skroń czy widok ciał pokrytych brudem — który nawet po długiej, gorącej kąpieli nigdzie się nie wybiera — zupełnie Państwu spowszednieją.
Dawno nie oglądałam czegoś tak makabrycznego. W innych okolicznościach lejące się z ekranu na czerwono okropności mogłyby robić wrażenie karykatury. Ale w serialu "Świt Ameryki" to ma sens. Życie na terytorium Utah w latach 50. XIX w. było krótkie, szczęśliwcy cierpieli tylko na szkorbut i podagrę, a śmierć od zepsutego zęba uznawano za spokojną.
Wszystkie komentarze
To pani Górna zachwalała tę lotniskową porażkę?
Pamiętamy ! Ja zachęcony recenzją obejrzałem to “dzieło” od tamtej pory moje uwielbienie dla pani redaktor i jej znajomości rzeczy o których pisze nieustannie rośnie ! ( Ostatnio będąc na lotnisku uważnie patrzyłem czy któryś pracownik na security check nie rozmawia sam ze sobą przez 2 godziny ) Wiek mam takowy że pamiętam maluczkich recenzentów np. Pana Kałużyńskiego. Nic jednak nie przebije wielkości tejże profesjonalistki.
Tak, też połecam.
ja również…. zacny.
Zastanawiam się kiedy Ci wykasują ten wpis :D
Dzięki za wartościową polecajkę, już sobie włączyłam. Wciąga od pierwszych minut i wizualnie bomba.
Ta sztampa o biednej białej z syfilisem i spiżowym rdzennym mieszkańcu?
doskonaly.potwierdzam.
hm, Django to zamierzona groteska, pastisz
Tak samo "Nienawistna Ósemka".
Natomiast "1883" faktycznie prześciga o kilka długości "American Primeval" (obejrzałem wczoraj wieczorem całość i nie jestem jakoś szczególnie zachwycony, ale może dlatego, że porównuję go ze "Zjawą", jak sami twórcy dość nachalnie mi to kazali robić). A gdyby jeszcze móc jakoś wyłączyć tę egzaltowaną narrację z offu, byłby to serial niemal idealny. No ale wiadomo, Sheridan i egzaltacja to para nierozłączna.
1883 w mojej opinii to najlepszy z seriali Sheridana w ramach franczyzy Yellowstone
Słowo "Indianie" naprawdę nie jest obraźliwe.
Jest obraźliwe, bo jest w nim zaszyta cała jego kolonialna historia.
www.thecanadianencyclopedia.ca/en/article/indian-term
www.pah.org.pl/klopot-ze-slowem-indianin/
Sorry Muchomor, ale Indianin jest już nie do obrony, podobnie jak Murzyn.
Dużo narodów indiańskich, ich organizacji i rezerwatów ma w swojej oficjalnej nazwie słowo "Indian".
Tak, pośród nich też istnieje pewnego rodzaju "spór". Starsi datą wolą nazwę Indianin, bo taką pamiętają za swego życia, natomiast młodsi chcą zmiany i używają Native American lub First Nation a czasem nawet konkretnej nazwy plemienia w ich własnym języku.
I jeszcze taki cytat:
"In summary, Native American is the most common and neutral term in the US, while First Nations is the preferred term in Canada, although both exclude the Inuit. Indian is acceptable in the US, but should be avoided in Canada. Aboriginal is the only common umbrella term encompassing First Nations, Inuit and Métis in Canada, but it is not used in US English.
Of course, each indigenous American group usually prefers to be called by its own specific name, such as Cree, Lakota, Cherokee, etc. In the 21st century there is an increasing tendency among First Nations and Native Americans to reclaim traditional endonyms in replacement of traditional European exonyms for them (e.g. Nuxalk instead of Bella Coola, or Tł??ch? instead of Dogrib)."
Rzeczywiście, nie jest to wszystko takie proste.
Ale fałszywe. Bo to nie "indianie" (czyli lud wywodzący się z Indii) i do tego odbierające pierwotnym mieszkańcom prawo do samostanowienia.
Dla Nich , jest. I to bardzo.
Chyba jesteś Indianką. Albo i Murzynką.
A dla Niemców obraźliwe jest słowo 'Niemcy' - oznacza ono, że jest to lud niemy, a oni przecież mówią i to w języku samego Goethego. To podła potwarz, rzucona w twarz niewinnym i słodkim Teutonom, przez podłych Słowian, którzy teraz w dodatku znów masowo zaczynają się osiedlać w wyludnionych miejscowościach na zachód od Odry, perfidnie jednak nadal pracując i płacąc podatki w państwie słowiańskim. Precz z obraźliwymi Niemcami! Niech żyją uciśnieni Teutoni!
Native American? American to słowo, którym europejscy inwazorzy nazwali cały kontynent. Jak wiesz, pochodzi od Amerigo Vespucciego. Oczywiście lepiej jest używać nazwy konkretnego narodu. (Słowo plemię nie jest właściwe.) Jak wiem, że chodzi o Lakotów, to mówię Lakoci, jak nie wiem, to Indianie. Europa i Azja to też słowa nadane nam przez obcych najeźdzców (Greków i Rzymian). "Niemcy" to słowo w zasadzie obelżywe. Również angielskie "Germany" jest według logiki woke deprecjonujące. Ormianie nazywają siebie całkiem inaczej. Czy jestem rasistą używając słowa "Armenia" albo "Ormianin". To samo dotyczy Japonii i wielu innych kultur. Tak, nie jest to wszystko takie proste. I takie niekonsekwentne.
Ani Murzyn, ani Indianin nie są obraźliwymi słowami, nie dajmy się zwariować.
Zaś Indianie wzięli się stąd, że Kolumb myślał, iż dopłynął do Indii, dokąd pierwotnie zmierzał. :)
To jakiś komitet ogłosił, czy tylko @amma na swoim tronie?
Co @daemon ogłosił osobiście.
w Polsce nie, ale Rdzenni Amerykanie wolą to drugie określenie. Uszanujmy to
Jak już pisałem: Dużo narodów indiańskich, ich organizacji i rezerwatów ma w swojej oficjalnej nazwie słowo "Indian".
To naprawdę SĄ (byli) rdzenni Amerykanie, w przeciwieństwie do białych najeźdźców.
Nie są. Ich przodkowie przywędrowali z Azji.
Co więcej, słowo "Indianin" - w przeciwieństwie do USA i Kanady, gdzie faktycznie bywało postponujące - w Polsce i w ogóle w Europie wywoływało "od zawsze" jedynie pozytywne konotacje. Od czasów Coopera i Maya na "Zachodzie", po Szklarskiego i Wernica w Polsce, Indianin to przecież był zawsze ten szlachetny, honorowy i ogólnie godzien podziwu oraz naśladowania, w przeciwieństwie do prześladujących go złych "bladych twarzy". Przerabianie ich teraz na tajemniczych "rdzennych Amerykanów" w imię politpoprawności przeniesionej zza oceanu w naszą zupełnie odmienną kulturą to jest tak kompletny idiotyzm, że ar ręce opadają...
Za najbardziej rdzennych Amerykanów i tak uważają się tamtejsi Polacy i nic nie przekona ich, że jest inaczej.
dla Ciebie. O ile jesteś rdzennym Amerykaninem.
Obraźliwość nie kryje się w słowie a w intencji mówiącego. Można powiedzieć Afroamerykanin w sposób ekstremalnie obelżywy.
Nie znoszę niechlujstwa językowego u ludzi ktorzy biorą pieniądze za pisanie. To oznaka lekceważenia nas, oraz pracodawców.
To pocwicz interpunkcje; nastepnym razem zaś podejmij polemike co do zawartosci merypznej, a nie przywbooj z buta byle poczuc sie lepiej. Widziales juz serial? Napiszesz cos?
ja jestem tylko czytelnikiem, nie płacą mi, więc moge sobie pozwolić na nonszalancję językową.
Natomiast ktoś kto wypuszczza jakiś produkt lub wykonuje uslugę za pieniądze, czy to będzie pisanie do Wyborczej, naprawa butów, jest ZOBOWIĄZANY czynić to z należytą starannością. Albo poszukać sobie innej pracy.
Wyrazilem się dostatecznie jasno ?
Hahaha, jekaiesz to “nasze, polskie” - plaxe wiec zadam - a nizesz sie tak po prostu cieszyc tym co dostajesz i wyciagnac z tego ime sie da - bez doebywania, za to z dystansem do swiata i siebie?
Nie, nie był tam. Dla rdzennych mieszkańców (zwanych Indianami) nie był ani Zachodem (bo nie określali swojego świata przez europejskie nazewnictwo), ani tym bardziej Dzikim (bo nie uważali swych ziem za dzikie, a siebie za dzikusów). Z perspektywy kolonizatorów terytoria te były i zdobywane, i budowane. Taka logika zdarzeń. Po co od razu wytaczać armaty i wyzywać od niechlujów?
Uważasz za brakoróbstwo użycie JEDNEGO wyrazu, który ci semantycznie nie pasuje, bo wydaje ci się, że inny byłby lepszy? A może by tak wiadro zimnej wody na głowę byłoby pomocne?
zwracasz uwagę na interpunkcję, a sam dajesz komentarz, który z powodu twojego niechlujstwa lub braku umiejętności jest trudno czytelny. i nie mówię to tylko o znakach diakrytycznych
Ty zaś poćwicz polszczyznę, byle nie tu.
A ja nie znoszę takich mądrali, co to wytykają różne błędy innymi, przy czym sami nie mają pojęcia, że co krok (a raczej: co wyraz) sadzą byki we własnych tekstach. Tak że ten, tego... Daruj sobie i przerób jeszcze raz cały kurs polskiego (podstawowy i ten ze szkoły średniej). Może to pomoże.
Nie. Głupoty piszesz. Jeżeli wytykasz komuś błędy, nie możesz sobie sam pozwolić na błędy, ponieważ stajesz się niewiarygodny. I nie nazywaj swoich błędów nonszalancją. To luki w podstawowym wykształceniu.
Nikogo dziś nie "ruszy" mdło słodko naiwny serial westernowy z lat 60-ych czy nawet 70-ych, gdzie walka czy strzelanina jest tak pozorowana, że krwi czy drastycznych scen trudno się tam doszukać, co czyni film niewiarygodny. Wtedy nie chciano zapewne szokować widza, a gołe plecy kobiety to było niemal porno...
Każdy ma możliwość wyboru, jest Panem sytuacji, bo ma pilota w ręce.
A recenzje nie zawsze oddają obiektywnie klimat dzieła.
Pamiętam świetny film z Kevinem Costnerem "Tańczący z wilkami", który miał średnie recenzje, a wśród wielu widzów wywołał falę krytyki, że "nudny", "przydługi" (trwał 3 godziny), itp.... obejrzałem go 3 razy!
Film bardzo dobry. Był też nakręcony w latach 70 ub.w. „Niebieski żołnierz” pokazujący podbój Ameryki i wybijanie rdzennej ludnosci. Sceny, jak na tamte czasy drastyczne robiły duże wrażenie. Dziś już pewnie nie.
Plus jeszcze znakomity "Mały Wielki Człowiek" - na cytatach z wodza Starej Skóry dziecko wychowałem :-)
...o tak masz rację "Tańczący z wilkami" to bardzo dobry film moim zdaniem. Też lubię do niego wracać :)
Tańczący z wilkami jest z 1990. Tak, świetny. I nadal robi duże wrażenie.
Ale to nie recenzja. Hipster Marta to jedynie copyWriter materiału jaki przedstawi jej sponsor artykułu. Wyborcza już dawno przestała być dziennikiem opiniotwórczym i obiektywnym, a stała sie jedynie słupem ogłoszeniowym.
kiedy ostatnio to zasugerowałem, to mój komentarz zniknął. Z tego wnoszę, że tak właśnie jest.
przecież to jest film na HBO, orientuj się!
Nie, Świt Ameryki to serial z Netflixa
"Kamera z ręki buja się gdzie popadnie, długie biedaujęcia szerokimi kątami typu wizjer w drzwiach"
Co drugi serial teraz tak kręcą, dramat. Taka maniera, po której odróżnisz przeciętne filmidło serialowe od - nazwijmy to - wysokiego kina.
No nie wiem ;-) Tutaj - przynajmniej w pierwszym odcinku, sceny w Fort Bridge - kamera tak nachalnie "opowiada", jakby to były "Kuchenne rewolucje". Nie potrafię podać innego podobnie irytującego przykładu z emitowanych teraz seriali. I kurczę te przerysowane obiektywy kompletnie nie siedzą w klimacie westernu - to tak, jak gdyby cały czas w kadrze wyświetlał się wielki czerwony cudzysłów ;-)
Też to dzisiaj obejrzałem i zupełnie muszę się z tobą nie zgodzić. Moim zdaniem sfilmowane to jest co najmniej bardzo poprawnie.
A mnie właśnie zdjęcia operatora bardzo zaciekawiły. Może i maniera - ale zapada w pamięć. Coś innego.
No to się będziemy pięknie różnić ;-)
Że zapada w pamięć, to się zgodzę. Tak już jest z gafami ;-)