Wernher von Braun, twórca rakiety, by zrealizować marzenie o kosmicznej podróży, bratał się z faszystami. Razem z Waltem Disneyem przekonywał Amerykanów, że mogą sięgnąć gwiazd. Efekt? Kraina jutra oraz ślad ludzkiej stopy na Srebrnym Globie.

Polub nas na Facebooku

Kraina jutra to tajemnicze miejsce zagubione w czasie i przestrzeni. Stojące pośrodku pól pszenicy błyszczące miasto ze spiczastymi wieżami wygląda jak żywcem wyjęte z Disneylandu. To kadry z wchodzącego właśnie do kin filmu z George'em Clooneyem w roli głównej.

Ale "światy jutra" powstawały już w pierwszych Disneylandach. Były realizacją marzenia ludzkości o locie do gwiazd. Mało kto wie, że Disneyowi pomógł je tworzyć Wernher von Braun - nazista, twórca rakiety V2, której wielu wróżyło przechylenie szali zwycięstwa w drugiej wojnie światowej na rzecz Trzeciej Rzeszy.

Nowa kinowa produkcja Disneya przenosi nas w przestrzeń, która narodziła się w głowach dwóch niezwykłych wizjonerów. Co ich łączyło?

Młody Wernher von Braun (połowa lat 20 XX w.) zakupił od ulicznego sprzedawcy sztucznych ogni pół tuzina rakiet i przymocował je do wózka. Tak skonstruowanym pojazdem wybrał się na główną arterię Berlina.

Co działo się dalej, chyba nie trzeba opisywać. Niemały popłoch wśród przechodniów zakończył się przekazaniem przez policję młodego eksperta rakietowego ojcu - ówczesnemu ministrowi rolnictwa.

Swoją pasję rozwijał w berlińskiej Technicznej Szkole Wyższej, a potem w Stowarzyszeniu Podróży Kosmicznych. Już wtedy zdawał sobie sprawę, że technologia rakietowa pozwoli sięgnąć gwiazd.

Prace badawcze nad prostymi silnikami rakietowymi prowadzone przez von Brauna i jego kolegów zostały dostrzeżone przez wojsko, a jego zainteresowanie wzrosło jeszcze bardziej po wybuchu drugiej wojny światowej.

Tu zaczyna się najbardziej kontrowersyjny moment w jego życiorysie. Po latach - choć mówił o tym niechętnie - podkreślał, że nie miał wyboru i musiał rozpocząć współpracę z nazistami. Wielu wytyka mu jednak, że cel, jakim była praca nad rakietami kosmicznymi, uświęcał środki.

Rakieta V2 częściowo wypełniła stawiane przez von Brauna zadanie - jako pierwszy obiekt stworzony przez człowieka wzniosła się powyżej 100 km, czyli przekroczyła umowną granicę kosmosu.

Informacje o sukcesie niemieckiego konstruktora dotarły aż za ocean i po wojnie Amerykanie w ramach operacji "Spinacz" przetransportowali von Brauna i jego zespół do Nowego Meksyku, gdzie mieli pracować nad technologiami rakietowymi dla rządu Stanów Zjednoczonych.

Jak niemieccy naukowcy konstruując kolejne rakiety, zyskiwali stopniowe zaufanie amerykańskich zwierzchników i jak spotkali się z Waltem Disneyem, rozpalając wyobraźnię milionów Amerykanów - jutro na stronach Nauki Ekstra w "Wyborczej"

 

Znajdziesz nas na Twitterze , Google+ i Instagramie

 

Jesteśmy też na Facebooku. Dołącz do nas i dziel się opiniami.

 

Czekamy na Wasze listy: listy@wyborcza.pl