Logo to ikona, za którą musi stać odpowiednia historia. Najlepiej taka, której bohaterem chcielibyśmy się stać. Dobra opowieść - ona sprawia, że niektóre marki stają się kultowe, a inne obciachowe.

Rozmowa z dr. hab. Jackiem Wasilewskim. Zajmuje się storytellingiem w reklamie i biznesie

Olga Woźniak: Dlaczego pewne marki stają się kultowe, a inne nikogo nie obchodzą, nawet jeśli marketingowcy wznoszą się na wyżyny inwencji?

Dr Jacek Wasilewski: Wszystko zależy od tego, jak dobrymi opowiadaczami historii są ci marketingowcy.

Markę tworzy się opowiadaniem?

- Wszystko się tworzy opowiadaniem. Bo za pomocą opowiadań tworzymy sami siebie. Narracja to nadrzędna kategoria porządkująca życie każdego człowieka. Przez opowiadanie o sobie budujemy własną tożsamość, nawiązujemy relacje z innymi i próbujemy zapanować nad rzeczywistością, nadać światu sens. Opowieść jest naturalnym sposobem myślenia o świecie. To opowieść o nas samych mówi nam, co jest ważne.

Każdy za nas jest bohaterem innej historii?

- Dlatego te same wydarzenia skłaniają rozmaitych ludzi do często skrajnie różnych reakcji. Każdy z nas ma zupełnie inny schemat narracyjny wydarzeń. Nasza pamięć to ciasno upakowany zbiór rozmaitych opowieści, które "rozpakowują" się w kontakcie z odpowiednimi słowami kluczami. To działa trochę jak wyszukiwarka w internecie. Trzeba wiedzieć, jakiej frazy użyć dla uzyskania odpowiedniego efektu, by w naszej głowie role bohaterów i zdrajców rozdawały się same. Opowieść o byciu matką to coś innego niż opowieść o byciu seksbombą, pytanie, co nam przełącza te role.

Wykorzystuje to marketing?

- I polityka. Politycy bardzo sprawnie budują dla nas własne wizje rzeczywistości i rozbijają obrazy świata tworzone przez swoich oponentów. Podziały są wirtualne, istnieją w słowach.

Wynika z tego, że politycy walczą ze sobą na opowieści, a nie na programy polityczne.

- A czym są programy? Zbiorem suchych, trudnych do zrozumienia faktów i związanych z nimi postulatów. Większość ludzi nie ma czasu ani ochoty, by się przez nie przedzierać. A jednak od czasu do czasu głosujemy, a więc musimy mieć iluzję, że rozumiemy polityków. I oni nam to ułatwiają: tworzą dla nas odpowiednie narracje, zagrożenia, role obrońców lub ludzi sukcesu. Stajemy się bohaterami tej, która wyda nam się najbardziej wiarygodna, w którą łatwiej nam wejść i która coś nam wyjaśnia.

To jak radziliśmy sobie z wpasowaniem w historie w czasach, kiedy o logo nikt nie słyszał?

- Logo wywodzi się od piętna, znaku, symbolu. Te były zawsze. Czy kiedy widzimy znak ryby czy krzyża, nie kojarzymy tego z historią chrześcijaństwa? A znak półksiężyca? A symbolika stroju? Dziś mamy metki, dawniej znaczenie miał krój, kolor. W średniowieczu po ubiorze bez trudu można było odróżnić duchownego od świeckiego, plebejusza od szlachetnie urodzonego, rycerza od mieszczanina i wieśniaka. Były odrębne stroje dla szczególnych profesji i grup społecznych: żydów i prostytutek czy dla trędowatych i pokutników. Dzisiaj mamy zdemokratyzowane społeczeństwo, ale logo przypomina nam, kim jesteśmy i jaką rolę odgrywamy.

Dlaczego symbole są dla nas tak ważne? Po co je tworzymy? Czytaj jutro w "Wyborczej"

Czym jest logo? Pytamy specjalistów

Więcej