Ja bym nie potrafił pisać tak jak on. On nie potrafiłby pisać tak jak ja - mówi Kazik Staszewski. Mija 50. rocznica śmierci Stanisława Staszewskiego.
- Kiedy tata nas opuścił, miałem zaledwie cztery lata, ale mimo to doskonale go pamiętam. Pamiętam jego fryzurę na jeżyka, to, że krzywo stawiał prawą stopę, co było wynikiem jego przejść w obozie koncentracyjnym. Pamiętam wszystkie zabawne historie, które mi opowiadał, jak choćby tę, że ulica Hoża swoją nazwę zawdzięcza temu, że jest na niej szpital, a tam przecież leżą chorzy. Pamiętam prezenty, które dostawałem od niego, lody, które jedliśmy raz w kinie w Paryżu - mówi Kazik Staszewski, wspominając swojego tatę Stanisława Staszewskiego, także autora piosenek.
Wszystkie komentarze
"W czarnej urnie.." wyrywa flaki i ściska gardło...
Pisowskie skvrwysyny ją "zdekomunizoawły".
***** ***
To nieprawda jak sądzę (dotyczy patrona ulicy, nie synów współżytych).
Tak właśnie jest
Gratuluję dystansu :)
Fajnie, szkoda, że nad żoną się znęcał.
Nieprawda. Kaczmarski znał Kazika, bo się spotkali po jakimś koncercie z piosenkami Stanisława. Kazik opowiadał, że chciał się tylko przedstawić i pogadać, a Kaczmarski od razu wypalił: "Ale wszystkie zaiksy zapłaciłem".
Doceniam twórczość Kazika, ale zgadzam się z powyższym.
Pan Staszewski senior był geniuszem poezji!
Bez przesady. Stanisław to taka lirycyzująca reporterka, do geniuszu daleko, a przy okazji - nic odkrywczego.
Potrafił w jednej piosence przedstawić całe życie ludzkie ("Królowa życia i król") jednocześnie trzymając się brutalnych zasad wersyfikacji i używając fantastycznych skrótów myślowych
Fenomenalny minimalizm poetycki - wszystko zawarte w minimalnej ilości słów
Końcówka wywiadu nieco temu przeczy, prawda?
Nie o tym jest wywiad.