To już drugi w tym roku album amerykańskiego gitarzysty. Fani White'a tradycjonalisty będą wniebowzięci po przesłuchaniu "Entering Heaven Alive".
Czy 47-letni Jack White musi cokolwiek udowadniać? Z milionami sprzedanych płyt, 12 statuetkami Grammy, stałym miejscem na liście najlepszych gitarzystów w historii muzyki rozrywkowej i nieformalnym tytułem „najfajniejszej, najdziwniejszej i najbardziej błyskotliwej gwiazdy rocka naszych czasów", którym parę lat temu obdarzył go „The New York Times"?
Na pewno nie. A jednak udowadnia. W tym roku dwoma albumami – „Fear of the Dawn" i „Entering Heaven Alive" – że wciąż jest artystą głodnym (przygód), płodnym oraz zdecydowanie bardziej wszechstronnym, niż go malują.
Wszystkie komentarze
"kustoszem rockowej tradycji. Nic z tym złego. Z takim talentem i charyzmą nie brzmi jak pogrobowiec, jak nieśmiały naśladowca czy uzurpator, ale jak prawowity następca tronu" - z tym się też zgodzę. To co robi nie jest nowatorskie ale robi to cholernie dobrze, z klasą z dużą dbałością o jakość. Może to jest tak jak powiedział Iommi , że ci nowi gitarzyści mają gorzej bo wszystko już zagrano.
Nie kompromisuj się ...