W Europie Wschodniej Harry Potter ma trzydniowy zarost, Kevin chodzi bez butów, a Leonardo DiCaprio przypomina Lenina. Spisek CIA? Nie, nasze własne uprzedzenia.
"Kevina samego w Europie Wschodniej" znalazłam na Facebooku. Żółto-zieloną kurtkę zmienił na szarawy waciak, zamiast kolorowej czapki miał bury kaptur. No i nie miał butów. Nie najlepiej, biorąc pod uwagę, że biegł przez wielką, błotnistą kałużę. Za jego plecami majaczył ogromny blok. Na kolejnych zdjęciach było podobnie: szare bloki, szare ubrania, ogólna melancholia. Choinka spod Rockefeller Center po drodze do Europy Wschodniej straciła lampki.
Minęły święta, zapomniałam o Kevinie. Do czasu, gdy na grupę fanów brutalizmu w architekturze ktoś wrzucił serię obrazków podpisanych "opuszczone pomniki w Europie Wschodniej": spękane bloki betonu, niekiedy w formie gigantycznych głów, innym razem przypominające silosy lub organiczne twory. Mniej więcej w połowie przypadków na horyzoncie majaczą wielopiętrowe bloki, jeden wyrasta tuż obok pomnika. Coś wala się po ziemi - ni to gruz, ni śmieci. No i ta paleta: sinoszara, czasem przełamana zielenią lasu albo rudziejącą łąką. Na pierwszy rzut oka można było wziąć te obrazki za fotografie, jednak wystarczyła chwila uwagi, by rozpoznać w nich obrazy wygenerowane przez sztuczną inteligencję.
Wszystkie komentarze
Akurat wielka błotnistą kałuża to symbol Polski, może poza samymi centrami dużych miast, no i nie licząc letnich miesięcy. Nie przypadkiem u nas wciąż zdejmuje się buty w gościnie. Ja mam takie widoki jak te smutno szare od AI codziennie jak wychodzę z domu. Taki klimat :)
1. W pobliskiej mi wsi zrobiono na lokalnej drodze spowalniacz bez garbu - zwężenie na 1 samochód, a po bokach przejazdy dla rowerzystów. Pech chce, że jeden z tych przejazdów jest cały rok kałużą. Jak jadę rowerem to w naturalny sposób jadę środkiem.
2. W latach 60. i 70. na podwórku pod blokiem w którym mieszkałem była kałuża, taka całoroczna. Dla nas, dzieciaków nazywała się Kałuża. Chodźmy pobawić się w Kałuży. Za Kałużą można znaleźć dżdżownice. Ktoś wpuścił kolki do Kałuży. Zimą kałuża zamarzała i było lodowisko, a w czasie największych upałów robiło się spękane błoto.
Można powiedzieć, że jestem dzieckiem PRL-u i Kałuży.
Mieszkam w niewielkim mieście powiatowym - 20 tys. - i przyznam szczerze, że kałuż tu nie uświadczam. Ani w centrum, ani poza nim.
Znam też inne miasta powiatowe w okolicy - to samo. Na wsiach - ale te znam mniej, choć kilka znam - podobnie.
Więc bez przesady z tym symbolem.
Jeszcze więcej szarugi i błota jest w południowej Skandynawii (zwłaszcza w dobie zmian klimatycznych), a mimo wszystko zapewne obrazy generowane przez sztuczna inteligencję z hasłem "Skandynawia" będą zupełnie inne.
Zgodnie z tezą autorki wynika to z postrzegania danego regionu/miejsca przez samych mieszkańców. Całkowicie potwierdzają to komentarze. Wręcz wygląda to na eksperyment społeczny Dłużewskiej. Forumowicze zachowali się jeszcze bardziej "hardcorowo" niż opisuje autorka
Nie zaprzeczam Twojemu doświadczeniu, ale ma ono charakter anegdotyczny. Potrafię na Polskę spojrzeć z dystansem, bo w niej nie mieszkam. Moim zdaniem Polska nie jest już szara - jak to było w czasach mojego dzieciństwa. Dzisiejsza Polska jest kolorowa i odpustowa. Niestety w dalszym ciągu pełno jest w niej brzydoty i kiczu oraz panuje bilbordoza. Ale ta brzydota jest bardzo kolorowa.
Chociaż to też zależy od tego, gdzie kto mieszka. Miasto moich rodziców nie ma się czego wstydzić. Ale jak kiedyś byłem w południowej Polsce (Śląsk Cieszyński), to nie widziałem gór - tyle było przy drodze bilbordów.
"Nie najlepiej" dotyczyło nie samych kałuż, lecz faktu, że Kevin jest bez butów w tej jednej kałuży. A Wy piszecie elaboraty nt. wielości i wielkości kałuż w Eastern Europe...
Kumać trzeba co się czyta.
Spokojnie, lubię swój kraj (taki dziwak ze mnie) i wiem, że miejscami jest bardzo piękny. Jednak nie w miastach. Może i są bardziej kolorowe niż kiedyś ale obsrane reklamami a kałuże jak były tak są. Piszę to widząc przez okno wielki, utopiony w błocie żwirowy parking (akurat śnieg stopniał). Jadąc do pracy muszę być czujny, żeby nie ochlapać pieszych. Miasto wojewódzkie.
Prawdziwa Polska jest tylko w listopadzie.
Słowianie ze strefy blond (nie jugole więc) mają bardziej okrągłe facjaty niż Skandynawowie.
Polaka rozpoznaje się po złości i smutku na twarzy. Większość nie ma też włosów, jest orżnięta na krótko przez żonę. Kobiety są spięte
Ciekawe...
Anglicy _nigdy_ nie rozpoznają mnie, jako Polaka, choć oczywiście - jak tylko coś powiem - orientują się, żem niezupełnie tutejszy. Rzekłbym - 100% failure rate.
?Niemiec
?Holender?
?Południowa Afryka (koledzy w pracy są stamtąd, może i zacząłem gadać, jak oni)
?Rosjanin (jak mam dłuższą brodę).
A i ci Ukraińcy jacyś chyba inni u Ciebie. Odwiedzam czasem Kraków i wielu tych krakowskich, zwłaszcza młodszych, się nie 'rozpozna', póki howoryty nie zaczną.
Dokładnie. Mnie w latach 2000 w Anglii brali za holendra, tak najwyraźniej gadałem, wysoki, szczupły, uśmiechnięty. A w Zakopanem spotkałem tak gadających Ukraińców że ciężko było ich rozpoznać
...co nie umniejsza faktu, że wielu Polaków, jako Polaków można od razu rozpoznać (piwny bemboł i łysa pała); choćby w takim Redditch. Polki - ich partnerki - odrobinę trudniej; angielskie głuptule wyglądają podobnie.
:)
I mają permanentne brwi
Wyraz twarzy. Odczuwane w ciągu życia uczucia odciskają piętno w postaci zmarszczek. Każda kultura ma swój niepowtarzalny zestaw. Polacy już się różnią na Warszawiaków i resztę. Ukraińcy różnią się od Białorusinów i kacapów.
Za to rodowici Szwedzi przestają się różnić od Niemców, Francuzów, Duńczyków itp. Tam tworzy się wspólna kultura europejska - wysoka. Zwyczajnie Polakowi słoma wystaje z butów, po tym rozpoznają.
Rozpoznawanie swój-obcy to jedna ze starszych i najbardziej podstawowych funkcji mózgu, dlatego tak trudno wyplenić np rasizm. Mózg automatycznie przypisuje ?innym? łatkę potencjalnego zagrożenia
Ale kompleksy
No faktycznie, patrząc na ten komentarz, Tobie wychodzi.
A mnie ponad dwadzieścia lat temu w czasie zwiedzania Norymbergi, zaczepiali Niemcy i pytali o drogę, sądząc że jestem tubylcem. Jesteś pewien, że nie byłeś ubrany w strój ludowy :-)?
tak to działa Pisowcy także mają jakąś nienachalna urodę z reguły Kępa Broszka Gosiewskie Terlecki itp W latach 80 tych byłem na wycieczce w RFN i Polaka z daleka można było poznać Niemcy w NRD też inaczej wyglądali Różnorodność tak jest że sie różnimy
Racja. To ten specyficzny wyraz twarzy, ktory z powodu doświadczeń życiowych dobrostan, pewność siebie, radość przyjmuje jako dziwaczne chwilowe odchylenie od normy. Ukraińcom tez to przejdzie za dekadę. Oby.
dziwne.
pierwszy raz pojechałem na stopa do Francji w '94. Na pytanie o pochodzenie zawsze odpowiadałem - zgadnij. Nikt nie wskazywał Polaka. Francuzi zwykle brali mnie za Belga. Gdy zatrzymywał się samochód z Niemiec zaczynali rozmowę po niemiecku.
A nie miałeś przypadkiem skórzanej kurtki na sobie? Po tym poznawałem Polki w Rzymie w latach 90. I po świdrujących spojrzeniach bacznie lustrujących otoczenie w celu porównania stroju, butów i fryzury :-)
Grupki Polaków z Londynu na bank holiday w Kornwalii w 2009 rozpoznawałem z daleka po zawłaszczaniu przestrzeni (falanga na całą szerokość drogi), okrągłych, na krótko ostrzyżonych głowach, wąsach, baniastych brzuchach, piskliwych kobietach...
Trafiali się nie dalej niż w zasięgu jednodniowej wycieczki bez noclegu.
Wykształconych, kulturalnych i obytych indywidualnych turystów z Polski, zwłaszcza młodych nie sposób dziś za granicą rozpoznać, póki się nie usłyszy, że mówią po polsku.
W Skandynawii już wiele lat temu sam byłem brany przez niemieckich turystów za lokalsa, bo... pokazałem im właściwą drogę, a ja myślałem, że ze względu na wysoki wzrost i jasne włosy...
I jeszcze byli zdumieni, że "Szwed" tak dobrze mówi po niemiecku.
Sam byłem turystą (studentem germanistyki) i akurat zdążyłem się dobrze zorientować w okolicy...
Ale Ty jesteś (nie)rozpoznawany w dzisiejszych czasach. Ja napisałem, że przyjechałem z PRL-u i wyobrażałem sobie, że się nie odróżniam. Jednak biedę widać od razu, nawet gdy masz nową kurtkę, to nosisz ją jakoś tak socjalistycznie. Dziś też jestem europejczykiem i niespecjalnie się, jak mniemam, odróżniam.
Parzenice zdjąłem.
94 to już Polska pełną gębą. Rok 81 to wprawdzie festiwal Solidarności, ale jeszcze PRL - ubiór, spojrzenie, fryzura, nie wiem co jeszcze.
Nie, skórzanej nie, ale dziś wiem, że po prostu wyglądało to biednie, niemodnie, słabej jakości. Włosi bardzo dbają o wygląd i klasa średnia raczej niemarkowych rzeczy nie wkłada.
Są kraje jak Szwajcaria, gdzie markowe ubrania kojarzy się właśnie z Europą Wschodnią.
I powiększone usta u kobiet.
Tak, warszawiacy na ryjcach mają wypisane bycie kongresówą. Miasto z ruSSkiego mira wyjdzie, ruSSkość z miasta nigdy xd
Ostatecznie Wsiawa została przecwelona przez Sowiety Pałacem Stalina xd
Moim zdaniem Włosi rozpoznawali cię po braku luzu i swobody w noszeniu tego, co miałeś na sobie, a nie po cenie i "modności" garderoby. Z czasem nabrałeś koniecznej nonszalancji i naturalnej śmiałości, i przestałeś się wyróżniać.
W maju 1997, po 18 latach mieszkania za granicą, przyjechałem do Wrocławia nocnym pociągiem z Mannheim. Kiedy wraz z tłumem objuczonych torbami i walizami polskich pasażerów wysiadłem na peron, miałem w ręku niewielki bagaż, bo przyjechałem na kilka dni (pogrzeb w rodzinie) ale to do mnie podszedł taksówkarz i zagadał po... angielsku. Taxi nie potrzebowałem, bo odbierał mnie przyjaciel, więc podziękowałem, ale byłem zdziwiony, że nie chciał tych wyfiokowanych dam z tobołami.
Przyjaciel wyjaśnił mi, że gość po moim niedbałym wyglądzie rozpoznał... cudzoziemca :-)
Po butach. Rozpoznawali cię po znoszonych butach.
Leczysz się?
ścigającyCh,wiem, żeby nie było że nie wiem.
a przeczytałeś cały artykuł czy tylko zerknąłes na pierwszy obrazek? : )
Cały artykuł to brednia. O pierwszego fo ostatniego słowa.
Wcale się nie zdziwię, jeśli Dłużewska myśli, że PRL był w Związku Sowieckim xdxdxdxdxd
Gdy spojrzeć na mapę Europy, to Polska nie leży ani we wschodniej, ani w zachodniej. Leży centralnie po środku. Po prostu Europa Środkowa. A że Pani Emilia poczuwa się do wschodniej... Cóż, podobno 'na wschód od Konina się Azja zaczyna'. Tak w geografii, jak i w niektórych głowach.
Na Artstation nie ma popularnego tagu #centraleurope, ot i cała tajemnica.
Bo Konin to takie europejskie miasto :)
Leszno, Poznań Głogów to normalnie cywilizacyjny pępęk świata.
Polska leży historycznie na wschodzie Europy Zachodniej. Ale ponieważ dalej też jest Europa i od 800 lat działają tam azjatyckie siły, to cały pas międzymorza należy uznać za Europę Środkową (północną jak my czy Litwa) i południową jak Serbia, Rumunia czy w jakimś sensie Grecja.
Nie w granicach, ale trochę jakby jednak był.
No właśnie, ty i dłużewska to jeden durny mental i zerowa wiedza. Pogarda
Tak, Poznań i Śląsk od dziadowskiej Kongresówy dzieli przepaść.
Centralną tylko dla nas i jeszcze pod Łodzią jest samo centrum ;-)
Żeby to tylko szaruga była, a to plucha. Polska plucha.
Taką centralną, że 40 km za Białymstokiem się Azja zaczyna.
Prawda, że bardziej na południe cholernie bitnie, ambitnie i mam nadzieję skutecznie aspirują do Europy. To nas scentralizuje.
nie aspirują. Ruś Kijowska jest w Europie od VIII wieku. Wcześniej tam była europejska wymiana handlowa, związku ze Skandynawią i Bizancjum na dużą skalę niż u nas. W XIII wieku przyszła Azja i na gruzach Rusi zbudowała sobie azjatyckie księstwo moskiewskie. A więc tak Europa kończyła się na Dnieprze, a dziś zajmują to co im się należy, jak psu buda - Donbas.
W Nicei też są wielgachne bloki, których mieszkańcy mają zwyczaj wystawiania niektórych odpadów na chodnik. Lodówki, akumulatory, takie tam drobiazgi. Ale tam wystarczy spojrzeć w przeciwną stronę, i już widać morze.
Szkoda, ze nie mogę w komentarzu widoku z mojego okna wstawić. AI mogłaby się zdziwić.
kiedy ostatni raz w Łodzi byłeś?
Tydzień temu
Hotel Światowid na ulicy Kościuszki to coś wprost niesamowitego. Jeśli ktoś się zastanawia, skąd ta AI bierze te ponure scenografie, to powiem tam pojechać.
W ogóle każdy powinien tam pojechać żeby zrozumieć czym jest socjalizm.
ja z pół roku temu. Mury mają potencjał, ale trzeba by tam, włożyć pierdyliard złotych, żeby to zaczęło ładnie wyglądać. Wkładka mięsna jedbnak nie nastraja pozytywnie. Kto mógł, uciekł do Warszawy, Londynu, gdziekolwiek.
A ja w Łodzi mieszkam. Hotel Światowid nie tworzy charakteru całego miasta, jest jedynie świadectwem modernistycznej architektury popularnej w socjalizmie, i choćby dlatego ma historyczną wartość. A że jego otoczenie jest dość ładne - sporo zieleni, niska zabudowa, po drugiej stronie zadbane kamienice, nie czuję by tworzył ponurą atmosferę.
Łódź jest eklektyczna. Znajdziecie w niej to czego szukacie. Szukasz czegoś brzydkiego, to znajdziesz. Szukasz ładnego - też znajdziesz. Więc to jak widzicie Łódź mówi przede wszystkim o Was. Jak opisujesz nowo poznanego człowieka, to też podkreślasz wyłącznie jego wady, mimo iż ma też zalety?
@Czytelnicki
Ja jestem wkładką miesną tego miasta i mam wrażenie, że bardziej pozytywną niż Ty. Nie mam zamiaru z niej uciekać, z pewnością nie do Warszawy :).
Dokładnie tak. A jeśli ktoś chce przekonać się o tym w 100% zapraszam na ulicę Legionów gdzie aktualnie trwa remont. Władze miasta nie są w stanie poradzić sobie z tak prostym problemem jak wywóz śmieci. Przy każdej bramie przepełnione kosze, które zasmradzają całą okolicę. Do tego szczury już się wprowadziły. Albo zapraszam na teren zaraz na przeciwko oczka w głowie władzy - Manufaktury - teren dla niepoznaki zwany "Ogrodami Karskiego", a przeze mnie pieszczotliwie Wysypiskiem Karskiego.
Nie obrażaj się.
Nie trzeba niczego szczególnego szukać, żeby nadziać się na brzydkie OBIEKTYWNIE rejony, których w Łodzi jest po prostu dużo. Byłem w Łodzi parokrotnie, raz nawet na wycieczce integracyjnej z pracy. Spacer z super przewodniami (z Łodzi i Warszawy :) I owszem, punktowo w Łodzi są bardzo fajne miejsca, ale to są wyspy w morzu nędzy. A skąd ta nędza, a no stąd, że miasto się wyludniło. Miasto które dobijało do miliona, liczy dziś 670.ooo ludzi. 1/3 z miasta wyjechała i to jest fakt. I jestem pewny, że pewnie z 50.000 wyjechała do Warszawy. Ze szkodą dla Łodzi.
Nie wiem, dlaczego z pewnością nie chciałbyś się tutaj przenieść, bo: "Warszawa jest eklektyczna. Znajdziecie w niej to czego szukacie. Szukasz czegoś brzydkiego, to znajdziesz. Szukasz ładnego - też znajdziesz. Więc to jak widzicie Łódź mówi przede wszystkim o Was."
Więc to jak widzicie Warszawę mówi przede wszystkim o Was
Moja niechęć do przeniesienia się do Warszawy nie jest związana z tym jak oceniam jej wygląd, bo uważam że jest dość ładna, tylko pewnym warszawskim "nadęciem", które wiąże się z patrzeniem na innych z góry.
oglądasz zdecydowanie za dużo telewizji, szczególnie polskich komedii i seriali na TVN.
i kolejny przykład warszawskiego nadęcia...
ps. seriali i polskich komedii nie oglądam wcale
Chwila, gdzie jest to nadęcie?
Obraz Warszawy pokazywany w mediach nie odpowiada po prostu rzeczywistości. Warszawa jest takim samym miastem jak inne polskie miasta. Czemu w ogóle komuś przychodzi do głowy, że tu mieszkają jacyś inni Polacy?
...wyglądała; no - powiedzmy - zależy, jak 'Europę Wschodnią' rozumieć.
Teraz często wygląda lepiej, niż Południowe Włochy, sporo miejsc w Hiszpanii i większość większych miast w Anglii.
A szczerze mówiąc spojrzałem na zdjęcie i pomyślałem "Central Park?"