Próba odwołania Moniki Strzępki, dyrektorki Teatru Dramatycznego w Warszawie, to zamach na samorząd i wezwanie dla Strajku Kobiet do powrotu na ulicę. PiS naprawdę musi nienawidzić feministek, skoro zrobił taki precedens.
Tego jeszcze nie było. Wojewoda mazowiecki Konstanty Radziwiłł, czyli terenowy reprezentant rządu PiS, próbuje odwołać Monikę Strzępkę – dyrektorkę miejskiego, podległego Rafałowi Trzaskowskiemu, Teatru Dramatycznego. Dlaczego? Bo „demonstracyjnie zaprezentowała swój radykalny feminizm", jak czytamy w oficjalnym dokumencie, odnoszącym się do ustawienia przez Strzępkę „złotej waginy" w Teatrze Dramatycznym.
Co to oznacza w praktyce? Na razie Monika Strzępka jest zawieszona w sprawowaniu funkcji, teatrem kieruje formalnie jej zastępczyni Monika Dziekan, wcześniej związana m.in. z TR Warszawa. Sprawa zapewne trafi do wojewódzkiego sądu administracyjnego, który może uchylić zawieszenie wojewody. I jest wysoce prawdopodobne, że to zrobi. Ale ile to potrwa?
Wszystkie komentarze
Gdyby na dyrektora powołali jakiegoś katola, który rozpocząłby urzędowanie od ustawienia na środku foyer krucyfiksu - lewicowy wojewoda pewnie też by go spuścił.
A z parasolkowych protestów i sondaży PiS się nauczył, że feministki głośno szczekają ale słabo gryzą.
"W sumie mogła się z wystawieniem cipy w foyer wstrzymać do czasu zaprezentowania jakichś bardziej teatralnych osiągnięć artystycznych."
Może poczytaj przynajmniej coś wcześniej o artystycznych (teatralnych i nie tylko)osiągnięciach p. Strzępki, zanim kolejnym razem napiszesz takie bzdury?
Słowo "głuptas" jest rzeczownikiem. I jest o wiele za delikatne i zbyt czułe w odniesieniu do postaci, którą Pan tak określił.
Ale doczytałeś? To dotyczy obu stron. Zaczadzona ideologicznie Strzępka też jest w takim razie głuptaską
Naukowcy za pomocą prostych eksperymentów sprawdzili radykałów zarówno z lewa jak i prawa sceny politycznej. Okazało się, że jedni i drudzy nie są w stanie widzieć luk we własnym myśleniu.
Zespół badaczy z University College w Londynie wcale nie pytał badanych o politykę. Zamiast tego zaprosili ich do bardzo prostej gry z wybieraniem obrazków o największej liczbie narysowanych kropek. W ten sposób chcieli zbadać ?metakognicję? czyli zdolność jednostki do rozpoznania własnych błędów w rozumowaniu ? myślenie o myśleniu. Badali także wpływ dogmatów na opinie ? czy dotyczą one szczegółowych zagadnień czy mają wpływ na całą percepcję swojego myślenia.
Pracowano z dwiema grupami po 400 osób, które przepytano na samym początku o sprawy polityczne i światopoglądowe, ale tylko po to by ustalić do jakiego grupy należą: lewica lub prawica. Ci ludzie zostali scharakteryzowani jako radykalni, zakładający autorytaryzm i nietolerancję w stosunku do innych.
? Zauważyliśmy, że ludzie mający radykalne poglądy polityczne mają znacznie gorszą metakognicję niż ci o poglądach umiarkowanych ? podsumował dr Steve Fleming, główny autor pracy ? Często byli przesadnie pewni swego będąc w błędzie oraz wyjątkowo odporni na zmianę zdania nawet, gdy przedstawiono im dowody, że się mylą.
Prawda boli, zwłaszcza oszołomów z prawa i lewa. To są dwie strony tego samego parszywego medalu
Nawet jak nazwiemy to pisim zamordyzmem to mamy taki system, który ten zamordyzm umożliwia!!!
Po pierwsze kultura, tak jak sady musi być wolna, a po drugie w zdecentralizowanym państwie urząd wojewody jako kuratora władz centralnych w terenie i notabene dublujący wybieralnego marszałka jest zbędny i do likwidacji. Podstawa decentralizacji państwa jest likwidacja urzędu wojewody.
Tylko czy wolność kultury ma się zasadzać na wystawianiu w foyer teatru cipy albo krucyfiksu, w zależności od przekonań osobistych dyrektora?
O, i specjalistę od kobiecej anatomii tu mamy? Sądząc po innych, antyfeministycznych wpisach - nie podejrzewałbym ...