Ogłosił Pan niedawno, że sprzedał już 10 mln książek. Jak się świętuje taki wynik?

Remigiusz Mróz: Hm.... Żeby to odpowiednio świętować, trzeba by przede wszystkim nie przegapić momentu, w którym minęło się magiczną barierę. Tymczasem okazało się, że kiedy rozmawiamy, egzemplarzy de facto rozeszło się 11 milionów, i to tylko wziąwszy pod uwagę te opublikowane z moimi dwoma wydawcami, czyli od 2015 roku. I bez wliczania tych wydanych pod pseudonimem, bo zwyczajnie zapomniałem je doliczyć. Właściwie w ogóle zapomniałbym, żeby na jakiekolwiek podsumowania się porywać, gdyby nie to, że amerykański wydawca przed premierą "Chyłki" w Stanach chciał wiedzieć, jaki jest łączny nakład moich książek w Polsce.

Więcej