Sorrentino to nie Elena Ferrante. Film nakręcił piękny, ale pusty. "Bogini Partenope" przypomina wysokobudżetowy teledysk albo przeciągniętą reklamę.
W jednym z moich ulubionych memów mężczyzna stwierdza: - Kobiety tak trudno zrozumieć.
- Cóż, chcemy tylko... - odpowiada kobieta. Ale nie dane jest jej skończyć.
- Takie skomplikowane stworzenia — ciągnie rozmówca. - Któż może wiedzieć, o co im chodzi.
Trudno uwierzyć, że z tego mema da się zrobić ponad dwugodzinny film. Paolo Sorrentino się to udało. Jego "Bogini Partenope" jest — jak głosi promocyjna notka - "kobietą idealną". Czyli: przepiękną, uwodzicielską i całkowicie pozbawioną właściwości.
Wszystkie komentarze
Też się pod tym podpisuję.
Przepraszam reżysera za to dodatkowe "o" w nazwisku. Przypadek, nie mogłem poprawić.
Przestań się chwalić, że nie nadążasz, proszę.
,,Kobieta idealna według laureata Oscara? Piękna, uwodzicielska i pozbawiona właściwości"
Czy pozbawiona ,,właściwości" ma tu oznaczać rozumu ???
Prawda te dyżurne feministki doprowadzają niektóre problemy opisywane w Wyborczej do absurdu
Straszne bzdety piszesz. To grande giovinezza i nie jest o jakieś nudnej bohaterce tylko o mieście o 3-tysiącletniej historii. Mit partenopejski jest kluczowy w tożsamości tego miejsca, historii rewolucji i wolności (m.in. oświeceniowa Reppublica parthenopea). Rozumiem, że odwołania do klasyki: Homera, Owidiusza, Wawrzyńca Wspaniałego, Caravaggia, Ribery, Wilde'a, Malaparte... są trudne i nudne a dosłowność wygrywa kosztem metafory. Smutne.