Łatwo się z "Putina" wyśmiewać, wytykać Vedze warsztatowe błędy, a wszystko ubrać w ironię i sarkazm.
Patryk Vega powiedział mi w wywiadzie, że jego "Putin" powstał w interesie społecznym, a jemu jako twórcy zależy na tym, by po seansie widzowie przestali się rosyjskiego prezydenta bać.
Szanuję to i rozumiem. Ale ambicje i poczucie misji twórcy oczywiście nie czynią automatycznie "Putina" dobrym filmem.
"Putin" to przede wszystkim świadectwo aspiracji Patryka Vegi. Kręcenie filmu o dyktatorze, którego boi się pół świata, diagnozowanie go, wymagają brawury i rozbuchanego ego. Do tego drugiego Vega zresztą się przyznaje.
Wszystkie komentarze
Filmy Vegi są dobre. Putina nie obejrzę dla zasady, żeby nie wspierać kina o nim
Trudno nakręcić dobry film bez reżysera. Papryk Vegeta rezyserem nie jest. Wszystkie jego filmy to zbior grepsów, skeczów i luźnych scen. W tym się jakoś sprawdzał. Nic, co chciał nakręcić na poważnie się nie udało. Szczególnie film o nim samym. Podobnie jest z "Putinem".
Kompletnie nie rozumiem czemu jako podatnicy płacimy na PiSF i dofinansowania różnych gniotów "kulturalnych" kiedy brakuje na służbę zdrowia, godziwe pensje nauczycieli czy zbrojenia.
A co ma PISF wspólnego z filmami Vegi robionymi za prywatne pieniądze? to raz.
Dwa, że budżet PISF nie pochodzi z budżetu państwa, czyli nie jest z podatków, tylko ze składek płaconych przez nadawców. Radzę doczytać ustawę o kinematografii, a potem się wypowiadać.
Nie pisz głupot. Oczywiście że Pisf dostaje pieniądze z budżetu ministerstwa kultury
Jest to niewielka dotacja jedynie na funkcjonowanie urzędu - tak jak, wszystkie inne urzędy w kraju. Cała pula pieniędzy na dofinansowanie produkcji filmowej (kilkaset milionów rocznie) pochodzi ze składek nadawców (kin, telewizji, platform cyfrowych, dytrybutorów itd.), czyli tych, którzy na filmach zarabiają. Pomysł jest wzorowany na francuskim CNC i działa od 20 lat, wszędzie o tym trąbią na prawo i lewo, ale Polak i tak wie zawsze swoje i będzie wrzeszczał, że to z jego podatków, choć w tym przypadku to nieprawda. Osobiście nie miałbym zresztą nic przeciwko finansowaniu kultury z podatków (lepsze to niż np. kościół, który wszyscy finansujemy faktycznie z budżetu państwa), ale PISF jest finansowany inaczej. Dofinansowanie produkcji filmowej nie pochodzi z budżetu państwa (art. 19 ustawy o kinematografii).
W Internecie można łatwo znaleźć infografiki, które tłumaczą w obrazowy sposób, jaki procent budżetu PISF-u pochodzi z jakich źródeł.
A mówiąc jeszcze bardziej zrozumiale:
- działalność PISF - budżet Ministerstwa
- budżet PISF (współfinansowanie filmów) - składki nadawców.
Tak więc produkcja filmowa nie jest współfinansowana przez państwo.
A to istnieje jakiś dobry film Patryka Vegi???
Znowu ta obsesja "promocji". Dzieci polskiego kapitalizmu nie widzą innej motywacji niż promocja.
For money :)
Wszystko łykasz co ci podsuną, co dziadku?