Orkady i Saoirse Ronan tworzą porywający duet w dalekiej od banału opowieści o wychodzeniu z nałogu.
Przyznam się od razu: nie lubię filmów o alkoholikach, o popadaniu w nałóg czy o wychodzeniu z niego. Są równie przygnębiające, co banalne. Czasem próbują straszyć, pokazując rozmaite fizyczne i fizjologiczne okropności. Czasem usprawiedliwiają albo nawet stawiają bohaterów za wzór.
"The Outrun" jest inny.
Nie epatuje, choć i nie oszczędza widza. Nie chce go wychowywać. Jest szczerą opowieścią opartą na osobistym doświadczeniu. Do tego opowieścią pełną surowego piękna szkockich Orkadów z fantastyczną Saoirse Ronan, aktorką, dla której nie ma rzeczy niemożliwych.
Wszystkie komentarze
Paradoksalnie w takim miejscu może być tłocznej i bardziej dyszno niż w wśród tysięcy anonimowych mieszkańców miasta. Mała wsypa a nie niej kilkadziesiąt mieszkańców żyjących według tylko sobie znanych reguł. Super jak się wpasujesz, a jak nie to się dusisz.
No zieeeeew.
A Saoirse Ronan uwielbiam.
Bohaterka filmu to dla ciebie laska.
Grająca ja Saoire Ronan, która uwielbiasz, to zapewne dla ciebie tez laska.
Filmy oceniasz po obejrzeniu trailera.
Żenujące.
Haha! Że cooooo??? : )) WTF.
Bardzo ładne usprawiedliwienie upijania się… picie by wytrzymać - jeszcze jeden dzień, jeszcze jeden rok - to definicja alkoholizmu
pamiętacie "Gallipoli" Weira? To macie współczesne Gallipoli 40 lat później. Człowiek vs przeznaczenie albo przeznaczenie vs człowiek.