Coraz częściej filmowcy sięgają po współczesną polską literaturę. Niestety, z różnym efektem. "Wyrwę" według powieści Wojciecha Chmielarza trudno zaliczyć do ekranizacji udanych.

W pewnym momencie bohaterowie grani przez Tomasza Kota i Grzegorza Damięckiego rozmawiają o książce napisanej przez kobietę, którą obaj kochali. Jeden wypomina drugiemu, że nie doczytał jej do końca. – To znakomita książka – przekonuje. – Mógł być z tego mocny film.

Mam dziwne przeczucie, że twórcy filmu na podstawie „Wyrwy" Wojciecha Chmielarza powtarzali sobie te słowa niczym mantrę. Choć nie wierzę, żeby już na etapie montażu, nie zdali sobie sprawy, jak bardzo się pogubili.

Twoja przeglądarka nie ma włączonej obsługi JavaScript

Wypróbuj prenumeratę cyfrową Wyborczej

Pełne korzystanie z serwisu wymaga włączonego w Twojej przeglądarce JavaScript oraz innych technologii służących do mierzenia liczby przeczytanych artykułów.
Możesz włączyć akceptację skryptów w ustawieniach Twojej przeglądarki.
Sprawdź regulamin i politykę prywatności.

Więcej
    Komentarze
    Zaloguj się
    Chcesz dołączyć do dyskusji? Zostań naszym prenumeratorem
    Ech sama książka jest dosc płytka i śmieszna, wiec nie było w czym rzeźbić?
    już oceniałe(a)ś
    26
    2
    A ta kobieta na zdjęciach to właśnie Damięcki ? Bo nie znam.
    już oceniałe(a)ś
    7
    2
    "drobne nielogiczności" - w scrabble to się sprawdza, ale za styl -dwie oceny w dół.
    już oceniałe(a)ś
    4
    0
    Ten film jest jak miks "Twin Peaks" z "Głupim i głupszym". Nieudane, mimo że aktorzy robią co mogą.
    już oceniałe(a)ś
    3
    0
    Trochę to podobnie brzmi do "The Descendants" z Clooneyem
    już oceniałe(a)ś
    3
    1
    A ja pokuszę się o recenzję recenzji, która to bowiem recenzja jest mniej spójna i sensowna od samego filmu.

    Mam nieodparte wrażenie, że jej autor nie przeżył jeszcze w życiu tyle, żeby go zrozumieć i dostrzec w nim coś innego niż marnie odwzorowaną treść powieści. Skąd przekonanie, że film miał być kalką książki? A może książka i jej wątki posłużyć miały reżyserowi jedynie za pretekst do rozważań na jakiś inny, ważny dla niego temat? Oglądanie filmu z założeniem, że jest to kryminał i poszukiwanie płycizn oraz niespójności w wątkach sensacyjnych całkowicie uniemożliwiło recenzentowi dostrzeżenie głebi tam gdzie powinien jej szukać.

    Film jest naprawdę zaskakująco dobry, ale to nie sensacyjne wątki są kluczem do jego zrozumienia. Kot świetny, doskonale przestawił emocje człowieka sfrustrowanego prozą życia małżeńskiego i zawodowego. Gruszka, choć jej czas na ekranie można mierzyć w milisekundach, gra tak, że film bez niej nie miałby w ogóle sensu, a Damięcki wspaniale pokazał istotę i wartość grania w duecie. Naprawdę polecam autorowi recenzji pójść do kina jeszcze raz i ocenił go z szerszej perspektywy. "Wyrwa" zdecydowanie nie jest wariacją na temat "Belfra".
    już oceniałe(a)ś
    5
    5
    Shit in, shit out
    już oceniałe(a)ś
    3
    5
    Na marginesie:gdzieś przeczytałem, że polskie nazwiska kończące się na -ów są nieodmienne. A więc Tadusza Szymków.
    @kikus
    raczej przeczytałeś nieprawdę. Nazwisko Szymków się odmienia z zamiana ó na o.
    już oceniałe(a)ś
    11
    0